Forum Windhill High School Strona Główna

Dziedziniec zimowy

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Windhill High School Strona Główna -> Dziedzińce
Autor Wiadomość
Abigail Fireness
Set fire to the rain
Set <b>fire</b> to the rain


Dołączył: 23 Wrz 2012
Posty: 432
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: XVI-wieczny Londyn
Płeć: Czarownica

PostWysłany: Pon 18:48, 08 Paź 2012    Temat postu: Dziedziniec zimowy

Kto w ogóle go tak nazwał?
No cóż, nazwa - co prawda dziwna - idealnie pasowała do tego dziedzińca. Nie, nie był otwarty tylko zimą. Po prostu wiecznie leżał tu śnieg. W dodatku ławki i stojąca na środku dziedzińca studnia wykonane były ze śnieżnobiałej kości słoniowej, więc na pierwszy rzut oka całość zlewała się ze sobą i trudno było zauważyć coś innego od niekończącego się stosu białego puchu.
Tutaj wszystko było w należytym porządku. Zastępczyni dyrektora odnotowała to w myśli i wróciła do szkoły, aby skontrolować pozostałe zakątki pierwszego piętra.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ayano Hayasaka
Seems a bit dead


Dołączył: 03 Lis 2012
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sapporo, Japonia
Płeć: Czarownica

PostWysłany: Nie 11:18, 11 Lis 2012    Temat postu:

z pokoju nr. 29
Śnieg.
Ayano rozejrzała się wokół siebie.
-Co to za miejsce?
Wszędzie było biało, nie mogła rozpoznać miejsca, w którym się znajduje. Ślicznie tu.
Nagle zauważyła, że jej skarpetki są całe mokre, więc przysiadła na ławce rozglądając się za kimś kto pomógłby wrócić jej do znajomego miejsca. W tej szkole zawsze jestem sama, powinnam się zmienić...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Layla Ichigo
Początkujący


Dołączył: 29 Paź 2012
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Czarownica

PostWysłany: Pon 23:25, 12 Lis 2012    Temat postu:

z pokoju 29
Layla z zapasowymi butami na rękach dotarła na dziedziniec. Wszędzie było pełno białego, uroczego śniegu. Ubrana w samą sukienkę, sandały i zielony polar stwierdziła że zamarza, i postanowiła wrócić z powrotem. Jednak dostrzegła czerwonowłosą postać na ławce. Była to dziewczyna z jej pokoju. Niebieskowłosa podbiegła do niej i krzyknęła:
-Ty musisz iść do toalety!
Pociągnęła za sobą zdezorientowaną Azjatkę wprost do pokoju.
do pokoju 29
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ayano Hayasaka
Seems a bit dead


Dołączył: 03 Lis 2012
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sapporo, Japonia
Płeć: Czarownica

PostWysłany: Pon 23:30, 12 Lis 2012    Temat postu:

Ayano zamarzała. Było jej zimno, mokro i nie czuła się najlepiej. Nagle dziewczyna od budyniu przysunęła się do niej.
-Ty musisz iść do toalety!
Nie, nie muszę. Jedynym dźwiękiem, który wydała był zgrzyt zębów. ZIMNO. Już miała podjąć próbę odezwania się, lecz niebieskowłosa pociągnęła ją za sobą w stronę budynku. Może pokaże mi drogę z powrotem...
-Stąd znam drogę - szepnęła i wyrwała się niebieskowłosej pokazując język. Nagle odzyskała siły i gnała korytarzem aż do drzwi pokoju 29.
do pokoju nr. 29


Ostatnio zmieniony przez Ayano Hayasaka dnia Śro 18:58, 14 Lis 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Francesca Northwolf
My zabijamy czas, a on zabija nas
My zabijamy czas, a on zabija nas


Dołączył: 14 Paź 2012
Posty: 163
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Czarownica

PostWysłany: Czw 15:18, 15 Lis 2012    Temat postu:

Z:Sali bankietowej
Jej szpilki zapadały się w hałdy śniegu. Zresztą nie tylko szpilki. Warstwa białego puchu sięgała jej prawie do kolan. Nagie łydki nie trzęsły się z zimna, ponieważ kobieta była przyzwyczajona do chłodu. Suknia zupełnie zatopiła się w śniegu. Powolnym ruchem kobieta rozplotła koka. Włosy rozwiane na wszystkie strony zaczęły zamieniać się w sople, zupełnie tak, jak falbany w sukience. Na odkrytych ramionach ukazała się "gęsia skórka". Usta przybrały ciemno-fioletową barwę. Drżała, ale od zewnątrz. Wewnątrz czuła ciepły wiatr okalający jej nagie, jak na tą pogodę ciało.
-Śmieszne uczucie.-powiedziała drżącym głosem. Nagle poczuła jak ciepła, gładka dłoń delikatnie dotyka jej szyi. Po chwili policzka. Następnie czoła. Znajome usta musnęły jej dłoń. Francesca nie chciała wiedzieć, kto za nią stoi. Pragnęła tylko, aby pozostać w dziwnie znajomej jej chwili. Z okropnym bólem i cichym żalem serca odwróciła się. Ujrzała mężczyznę z małym zarostem i jasnymi włosami, na których zobaczyła małe, niepowtarzalne płatki śniegu, które były wszędzie tylko na tym dziedzińcu. Strzepnęła je, a następnie dotknęła ramienia ukochanego. Jej ukochanego.
-Przybyłeś. Naprawdę tu jesteś.-w jej głosie rozbrzmiewały setki emocji. Położyła drugą dłoń na prawym ramieniu mężczyzny. Oparła o niego głowę-Leonardo cię nie potrzebuje?
-Ty mnie potrzebujesz.-jego głos rozległ się po całym dziedzińcu-I ja o tym wiem najlepiej.
-Kocham cię, Vincento.
Mężczyzna śmiejąc się cicho, odparł:
-Nadal nie rozumiem, dlaczego tak mnie nazywasz?
-Ponieważ to moje ulubione imię. I nigdy nie zapomnę, kiedy ten handlarz...-jej nudne opowiadanie zostało przerwane długim pocałunkiem. To nieco irytowało Francescę, bo wszystko było słodko świetnie i sztucznie, jak w obrzydłych jej komediach romantycznych. Jednak dziś była szczęśliwa.
-Posłuchaj. Smoki prawdopodobnie przylecą jutro. Zupełnie same. Jednak będą kierowały się do ciebie, więc nie przesiaduj zbyt długo w jadalni. To mogłoby się źle skończyć. Wiem, że jesteś zuch dziewczyna,-mąż ucałował ją mocno w czoło-dlatego od rana bądź w jaskini. Czekaj tam na przybycie. Stadem będzie dowodzić Volantes. Oprócz tego będziesz miała Gervelę, Phauliusa, Jeanerdę i Miranna. A będziesz musiała poznać się z dwoma młodymi. Znają już twój zapach, więc nie będzie problemów. Ivan i Theresiva.
-Wy i te wasze imiona dla smoków...
-Muszę już lecieć. Ach i coś mi obiecaj.
-Wszystko.
-Nie wychodź na minus sześć stopni w najładniejszej sukni jaką masz. Dbaj o siebie.-mężczyzna jeszcze raz ucałował Francescę i wzleciał na swojej miotle w kierunku morza.
-Żegnaj.

Kobieta stała w bezruchu dobre dwadzieścia minut, przez co wyglądała jak siedem nieszczęść. Jednak nie od dziś nie obchodziło jej, jak wygląda i czy dla ludzi przypomina księżniczkę. Postanowiła pójść w nieco cieplejsze miejsce, bo jej kości powoli zaczynały odmawiać posłuszeństwa.
Do: Ogrodu pamięci


Ostatnio zmieniony przez Francesca Northwolf dnia Pią 0:04, 16 Lis 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Verona Harthengoll
To be or not to be
To be or not to be


Dołączył: 07 Paź 2012
Posty: 204
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z XV-wiecznej angielskiej wioski
Płeć: Czarownica

PostWysłany: Śro 19:59, 19 Gru 2012    Temat postu:

Z gabinetu V.H.

Verona nie miała pojęcia, pod jakim pretekstem udała się na dziedziniec zimowy zamiast do jakiegoś znacznie cieplejszego miejsca. Powodem mogła być wyjątkowa pustka panująca na tym wiecznie białym dziedzińcu, której zdecydowanie brakowało w zatłoczonym pokoju kominkowym. Perspektywa płonącego kominka wydawała się Veronie kusząca, jednak nad wszystkim przeważyła jej natura samotnika.
Dłonią, niemal nieodcinającą się kolorem od śniegu, gładziła brzeg studni. Mokry, biały puch ziębił jej palce i jakby nakłuwał setkami drobnych igiełek. Zwykle poparzone i zniszczone wszelkimi miksturami dłonie stawały się z każdą chwilą jeszcze bardziej czerwone. Kobieta z westchnieniem usiadła na ławce, odgarniając pokrywający ją biały puch.
Jeżeli nie nabiorę sił, pewnie zamienię się w rzeźbę lodową.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    Zobacz poprzedni temat : Zobacz następny temat  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Windhill High School Strona Główna -> Dziedzińce Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Regulamin