Forum Windhill High School Strona Główna

Dziedziniec przed szkołą
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Windhill High School Strona Główna -> Dziedzińce
Autor Wiadomość
Tabitha Bishop
Uczeń stopnia II


Dołączył: 04 Lis 2012
Posty: 634
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Holandia
Płeć: Czarownica

PostWysłany: Nie 1:04, 02 Gru 2012    Temat postu:

Z pokoju kominkowego.

Na dworze było już ciemno.
Podeszli do pięknie oświetlonej fontanny i Tabitha puściła rękę Paula.
Usiadła na jej brzegu.
Podniosła odrobinę tunikę, którą miała na sobie i ściągnęła opatrunek.
Jej oczom ukazał się ogromny siniec, który teraz sięgał od połowy brzucha aż po plecy.
Dotknęła delikatnie palcami swojego boku i syknęła z bólu.
Dopiero teraz przypomniała sobie o obecności chłopaka.
Stał na przeciwko niej wpatrując się w jej poobijane ciało.
Szybko opuściła bluzkę.
- Teraz masz szansę wyjaśnić mi wszystko. Tylko nie kręć. Kaladria była moją przyjaciółką. - jej głos zadrżał.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Paul Devoux
Początkujący


Dołączył: 26 Lis 2012
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Calvi, Francja
Płeć: Czarodziej

PostWysłany: Nie 1:13, 02 Gru 2012    Temat postu:

Z: Pokój kominkowy.

Udał się razem z poobijaną dziewczyną na dziedziniec szkoły. Zimne powietrze kuło w płuca, a porywisty wiatr rozwiewał włosy Tabithy na wszystkie strony, które opadały na twarz chłopaka. Dziewczę usiadło na brzegu fontanny i podciągnęło delikatnie bluzkę, ukazując serię sińców i krwiaków. Paul'a na ten widok zemdliło, dlatego odwrócił się plecami do nastolatki. Z zamyślenia wyrwały go słowa:
- Teraz masz szansę wyjaśnić mi wszystko. Tylko nie kręć. Kaladria była moją przyjaciółką.
Była? BYŁA? B-Y-Ł-A?
- Jak to "była"? Co jej jest? - zapytał, pewnym siebie głosem.
Czyżby coś się stało naszej kruszynce? Ojej, przykre.


Ostatnio zmieniony przez Paul Devoux dnia Nie 1:13, 02 Gru 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tabitha Bishop
Uczeń stopnia II


Dołączył: 04 Lis 2012
Posty: 634
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Holandia
Płeć: Czarownica

PostWysłany: Nie 1:17, 02 Gru 2012    Temat postu:

Tabitcie znowu podniosło się ciśnienie.
- Hej! Jesteś tu warunkowo i tylko dlatego cię nie pobiłam! Więc nie wiem czy do ciebie dotarło, ale to najpierw JA czekam na wyjaśnienia.
Zrobiła pauzę, by odetchnąć.
Jej głos się uspokoił.
- Powiesz mi w końcu o co chodzi? Obiecuję, że wtedy ja opowiem ci o Kal.
Poklepała miejsce obok siebie, wskazując Paulowi, że ma tu usiąść.
- Nie bój się, nie zjem cię. Jak widzisz... nie bardzo jestem w stanie walczyć.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Paul Devoux
Początkujący


Dołączył: 26 Lis 2012
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Calvi, Francja
Płeć: Czarodziej

PostWysłany: Nie 1:34, 02 Gru 2012    Temat postu:

- Nie bój się, nie zjem cię. Jak widzisz... nie bardzo jestem w stanie walczyć.
No nie wiem... A jak masz jakąś dodatkową parę pazurów? Z kobietami nigdy nie wiadomo.
Usiadł na wskazanym przez Tab miejscu i niepewnie zaczął mówić pół-szeptem.
- Kal? To jest rozległy temat... A więc, zaczynajmy. Kaladria Zidaya jest moją siostrą. Gdy miałem rok z kawałkiem, Anna Zidaya, będąc w ciąży z kolejnym dzieckiem, uciekła od ojca do jakiegoś mężczyzny. Teoretycznie powinna nazywać się Devoux, jak ja, ale byliśmy nieślubnymi dziećmi. Rudowłosa urodziła się już w odrębnej rodzinie, a wychowywał ją jakiś spełniony biznesmen. Ja zostałem sam z ojcem. Nie, żeby było mi przykro, ale zawsze miałem do rodzicielki ogromny żal. A siostra? Pierwsze uczucia, które cisną mi się na język to nienawiść, złość, bezradność... Niedawno dostałem list od Anny, w którym prosiła o kontakt z Kal. Podobno zmarł jej ten gach, czy coś takiego.... - w tym momencie ostentacyjnie ziewnął - ... i jak trwoga to do Boga, nie? A że z natury jestem ciekawym człowiekiem, postanowiłem się trochę o tej dziewuszce dowiedzieć. No i? Okazało się, że wcale taka święta nie jest. Niszczyła innym życie, uwielbiała się wyżywać. Mało tego. Dwa lata temu zatłukła młodszą od siebie dziewczynę. Oczywiście rodzice mieli wtyki, więc sprawę umorzono. Ona zabiła niewinne dziecko. Z agresji i nienawiści? Skądże. Po prostu była zbyt durnym organizmem. Miała wszystkiego nade wszystko i jeszcze było jej mało. Stwierdziłem, że muszę z nią porozmawiać. Ale, gdy tu przyjechałem... Nie dałem rady. Nienawiść, która leżała u mnie w sercu od lat, wybuchła momentalnie.
Po skończonym monologu, przekręcił powoli karkiem, pozwalając, aby wszystkie kości spokojnie strzeliły.
- A teraz Ty. Co się stało naszemu aniołkowi?


Ostatnio zmieniony przez Paul Devoux dnia Nie 1:37, 02 Gru 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tabitha Bishop
Uczeń stopnia II


Dołączył: 04 Lis 2012
Posty: 634
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Holandia
Płeć: Czarownica

PostWysłany: Nie 1:41, 02 Gru 2012    Temat postu:

Tabitha nie chciała wierzyć własnym uszom.
Kal zabiła? To niemożliwe.
- Czy masz jakiekolwiek dowody na to, co mówisz?
Spojrzała na chłopaka.
Dopiero teraz zauważyła, że ma błękitne oczy.
Takie jak Noah... ale... zimne.
- Nie zrozum mnie źle, ale to są na prawdę poważne zarzuty, a Kaladria, którą znałam... Ona była jedną z najcieplejszych osób jakie poznałam w cały swoim życiu. - jej twarz posmutniała.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Paul Devoux
Początkujący


Dołączył: 26 Lis 2012
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Calvi, Francja
Płeć: Czarodziej

PostWysłany: Nie 1:50, 02 Gru 2012    Temat postu:

- Dowody? Mam wszystko w walizce.
Splótł palce w koszyczek i zarzucił ja na kark.
- Nie przyjechałem tutaj po to, aby zniszczyć jej życie... Chociaż. Jak wchodziłem do tej szkoły, miałem taki zamiar. Lecz teraz...
Chyba żartujesz.
-... Nie mam najmniejszego zamiaru. Chciałem ją poznać, utożsamić się z nią. Zobaczyć jaka jest z charakteru, wyglądu. Czy jest do mnie podobna. I jaka jest dla innych. Może i się zmieniła. Ale mam pewność, że tamta Kal była potworem.
Spojrzał na dziewczynę błyszczącymi, lodowatymi oczyma.
- A jaka była? I co najważniejsze... Co jej się stało?


Ostatnio zmieniony przez Paul Devoux dnia Sob 22:31, 05 Sty 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tabitha Bishop
Uczeń stopnia II


Dołączył: 04 Lis 2012
Posty: 634
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Holandia
Płeć: Czarownica

PostWysłany: Nie 1:59, 02 Gru 2012    Temat postu:

Tabitha poczuła dziwne ukłucie w sercu na wspomnienie Kaladrii.
Moja Kal nie była potworem. NIGDY!
Patrzyła w nieprzeniknione oczy chłopaka.
- Kaladria była pierwszą osobą, która wyciągnęła do mnie rękę w tej szkole. - opuściła głowę, a włosy przysłoniły jej twarz, tworząc kotarę między nią, a Paulem.
- Była ciepła i troskliwa. Była moją przyjaciółką... - głos się jej załamał, a z oczu spływały łzy. Ale nie chciała ich pokazać swojemu rozmówcy.
- Kaladria nie żyje. Nie wiem co, lub kto ją zabił... Nie dziw się, że na ciebie naskoczyłam. Przed śmiercią powiedziała mi, jak ją potraktowałeś.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Paul Devoux
Początkujący


Dołączył: 26 Lis 2012
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Calvi, Francja
Płeć: Czarodziej

PostWysłany: Nie 2:08, 02 Gru 2012    Temat postu:

- Kaladria nie żyje. [...] Przed śmiercią powiedziała mi, jak ją potraktowałeś.
Wszystkie inne informacje były zbędne. Rozluźnił uścisk na karku i spojrzał na dziewczynę pytającym wzrokiem.
- Czyli się spóźniłem. Nie poznałem jej.
Położył dłoń na zimnej ręce Tabithy.
- Oczywiście, z tego co mówisz, mogę wywnioskować, że wszyscy ją tutaj lubili?
Przygryzł dolną wargę. Spojrzał w dal; w powietrzu wisiała mleczna mgła. Dziwne zarysy postaci ukrywały się za pojedynczymi drzewami na dziedzińcu.
Paul, majaczysz. Potrząsnął głową, próbując odtrącić od siebie złe informacje.
- Wybacz za tą sytuację w pokoju... Często jestem agresywny, Wybucham złością. Niepohamowaną i wciąż nienasyconą. Jestem jak ona. Potworem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tabitha Bishop
Uczeń stopnia II


Dołączył: 04 Lis 2012
Posty: 634
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Holandia
Płeć: Czarownica

PostWysłany: Nie 2:17, 02 Gru 2012    Temat postu:

A może on mówi prawdę? - przemknęło jej przez myśl.
- Wiesz... ta szkoła zmienia ludzi. Może i ty za rok będziesz zupełnie innym człowiekiem?
Otarła łzy, po czym odgarnęła oczy z twarzy.
- Kaladria zostanie w sercu wielu ludzi. Była dobrą osobą. Przynajmniej tutaj...
Spojrzała na niego, a później w niebo.
- Dzisiaj pełnia.
Zawiał zimny wiatr, a jej ciało przeszył dreszcz.
Chłopak wyglądał na zamyślonego.
- Idę się położyć. Tobie też radzę. - wstała i skierowała się powolnym korkiem w stronę wejścia.
- Śpij dobrze. - rzuciła na odchodne.

Do pokoju 6.


Ostatnio zmieniony przez Tabitha Bishop dnia Nie 2:30, 02 Gru 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Paul Devoux
Początkujący


Dołączył: 26 Lis 2012
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Calvi, Francja
Płeć: Czarodziej

PostWysłany: Nie 17:37, 02 Gru 2012    Temat postu:

-Śpij dobrze.
Gdybym tylko miał gdzie.
Położył się na brzegu fontanny, uderzając pojedynczo palcami o taflę wody.
Siostra nie żyje. Czyli jestem już sam?
Owszem, braciszku.
Kal..?
W rzeczy samej!

W głowie zahuczał mu histeryczny śmiech wymieszany z pogardą i zadowoleniem. Chłopak miał wrażenie, że niemiłosierny krzyk rozsadzi mu głowę. Zatkał dłonią uszy, mając nadzieję, że to jakoś polepszy jego sytuację.
Po chwili poczuł, jak w krzakach siedzi coś , co mu się przygląda.
Podziwia? Patrzy? Obserwuje?
Szatyn szybko poderwał się z miejsca, próbując zlokalizować postać. Bezskutecznie. Za to kątem oka zauważył, jak woda poniosła się razem z ruchem jego ręki. Woda tańczyła pod dyktando palców, tworząc ciekawy pokaz.
Niemożliwe...
A jednak realne!
Masz zamiar mnie tak nękać do śmierci?
Coś Ty... Mam innych na celowniku.

Znowu śmiech, znowu histeria, znowu cisza. Zmęczony nadwyżką wyczerpujących informacji, usiadł na bruku, opierając głowę o brzeg fontanny. Nawet nie zauważył, kiedy szum wody i chłodny wiatr utulał go do snu.

***

Obudził się cały odrętwiały i poobijany. Zmusił sztywne kończyny, do współpracy z resztą ciała, a następnie wolnym krokiem zmierzał ku drzwi.
Na szczęście to był tylko zły sen. Koszmar?
A jednak nie... Co, siostra uwiera?
Czego Ty ode mnie chcesz, pasożycie?
"Dopóki dusza nie dozna ukojenia, dopóty nie zasmakuje serca raju."

Wykrzywił się w bólu, czując jak krzyczy każda kość.
- Już nigdy nie śpię w takiej pozycji.
Wyprostował się, i pewnym krokiem postawił nogę na terenie budynku. Już po chwili zabłądził w uderzająco podobnych do siebie korytarzach, błąkając się bez celu.
Dopiero po długim czasie po szkole rozniósł się nowy głos.
- Uwaga! Proszę o zebranie się uczniów w ogrodzie cmentarnym na cześć niedawno zmarłych osób z naszej szkoły. Odbędzie się podwójny pogrzeb. Cała ceremonia odbędzie się pod moją opieką, Jonathana Lawrence' a. Sądzę, że wasi znajomi byliby szczęśliwy z waszego pojawienia się na tej uroczystości. Proszę też naszą szkolną pielęgniarkę o przyniesie na wyznaczone miejsce trumien wraz z ciałami. Dziękuję za uwagę i do zobaczenia podczas pogrzebu.
Kal, już Cię zakopują? Ojej, to takie smutne.
Najwidoczniej... Ciekawe, czy ktokolwiek przyjdzie.
Ja będę. Obiecuję.

Nie wiedząc jak, Dostał się pod pokój kominkowy. Szybko zabrał z walizki garnitur i buty, a następnie wyruszył na poszukiwania jakiegokolwiek pokoju.
Do: pokój 6


Ostatnio zmieniony przez Paul Devoux dnia Nie 18:06, 02 Gru 2012, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anne Moonstar
Uczeń stopnia II


Dołączył: 22 Paź 2012
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Przedmieścia Londynu

PostWysłany: Czw 19:17, 06 Gru 2012    Temat postu:

Z pokoju kominkowego
Wybiegła na dwór i natychmiast uderzyło ją zimno. Dzień był mroźny, ale bezwietrzny i słoneczny. Wciągnęła do płuc zapach świeżego, rześkiego powietrza, rozkoszując się nim. Uwielbiała śnieg. Tworzył niesamowitą, magiczną atmosferę. Dziedziniec pokryty był grubą warstwą puchu, a śnieżynki osadzały się na ciemnych włosach Anne. Naciągnęla rękawy koszuli na dłonie i już chciała postąpić krok do przodu, kiedy straciła równowagę i wylądowała na czterech literach z piskiem zaskoczenia. Śliski grunt plus buty na koturnach. To nie mogło skończyć się dobrze. Siedziała, czując jak przemakają jej spodnie i jednocześnie śmiejąc się głośno.
- Teraz możecie uznać mnie oficjalnie za wariatkę i przyznać żółte papieru - wykrztusiła, ugniatając lodowatą kulkę w dłoniach. Następnie cisnęła nią prosto we włosy Mikesa, uśmiechając się niewinnie. Chyba zamarzam. Ale tu jest tak pięknie, że nie mogę się ruszyć. Chyba jeszcze bardziej lubiłabym zimę, gdyby temperatura była trochę wyższa. I jednocześnie leżał śnieg. Nie, Anne, trzeba było uważać na lekcji o stanach skupienia substancji. Oj cicho, nie psuj atmosfery.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lizzie Williams
Uczeń stopnia II


Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Londyn
Płeć: Czarownica

PostWysłany: Czw 21:30, 06 Gru 2012    Temat postu:

Z pokoju kominkowego
Biegiem wpadła na dziedziniec, od razu wpadając w poślizg. Nie wylądowała jednak na tyłku, jak szatynka. Widząc upadek przyjaciółki wybuchnęła głośnym śmiechem. Mikey oberwał w głowę śnieżką. Lizzie zaświeciły się oczy.
- Bitwa na śnieżki!!
Uformowała ze śniegu kulę i rzuciła nią w Anne. Kolejny pocisk wylądował na plecach Mikes'a. Ruda śmiała się głośno, nie przejmując się przechodzącymi ją dreszczami.


Ostatnio zmieniony przez Lizzie Williams dnia Czw 21:39, 06 Gru 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anne Moonstar
Uczeń stopnia II


Dołączył: 22 Paź 2012
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Przedmieścia Londynu

PostWysłany: Czw 22:32, 06 Gru 2012    Temat postu:

Wstała, nabierając do rąk śniegu.
- I ty przeciwko mnie? - krzyknęla w kierunku rudej. Uformowała kilka kul i ciskała nim na wszystkie strony, a warto zaznaczyć, że z celowaniem nie miała problemów. Po chwili cała trójka była mokra i przemarznięta, ale roześmiana. Anne piszczała za każdym razem kiedy rotapiająca się breja spływała jej za kołnierzyk, ale odpłacała z nawiązką. W końcu przewróciła się po raz kolejny, tym razem na plecy. Nad nią stanęli Liz i Mikey, gotowi przeprowadzić atak. Oparła się na łokciach.
- Rozejm - wysapała. - A teraz niech mnie ktoś podniesie, bo sama nie wstanę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Layla Ichigo
Początkujący


Dołączył: 29 Paź 2012
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Czarownica

PostWysłany: Czw 22:49, 06 Gru 2012    Temat postu:

z lekcji czarnej magii, w drodze na lekcję przyrody magicznej
Idąc na kolejne zajęcia musiała wyjść z ciepłej szkoły. Zauważyła, że coś dziwnego stało się, odkąd była tu ostatnio. Poczuła kłucie w stopach.
Zimno. Śnieg. Zimny śnieg. Balerinki... PEŁNE ŚNIEGU BALERINKI NA MOICH STOPACH!
Niczym porażona przez piorun Layla podskoczyła na wysokość pół metra, lądując w jeszcze wyższej zaspie. Poślizgnęła się, tym samym cała wpadając w kilkucentymetrową warstwę białego puchu. Z trudem podniosła się, ruszając w dalszą, równie ciężką drogę.


Ostatnio zmieniony przez Layla Ichigo dnia Czw 22:50, 06 Gru 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Camilla Hidoi
Uczeń stopnia I


Dołączył: 29 Paź 2012
Posty: 130
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Czarownica

PostWysłany: Czw 23:05, 06 Gru 2012    Temat postu:

Z : Lekcja czarnej magii
Wypadła z budynku szkoły i po przejściu przez próg, stanęła jak w murowana. Oczy jej rozbłysły, a usta rozszerzyły się w szerokim uśmiechu.
-ŚNIEEEEG! - krzyknęła bez opamiętania. Podniosła biały puch gołą ręką i podrzuciła go okręcając się wokół siebie. Z daleka zobaczyła Layle, która rzucała się po śniegu, jednak nie wyglądało, to na planowane. Gdy niebieskowłosej udało się wstać na nogi, ruszyła przed siebie w kierunki sali do przyrody magicznej. Czarnowłosa wręcz do frunęła do dziewczyny. Zaatakowała ją od tyłu, kładąc swoje zimne dłonie na policzkach nic nie spodziewającej się Layli, a następnie zawirowała wokół niebieskowłosej i stanęła po jej prawej. Tamta robiąc kroki w swoich balerinkach cały czas strasznie się ślizgała, więc Camilla złapała ją w pasie i pomogła iść.
-Małe spóźnienie na lekcje przyrody magicznej, co? - spytała z uśmiechem - Ja też. Musimy się tam wkraść. Niezauważalnie.
Do : Lekcja przyrody magicznej
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    Zobacz poprzedni temat : Zobacz następny temat  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Windhill High School Strona Główna -> Dziedzińce Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
Strona 5 z 8

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Regulamin