Forum Windhill High School Strona Główna

Klif Wilka

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Windhill High School Strona Główna -> Wzgórza i lasy
Autor Wiadomość
Thomas Moriarty
Often the most clever answer is silence
Often the most clever answer is silence


Dołączył: 07 Paź 2012
Posty: 396
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nie Londyn, bo wszyscy stamtąd.
Płeć: Czarodziej

PostWysłany: Pią 13:00, 16 Lis 2012    Temat postu: Klif Wilka

Oto bardzo oddalone od szkoły wyjątkowe miejsce - Klif Wilka, gdzie często dął mocny wiatr i było dość ślisko. Stromy klif byłby wielce niebezpieczny dla uczniów, gdyby nie drewniany płot otaczający skraj skały. Fale mocno uderzały o dół przepaści i o skały na przy nim, wydając potężny chlupot i rozbryzgując się na wszystkie strony. Około trzydzieści-czterdzieści metrów wyżej można było stanąć lub usiąść i podziwiać zachód słońca. Towarzystwo łagodnych na tej wysokości odgłosów wody z dołu oraz widoku zachodu słońca powodowało że miejsce nie wydawało się takie niebezpieczne, bardziej spokojnie, a nawet romantyczne. Około piętnastu metrów z tyłu znajdował się stary dąb, który był nieco nadgryziony zębem czasu. Ponieważ oddalony był lekko od przepaści huśtawka na nim wydawała się być bezpieczna. Teren był co prawda dość nierówny i trudno było dostać się w to miejsce, ale warto ujrzeć ten cudowny i malowniczy widok na morze.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Thomas Moriarty
Often the most clever answer is silence
Often the most clever answer is silence


Dołączył: 07 Paź 2012
Posty: 396
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nie Londyn, bo wszyscy stamtąd.
Płeć: Czarodziej

PostWysłany: Pią 13:09, 16 Lis 2012    Temat postu:

Z : Czytelnia magicznych zwierząt i zielarstwa

Wiatr dął. Deszcz kropił. To jednak żadna przeszkoda przy podziwianiu widoku morza. Profesor stał z rękami w kieszeniach na tle rozciągającego się krajobrazu. Torba leżała pod oddalonym drzewem. Czas nie gonił, było miejsce na odpoczynek. Pomimo deszczu profesor i tak traktował pobyt na klifie jako relaks. Deszcz tylko wzmagał zapomnienie o obowiązkach. Stres odszedł w niepamięć. Idylla. Idylla w burzy. Po chwili grom uderzył w morze. Zaczynało padać coraz mocniej. Nie wiadomo dlaczego profesor wciąż stał i oglądał morze. Czy to tak wygląda skraj spokoju? Obojętność na wszystko? Możliwe...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Francesca Northwolf
My zabijamy czas, a on zabija nas
My zabijamy czas, a on zabija nas


Dołączył: 14 Paź 2012
Posty: 163
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Czarownica

PostWysłany: Pią 14:36, 16 Lis 2012    Temat postu:

Z: Ogrodu pamięci
Kobieta najpierw zauważyła profesora Moriarty, a dopiero potem piękny widok.
-Dzień dobry, znowu! Przybyła okazja, abym wreszcie podziękowała panu za pomoc w jaskini. Proszę. To herbata z nutką mango, która tak panu smakowała.-wręczyła eleganckie pudełko w ręce Thomasa-A teraz przepraszam, ale muszę wykorzystać odkrycie tego pięknego klifu. Matko, jak ja dużo o tej szkole nie wiem!-wykrzyknęła. Francesca zwinnie wskoczyła na skraj płotu. Była ciekawa, czy Thomas dostanie zawału. Zaczęła wykonywać pozycję drzewa z jogi tradycyjnej. Stała aktualnie tylko na palcach prawej nogi. Następnie zeskoczyła na drugą, bardzo króką stronę za płotem. Odetchnęła świeżym powietrzem i zeskoczyła ze stromego klifu. Później było słychać już tylko niewinny plusk.
Do: Plaża Bursztynowa


Ostatnio zmieniony przez Francesca Northwolf dnia Pią 15:27, 16 Lis 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Thomas Moriarty
Often the most clever answer is silence
Often the most clever answer is silence


Dołączył: 07 Paź 2012
Posty: 396
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nie Londyn, bo wszyscy stamtąd.
Płeć: Czarodziej

PostWysłany: Pią 14:57, 16 Lis 2012    Temat postu:

Profesor Francesca przybyła na klif. Thomas jakby ją ignorował, a jednocześnie spoglądał na nią uważając co robi. Odebrał pudełko z herbatą od nauczycielki sztuki przetrwania. Schował w złożonych rękach za plecami.
- A teraz przepraszam, ale muszę wykorzystać odkrycie tego pięknego klifu. Matko, jak ja dużo o tej szkole nie wiem! - powiedziała profesor jednocześnie wchodząc na skraj płotu i nierozważnie rozpoczynając jogę. Deszcz padał a klif był stromy i śliski. Po chwili zeskoczyła z trzydziestu metrów prosto do wody, z idealną celnością omijając skały w wodzie na dole i opierając się falom. Profesora uderzyło to, prędko ruszył się z miejsca w którym stał i z przejęciem spojrzał w przepaść, lecz okazało się że Northwolf faktycznie jest wysportowana i wie co robi, ze skoku wyszła bez szwanku. Zszedł na dół na pobliską plażę, aby sprawdzić czy Francesca dopłynie do brzegu i nic się jej nie stanie.

Do : Plaża Bursztynowa
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lizzie Williams
Uczeń stopnia II


Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Londyn
Płeć: Czarownica

PostWysłany: Pią 20:40, 16 Lis 2012    Temat postu:

Z jadalni
Szła wolnym krokiem. Nie zważała na nic i na nikogo. Zmokła. Jej zielona bluza była całkiem mokra, niebieskie dżinsy też. Do tego płakała. Frankie, Frankie... Tęsknię za tobą, wiesz? Nie potrafię przestać o tobie myśleć, ciągle jesteś ze mną, wszędzie jesteś ze mną... zawsze będziesz...
Przeszła przez płotek i usiadła na krawędzi, zwieszając nogi nad przepaścią. Patrzyła na morze. Ale zamiast wody widziała przystojną twarz uśmiechniętego szatyna. Chłopaka, którego brakowało jej jak jeszcze nigdy nikogo.
***
Siedziała tak dobre kilka godzin. Była zupełnie mokra i zmarznięta. Przez cały ten czas myślała o Franku. Jednak przyszedł czas, żeby wrócić do żywych. Przetarła oczy. Na szczęście nigdy nie było po niej widać, że płakała. Gdy tylko wytarła łzy, wyglądała zupełnie normalnie. Nie zważając na to, że jest kompletnie mokra, poszła w kierunku klasy od zielarstwa i opieki nad zwierzętami.
Zielarstwo i opieka, lekcja I
***
Z pokoju 100
Przyszła tu znowu. Tym razem usiadła na huśtawce. Zaczęła się wolno bujać. Od dziecka lubiła się huśtać, to zawsze ją uspokajało. Obserwowała oświetlane promieniami słońca morze. Polubiła to miejsce, było ciche i spokojne. Fale uderzały o brzeg, choć teraz nie widziała tego tak dobrze, jak wczoraj. Zaczęła jeść jabłko. Znów pogrążyła się w rozmyślaniach. Mam czas. Nigdzie mi się nie śpieszy. Myślała o wszystkim: o swoim dzieciństwie, rodzinie, przyjaciołach, decyzjach, przybyciach i odejściach, nowej szkole... Huśtawka bujała się coraz wolniej, a w końcu zatrzymała się, ale dziewczyna była zbyt pogrążona w swoich myślach, aby to zauważyć.
***
Nie wiedziała, jak długo tu siedziała. Nawet nie zauważyła, kiedy zrobiło jej się zimno. Kompletnie nie zwracała uwagi na to, co działo się wokół niej i z nią, była zbyt skupiona na swoich myślach. Teraz jednak spojrzała na zielony zegarek, noszony przez nią na ręce. Zaraz transmutacja. Trzeba iść. Z ociąganiem wstała, jeszcze raz spojrzała na morze i ruszyła w kierunku szkoły.
Transmutacja, lekcja I


Ostatnio zmieniony przez Lizzie Williams dnia Sob 20:58, 17 Lis 2012, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Francesca Northwolf
My zabijamy czas, a on zabija nas
My zabijamy czas, a on zabija nas


Dołączył: 14 Paź 2012
Posty: 163
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Czarownica

PostWysłany: Nie 0:08, 18 Lis 2012    Temat postu:

Z: Jaskini Smoczego Serca
Francesca czuła ten częsty "wiatr we włosach", ale tym razem był to orzeźwiający wietrzyk przeczesujący, a raczej tapirujący jej rozczochrane już kłaki. Połaskotała szyję smoka, a on zionął wielokolorowym ogniem, który ogrzał kobietę. Och! Lećmy nad wodę! Francesca skręciła ostro w lewo i poleciała w dół przepaści. Wreszcie czuła, że żyje.
Do: Na Plażę Bursztynową
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lizzie Williams
Uczeń stopnia II


Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Londyn
Płeć: Czarownica

PostWysłany: Nie 19:39, 16 Gru 2012    Temat postu:

Z gabinetu pielęgniarki
Biegła, a łzy płynęły po jej twarzy. Dobiegła na sam skraj, przeszedłszy nad płotkiem. Usiadła nad przepaścią. Zaczęło padać. Liz podkuliła nogi i objęła kolana ramionami. Frank zapadł w śpiączkę, nikt nie wie, kiedy się obudzi. Nikt nie wie, czy w ogóle się obudzi. Mikey mnie nie pamięta. Nikt nie wie, czy sobie przypomni. Nikt nic nie wie. Dlaczego znowu my? Dlaczego ja?
- Dlaczego? - posłała pytanie z kierunku chmur rozgoryczonym tonem. Serce biło jej przyśpieszonym rytmem. Nie powinnaś się przemęczać. Mam to gdzieś. Położyła się i wpatrzyła w zachmurzone niebo. Ciężkie krople spadały na jej twarz i odkryte ramiona, moczyły ubrania i włosy. Nie zwracała na to uwagi. Wracało otępienie. Wsłuchała się w fale uderzające o klif. A gdyby tak... Powoli podniosła się i stanęła na samiutkim skraju skały. Wystarczyło, by lekko pochyliła się w przód i już leciałaby w wzburzone morze. Rozłożyła szeroko ramiona i popatrzyła w dół. Lizabeth, nie umiesz pływać! Doskonale o tym wiem...


Ostatnio zmieniony przez Lizzie Williams dnia Nie 19:40, 16 Gru 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anne Moonstar
Uczeń stopnia II


Dołączył: 22 Paź 2012
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Przedmieścia Londynu

PostWysłany: Nie 19:49, 16 Gru 2012    Temat postu:

Z gabinetu pielęgniarki
Dobiegła do dziewczyny cała przemoczona, kiedy ta stała, wychylając się za barierkę.
- Lizzie, nie rób tego! - wrzasnęła, łapiąc ją w pasie i ściągając do tyłu. Przestała kontrolować łzy, mieszające się z deszczem, spływającym jej po policzkach. Mocno potrząsnęła rudą, zmuszając ją do spojrzenia na siebie.
- Co ty, do cholery odwalasz?! Chcesz nas zostawić z tym wszystkim samych?! Mnie?! Rodziców?! Błagam, odezwij się do mnie!
Wpatrywała się w oczy przyjaciółki, nie czując zimna, lodowatego wiatru ani przemakających butów. Jej świat trząsł się w posadach. Walił. Rozpadał na kawałki, a ona próbowała utrzymać jeszcze życie Lizzie w niezmiennym stanie.


Ostatnio zmieniony przez Anne Moonstar dnia Nie 19:54, 16 Gru 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lizzie Williams
Uczeń stopnia II


Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Londyn
Płeć: Czarownica

PostWysłany: Nie 20:00, 16 Gru 2012    Temat postu:

Nieprzytomnym wzrokiem popatrzyła na przyjaciółkę. Oczy Lizzie były kompletnie puste, nie wyrażały nic. Kompletne zero uczuć.
- Anne, to bez sensu. Przez całe szesnaście cholernych lat byłam dla ludzi niezmiennie szczęśliwą, zawsze uśmiechniętą dziewczyną. Zawsze silną. Zawsze tą, która wszystkich pocieszała i trzymała w pionie. I tylko dwie osoby wiedziały, jak się czuję, naprawdę czuję. Tylko dwie osoby potrafiły mnie pocieszyć i powiedzieć, że będzie dobrze tak, żebym im uwierzyła i dalej szła ratować świat - jej głos nabierał goryczy. - Tylko dwie osoby znały mnie całą naprawdę. Wiedziały, kiedy pod moim wiecznym szerokim uśmiechem kryje się smutek czy złość. Dwie osoby. Jedna z nich jest w śpiączce, druga mnie nie pamięta.
Popatrzyła w niebo.
- Piękny dzień...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anne Moonstar
Uczeń stopnia II


Dołączył: 22 Paź 2012
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Przedmieścia Londynu

PostWysłany: Nie 20:10, 16 Gru 2012    Temat postu:

- Przez całe szesnaście lat nie poznałam osoby, która by mnie rozumiała. Która by mnie naprawdę znała. Dla wszyskich byłam cieniem. Przemykałam pod ścianami niezauważona. A później spotkałam ciebie i Mikes'a. Wszystko się zmienia. To też się zmieni, nie może być tak beznadziejnie do końca. Lizzie, wróć ze mną do środka. Do Franka. Obudzi się. Do Mikey'a. Przypomniał sobie twoje drugie imię, wiem, że to mało, ale chyba idzie naprzód. Nie każ mi tu stać. Kilka godzin temu nóż przeleciał mi centymetr od tętnicy szyjnej i nie powiem, że nie jestem w szoku, że nadal żyję. Nie musisz nikogo pocieszać. Chcę ci pomóc. Chcę być silna dla was. Nie umiem, jeszcze nie, ale się nauczę, tylko nie rób mi tego. Nie chcę stracić siostry. Bo jesteś dla mnie jak siostra. Nie mam oprócz was zupełnie nikogo.
Z oczu Anne nie płynęły już łzy. Przytuliła przyjaciółkę, błagając ją w myślach, żeby zgodziła się na powrót. Nie miała planu b.
-Piękny dzień...
- Słowo daję, jeśli się nie ruszysz, to osobiście zaniosę cię do pokoju, a wtedy stanie się jeszcze piękniejszy.


Ostatnio zmieniony przez Anne Moonstar dnia Nie 20:30, 16 Gru 2012, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lizzie Williams
Uczeń stopnia II


Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Londyn
Płeć: Czarownica

PostWysłany: Nie 20:37, 16 Gru 2012    Temat postu:

- Dziękuję. Ale ja po prostu nie mam już siły.
Odwróciła się w kierunku morza, trzymając szatynkę za rękę. Przymknęła oczy. Albo teraz ją puścisz, spadniesz i będziesz wolna, albo odwrócisz się plecami i razem wrócicie do szkoły. Zmierzysz się z tym wszystkim. I pokonasz te demony, które cię prześladują. Będziesz szczęśliwa. Chyba że się poddasz?... Ale gdzie w takim razie twoja odwaga, Lizzie? Gdzie twoja siła i niezłomność? Tyle lat walki, by teraz poddać się z powodu przeszkody?
- Nie.
Anne popatrzyła na nią ze strachem.
- Nie poddam się.
Wzięła głęboki oddech i odwróciła się do przyjaciółki. Była cała mokra, ale miała to gdzieś.
- Wracamy, Anne.
Do gabinetu pielęgniarki
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anne Moonstar
Uczeń stopnia II


Dołączył: 22 Paź 2012
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Przedmieścia Londynu

PostWysłany: Nie 20:53, 16 Gru 2012    Temat postu:

- Wracamy, Anne.
- Bóg jest wielki, wrócił ci rozum - powiedziała, chwytając Liz za rękę. Schowaj ten czarny humor, idiotko. Bała się, że przyjaciółka skoczy. Źe zabije się na jej oczach. Nie wiedziała, jakby coś takiego przetrwała. Ale była pewna jednego: samobójstwo w żadnym wypadku nie jest rozwiązaniem. Wolnym krokiem ruszyły w kierunku budynku. Słońce chyliło się ku zachodowi, śnieg skrzypiał pod stopami dziewczyn. To naprawdę był piękny dzień. Piękny, straszny dzień. I dobiegał końca, dając nadzieję na lepsze jutro.
- Pamiętaj, że masz mnie niezależnie od wszystkiego. I że ci pomogę. Zawsze.
Do gabinetu pielęgniarki
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tabitha Bishop
Uczeń stopnia II


Dołączył: 04 Lis 2012
Posty: 634
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Holandia
Płeć: Czarownica

PostWysłany: Nie 22:08, 16 Gru 2012    Temat postu:

Z gabinetu pielęgniarki.

Dotarcie na klif zajęło Tabi dużo więcej czasu niż zakładała. Na miejscu okazało się, że Lizzie tam nie ma. Ze zdenerwowaniem podeszła nad urwisko, bo różne myśli przeleciały jej przez głowę. Tam jednak, w miękkiej ziemi, zobaczyła ślady stóp. Ślady dwóch osób. Odetchnęła z ulgą.
Ktoś tu po nią przyszedł... - zaczęła się zastanawiać, jakim cudem ktoś ją minął, ale było już ciemno, więc mogła tego kogoś nie zauważyć.
Wolnym krokiem wracała do zamku, debatując nad miejscem, do którego powinna się teraz udać.
Jej wybór padł na sypialnię. Nie chciała już wracać do gabinetu pani Luizy. Widok wijących się z bólu ludzi, nie należał do jej ulubionych. Zwłaszcza, kiedy nie wiedziała jak pomóc.

Do pokoju 6.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Quinn McAdams
Never forget about the past


Dołączył: 07 Gru 2012
Posty: 128
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Czarownica

PostWysłany: Pią 12:52, 21 Gru 2012    Temat postu:

Z: Gabinet Quinn

Zdyszany oddech roznosił wokół Quinn. Para wydobywająca się z jej ust okrywała zziębnięte od mrozu delikatne ciało. Zwykły krok nudził powoli kobietę, dlatego przyspieszyła tempo.
Trucht.
Dalej za wolno; czyżby gdzieś się jej spieszyło?
Bieg.
McAdams prowadziła wyścig ze swoimi myślami, które próbowały wtargnąć w decyzje kobiety. Niestety, ale jej słabe samozaparcie pozwoliło na wślizgnięcie odrobiny myśli do podświadomości.
Sprint.
Obraz wokół postaci stawał się coraz bardziej niewyraźny. Kora drzew zlewała się w jedną, nieokreślonego kształtu plamę, torującą drogę Quinn.
W końcu dotarła. Przy brzegu klifu zatrzymała się, tworząc wgłębienia w mokrej i miękkiej ziemi.
Dłoń wyczuła znaną rękojeść, a palce powędrowały pod ostrze. Szybko odpięły katanę od pokrowca; po chwili uzdrowicielka dzierżyła niebezpieczną broń.
Piękny dzień. Taki idealny, nieskazitelny.
Zamknęła oczy, wsłuchując się w uderzające fale. Miała wrażenie, jakby cały klif, łącznie z nią, miał się zaraz zapaść i utonąć w głębokim morzu.
Ręka mimowolnie kręciła przeróżne wzory klingą w powietrzu, tworząc niezrozumiałe znaki. Kobieta szeptała słowa pod nosem i z uśmiechem na twarzy wyobrażała sobie zawalenie się stromego zbocza.
W końcu odsłoniła źrenice; niebo dawało jej jasno do zrozumienia, że popełnia błąd.
- Pieprz się. - syknęła pod nosem.
Zacisnęła opuszki palców na ostrzu, pozwalając, aby drobna strużka krwi mimowolnie płynęła na ziemię. W miejscach, gdzie ciesz opadała, wyrastała świeża trawa, czy rosłe kwiaty.
- Durna uzdrowicielska moc. Chcę się odrodzić. Jako sowa, kot, mustang. Cokolwiek. Chcę być wolna i nie przejmować się innymi.
To tak głucho zabrzmiało. Bez jakiegokolwiek sensu, zabezpieczenia, że tak będzie. Bezsensowna obietnica.
Katana przerwała sakiewkę, z której wypadła fiolka. Naczynie wypełnione po brzegi bezbarwnym płynem znalazło swoje miejsce w dłoni Quinn. Zębami odgryzła korek i wlała ciecz do gardła. Zaciskając dłoń na rękojeści, zawróciła się w stronę szkoły.
To takie normalne.
Upadła na pobliski kamień, tonąc w lodowatym powietrzu. Chyba jedynie ono przytrzymało szatynkę przed rozbiciem głowy o ziemię.
Zamknęła zielone oczy, nie patrząc na teren wokół niej.
Och głupia Ty... Jeszcze nie jest Twój czas. Nie mam zamiaru zabierać Cię stąd; masz jeszcze jedną misję do wykonania tutaj. Niedługo stanie się coś bardzo złego i Twoja interwencja będzie konieczna. Później rób co chcesz. - mruknął w jej głowie nieznany, męski głos.
Shinigami?
W rzeczy samej.

Ciało wzdrygnęło się na słowo "samej". Było wypowiedziane z taką pewnością, że tylko głupiec mógłby podważyć ich rzetelność.
Otworzyła jedno oko - jej ciało znajdowało się na ziemi, perfekcyjnie ułożone wzdłuż brzegu. Miała stuprocentową pewność, że wola boska przyczyniła się do jej żywota.
A o jaką pomoc chodzi? Co, znowu jakiegoś trupa znajdziemy w szkole?
Idiotka... Ktoś będzie jednym krokiem w moim świecie. Twoi zadaniem będzie uratowanie tego nędznego żywota.
Ja nie u...
Umiesz.

Głos się urwał, rozmowa zakończona. Mimo tego, iż na pewno żyła, nie miała siły, aby wstać i udać się do budynku szkoły. Zaplotła palce w mokrej trawie, nucąc pod nosem drobne zaklęcie na zregenerowanie sił.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Thomas Moriarty
Often the most clever answer is silence
Often the most clever answer is silence


Dołączył: 07 Paź 2012
Posty: 396
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nie Londyn, bo wszyscy stamtąd.
Płeć: Czarodziej

PostWysłany: Pią 20:14, 21 Gru 2012    Temat postu:

Szlajanie się po szkole po lekcji

Śnieg wyjątkowo mało obficie w porównaniu do reszty wyspy pokrył klif, jednakże wystarczająco aby można było to nazwać niezłym początkiem zimy. Thomas zaczął wchodzić po stromym zboczu, zastanawiając się nad miejscem pobytu znajomej uzdrowicielki. Przez obficie spadające płatki śniegu dalej spostrzegł coś leżącego na ziemi. Po bliższemu przyglądaniu się z oddali wyglądało to na poszukiwaną nauczycielkę. Poszukiwaną w niezbyt dobrym stanie.
Znowu trzeba kogoś ratować... Ale nie zabiorę jej na pewno znowu do pielęgniarki. Będzie myśleć że znajdując się w takim miejscu jest słaba, przecież to taki typ.
Przyklęknął przy kobiecie.
Serce bije szybko... Chyba się tutaj spieszyła...
Moriarty jeszcze raz rozejrzał się po otoczeniu.
Ostrze...
Profesor zabrał tajemniczą, metalową i połyskującą rzecz i spostrzegł pokrowiec przyczepiony do ubioru uzdrowicielki. Takie rzeczy nie mogą się raczej pałętać po szkole, więc lepiej żeby takie coś zabrać w bezpieczne miejsce.
- Chodź tu.
Umieścił ostrze w odpowiednim miejscu i zabrał kobietę na rękach w stronę szkoły.

Gabinet na poddaszu
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    Zobacz poprzedni temat : Zobacz następny temat  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Windhill High School Strona Główna -> Wzgórza i lasy Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Regulamin