Forum Windhill High School Strona Główna

Dziedziniec wody
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Windhill High School Strona Główna -> Dziedzińce
Autor Wiadomość
Abigail Fireness
Set fire to the rain
Set <b>fire</b> to the rain


Dołączył: 23 Wrz 2012
Posty: 432
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: XVI-wieczny Londyn
Płeć: Czarownica

PostWysłany: Nie 23:23, 14 Paź 2012    Temat postu: Dziedziniec wody

Abigail stanęła na środku dziedzińca wody, zachwycając się jego niezwykłym pięknem, jednak jednocześnie musiała używać całej swojej mocy, żeby przez przypadek nie zmoknąć.
Plac został wykonany z najzwyklejszej kostki brukowej, jednak miała ona błękitny odcień i cały czas lekkp drżała. Przykładając policzek do ziemi można było poczuć uderzenia strumieni wód podziemnych i usłyszeć ich delikatny szum.
Przechadzając się po dziedzińcu, można było się naprawdę przestraszyć. Gdzieniegdzie spomiędzy kostek wyskakiwały nagle strumyki niezwykle słodkiej, źródlanej wody, mocząc niespodziewających się niczego przechodniów.
Ten plac miał jeden plus - woźni nie musieli podlewać porastającego go mchu oraz czarnych i wilczych jagód.
Abigail, starając się sprawić, aby otaczająca ją woda wyparowała, przyjrzała się fontannie stojącej na środku placu. Pływały w niej różnokolorowe, małe rybki o zębach ostrych jak brzytwa - między innymi z tego powodu nie warto było moczyć palców w wodzie fontanny. Na jej czubku stała rzeźba przedstawiająca syrenę, zakrywającą swoją nagą pierś jakąś starą księgą. Kiedy Abigail uniosła kąciki warg, ta mrugnęła i odwzajemniła uśmiech, po czym znów zamieniła się w zwykły posąg.
Magia - ot co.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lizzie Williams
Uczeń stopnia II


Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Londyn
Płeć: Czarownica

PostWysłany: Sob 17:54, 27 Paź 2012    Temat postu:

Z korytarza
Liz weszła na dziedziniec, dziękując za nieprzemakalność swoich butów. Nie ma to jak glany. Podeszła do fontanny i przysiadła na samym brzegu, stawiając obok swoją walizkę. Podobało jej się w szkole. Miała tyle pięknych i ciekawych miejsc, a Liz lubiła odkrywać. Zaczęło się robić chłodno, więc dziewczyna sięgnęła do walizki z niejakim trudem wyciągnęła z bocznej kieszonki długie, czerwone, skórzane rękawiczki. Będą pasowały kolorystycznie do glanów, pomyślała z uśmiechem i spojrzała na buty. A nie, nie będą. Te czerwone muszą być w walizce. Sama się dziwię, jak ja to wszystko pomieściłam... Liz pogrążyła się w rozmyślaniach.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mikey Williams
Uczeń stopnia I


Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 359
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Czarodziej

PostWysłany: Sob 20:10, 27 Paź 2012    Temat postu:

Z pokoju 44
Mikey wszedł na dziedziniec i natychmiast zaczął się rozglądać. Zaraz dostrzegł małą, zmoknięta istotę siedzącą na brzegu fontanny. Podszedł do niej i usiadł. Odtworzył w myślach scenę z pokoju, aby Liz mogła ją zobaczyć. Potrzebował pomocy Liz, ona zawsze wiedziała, jak się zachować, mimo całej swojej impulsywności. Podejrzewał, ba, był niemal pewien, że jego współlokator nie był zupełnie normalny. Nie przeszkadzało mu to, wręcz przeciwnie - jeden z jego najlepszych przyjaciół z poprzedniej szkoły był upośledzony, a przy tym był najlepszym towarzyszem zabaw, wyjazdów i rozmów, a także gry na gitarze. Po prostu nie był pewien, jak się przy nim zachowywać. Miał nadzieję, że Liz mu w tym pomoże.
- I co o tym myślisz? - zapytał dziewczynę z niepewnością w głosie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lizzie Williams
Uczeń stopnia II


Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Londyn
Płeć: Czarownica

PostWysłany: Sob 20:28, 27 Paź 2012    Temat postu:

- Lizabeth... - usłyszała Lizzie. Rozejrzała się, przestraszona, lecz nikogo nie zauważyła. To tylko szum wody, starała się uspokoić. Nie mogłaś tego usłyszeć, jego tu nie ma, a nikt inny tak cię nie nazywał... Siedziała tak, usiłując przekonać swój umysł do logiki swojego toku myślenia, gdy na dziedzińcu pojawił się Mikey. Usiadł obok i zaczął przekazywać jej w myślach przebieg rozmowy ze swoim współlokatorem.
- I co o tym myślisz? - zapytał.
- Zastanawiam się, skąd masz moje glany. - odpowiedziała dziewczyna po chwili wahania. - A tak poza tym, to sądzę, że sobie poradzisz. Jesteś cichy, spokojny, nie powinieneś go denerwować czy w jakiś inny sposób burzyć jego spokój. Ja miałabym z tym problemy - Liz zmarszczyła czoło. - Musisz być cierpliwy i wyrozumiały. I ograniczyć czerwony kolor do minimum, a najlepiej w ogóle go unikać. Tym lepiej, że przyniosłeś tu moje glany. A, wracając do moich glanów, skąd je masz? - Lizzie nagle zmieniła temat. - Muszę iść do pokoju - stwierdziła, nie czekając na odpowiedź brata. I tak zapyta go jeszcze kilka razy, więc w końcu się dowie.
- Trzeba się przebrać, bo przymarznę do tej fontanny - Liz uśmiechnęła się, wstała, wzięła buty od brata i ruszyła do szkoły odprowadzana wzrokiem chłopaka, ciągnąc za sobą walizkę.
Do pokoju 100
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mikey Williams
Uczeń stopnia I


Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 359
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Czarodziej

PostWysłany: Sob 20:49, 27 Paź 2012    Temat postu:

Mikey siedział i zastanawiał się nad słowami siostry. Może ma rację?... Tak. Dam radę. W końcu nie może być jakoś strasznie źle. Dogadamy się. Grunt to optymizm, jak to mawia Liz. Uśmiechnął się do siebie. Może przejdę się po ogrodach? Nie widziałem ich jeszcze. Pójdę, do pokoju zdążę wrócić. Wstał i wyszedł z dziedzińca, kierując się ku ogrodom.
Do ogrodu cmentarnego
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karou Raven
Uczeń stopnia I


Dołączył: 23 Paź 2012
Posty: 109
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Londyn
Płeć: Czarownica

PostWysłany: Sob 11:23, 03 Lis 2012    Temat postu:

Z jadalni
Na dworze było nieco cieplej niż wczoraj. Słońce lekko świeciło zza chmur,wiatr był jakby mniejszy. Dziewczyna weszła na dziedziniec wody sama nie wiedząc, dlaczego otrzymał taką nazwę. Znalazła jakąś wolną ławkę i przysiadła na niej podwijając nogi do góry. Było cicho.Nikogo nie widziała, co w pewnym sensie jej odpowiadało. Czasem wolała pobyć sama, niż w towarzystwie innych osób. Chociaż nie chciała przez wszystkie lata nauki być samotniczką. To cię nie spotka.Nigdy... Rozejrzała się dookoła upewniając się,że na pewno nikt jej nie słyszy i zaczęła śpiewać piosenkę. Najpierw cicho, a później już coraz głośniej. Melodia ogarnęła całe jej ciało. Słowa, których niegdyś słuchała co wieczór wysłuchiwała przed snem nagle nabrały dla niej większego znaczenia. Po chwili z ziemi zaczęły wylatywać małe strumienie wody, tańcząc jakby do melodii, która wydobywała się z ust blondynki. Teraz już wiem, dlaczego dziedziniec nosi taką nazwę.Roześmiała się i zaczęła tańczyć wśród kropel wody nie zwracając uwagi na to,że moczy ubranie. To cudowne miejsce...Chyba znalazłam to, co sprawia mi wielką radość... Po chwili dziewczyna była cała mokra. Koszulka przylepiła się do jej ciała i prawie prześwitywała. Zawiał wiatr i Karou zrobiło się chłodno. Ruszyła więc do pokoju z zamiarem przebrania się i zjedzenia czegoś. Ojej...jak już późno...Jak ten czas szybko leci.
Do pokoju [13]


Ostatnio zmieniony przez Karou Raven dnia Sob 20:01, 03 Lis 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tabitha Bishop
Uczeń stopnia II


Dołączył: 04 Lis 2012
Posty: 634
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Holandia
Płeć: Czarownica

PostWysłany: Wto 23:34, 06 Lis 2012    Temat postu:

Z sali muzycznej.

Dziewczyna wbiegła zdyszana na wielki plac z centralnie postawiona fontanna. Szybko obiegła wzrokiem cały teren, upewniając się, że jest sama.
Już było tak pięknie. Udało mi się nawiązać nowe kontakty. A ta piosenka... Ona mnie prześladuje.
Tabitha wzięła drobny kamień i cisnęła go z całej siły przed siebie.
-Mam dość! - wykrzyczała na głos dając upust swojej złości.
Nie mogę pozwolić na to, by moja przeszłość popsuła teraźniejszość i miała jakikolwiek wpływ na przyszłość.
Trzęsąc się z nerwów i zimna, dziewczyna opadła na ziemię, opierając się plecami o fontannę. Za wszelką cenę powstrzymywała łzy cisnące jej się do oczu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
John McColin
Początkujący


Dołączył: 01 Lis 2012
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Londyn
Płeć: Czarodziej

PostWysłany: Czw 18:50, 08 Lis 2012    Temat postu:

Nadal uważał, że zamek jest dziwny. Czasem zdawało mu się jakby woda na niego patrzyła, a drzewa śmiały się z jego głupoty.
John usiadł na trawie i relaksował się wśród błogiego szumu wiatru. Zamknął oczy.
ŁUUP!
Poczuł ból jaki przeszył jego brzuch. Zerwał się na równe nogi i rozejrzał dokoła.
Oparła się o fontannę.
Myśli, że jej nie zauważę, czy jak?!
Skierował się do niej. Wprost na nią.
- W czym przeszkadzał ci ten kamień i do cholery czemu ja nim oberwałem?! - wrzasnął. - I w ogóle jak się nazywasz?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tabitha Bishop
Uczeń stopnia II


Dołączył: 04 Lis 2012
Posty: 634
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Holandia
Płeć: Czarownica

PostWysłany: Czw 21:34, 08 Lis 2012    Temat postu:

Ta cała sytuacja trwała zaledwie ułamek sekundy. Dziewczyna była przekonana, że jeszcze chwilę temu, była tu zupełnie sama.
Zerwała się na baczność i zrobiła krok w stronę nieznajomego.
-O Matko! Wybacz mi, ja na prawdę myślałam, że tu nikogo nie ma. Ja, po prostu byłam bardzo zła i... Nic Ci się nie stało? Jestem Tabitha. Mam nadzieję, że na mnie nie doniesiesz nauczycielom?
Miliony myśli kłębiły się w jej głowie.
Kim on jest? I dlaczego wcześniej go nie zauważyłam?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
John McColin
Początkujący


Dołączył: 01 Lis 2012
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Londyn
Płeć: Czarodziej

PostWysłany: Czw 22:31, 08 Lis 2012    Temat postu:

Nagle nerwy puściły. Uśmiechnął się.
Tabitha... - powtórzył.
- Nic mi nie jest. Nie doniosę nauczycielom jeśli spędzisz ze mną ten uroczy dzień - rzekł, opierając się o fontannę. Czuł jak zimne krople wody przemakają przez jego koszulkę. - Na imię mi John... Tabitho...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tabitha Bishop
Uczeń stopnia II


Dołączył: 04 Lis 2012
Posty: 634
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Holandia
Płeć: Czarownica

PostWysłany: Czw 22:37, 08 Lis 2012    Temat postu:

Spędzić z nim ten dzień... Nikt już dawno nie pragnął mojego towarzystwa...
-Jeśli to ma Ci pomóc i uratować mnie od szlabanu, to zgoda.
Tabitha podeszła bliżej swojego rozmówcy.
-Miło mi Cię poznać, John. Skąd jesteś?
Dziewczyna z pewną dozą nieśmiałości zadała pytanie nowemu koledze.
Żebym go tylko nie spłoszyła. - pomyślała i uśmiechnęła się lekko.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
John McColin
Początkujący


Dołączył: 01 Lis 2012
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Londyn
Płeć: Czarodziej

PostWysłany: Czw 22:46, 08 Lis 2012    Temat postu:

Zamurowało go. Spodziewał się piekącego policzka, bądź solidnego kuksańca, ale ONA SIĘ ZGODZIŁA!
Zabawne... prócz dyrektorki nie znam tu nikogo...
Przyjrzał się dziewczynie. Urody starczyłoby na kilka kotłów. Piękne włosy.
Afrodyta... w mordę...
- Z Londynu. Z tej zakichanej dziury - syknął. - A ty? Do ciebie też przyszedł list? I... no wiesz... czy ty wiedziałaś o tej całej magii?
Starał się mówić płynnie i z dozą łagodności, ale jego konwersacje ograniczały się do odpowiedzi na lekcjach i kłótniach z nauczycielami. Zmusił się do uśmiechu. Jej to przychodziło z taką łatwością.
Czekał na odpowiedź, patrząc w jej oczy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tabitha Bishop
Uczeń stopnia II


Dołączył: 04 Lis 2012
Posty: 634
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Holandia
Płeć: Czarownica

PostWysłany: Pią 2:45, 09 Lis 2012    Temat postu:

Tabitha speszyła się, gdy chłopak nieprzerwanie się jej przyglądał.
Spuściła wzrok.
-Nie, nie wiedziałam co to za miejsce i czego ode mnie chcą. Jednak z chęcią tu przyjechałam. Nie chciałam już dłużej tkwić w tym samym miejscu. Przyjechałam tutaj z Holandii.
Dziewczyna była onieśmielona. Postura chłopaka, jego muskulatura i usta...
Wydaje się być pewny siebie. Ale jego głos... niski i spokojny. Nie wiem co się ze mną dzieje. Czuję się tak, jakbym cała płonęła. - Tabitha podniosła wzrok, by jeszcze raz spojrzeć na piękne, czerwone usta chłopaka.
Opamiętaj się dziewczyno! - podpowiadał jej wewnętrzny głos - Życie cię niczego nie nauczyło? Dobrze wiesz jak kończą się takie znajomości!
-Wiem. - szepnęła pod nosem. Spuściła głowę kierując wzrok na swoje stopy.
Tabitha poczuła niemiłe ukłucie w klatce piersiowej.
Ja... muszę iść. Wybacz...- rzuciła w stronę Johna, gdy biegła już w stronę zamku.
Co się ze mną dzieje?!

Do pokoju kominkowego.


Ostatnio zmieniony przez Tabitha Bishop dnia Sob 18:43, 10 Lis 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Thomas Moriarty
Often the most clever answer is silence
Often the most clever answer is silence


Dołączył: 07 Paź 2012
Posty: 396
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nie Londyn, bo wszyscy stamtąd.
Płeć: Czarodziej

PostWysłany: Śro 21:19, 14 Lis 2012    Temat postu:

Z : Jaskinia Smoczego Serca

Poranek. Thomas spędził resztę nocy na wędrowaniu po ogrodach, co pomimo pozorów dodało mu sił. Był wypoczęty, lecz całkowicie zapomniał o przygotowaniach do rozpoczęcia roku szkolnego. Po chwili jednak usłyszał z daleka jakąś muzykę i przypomniał sobie...
- Ach tak, rozpoczęcie... oj tam, nikt nie zauważy jednego spóźnionego nauczyciela... - powiedział cicho profesor z rzadką u niego obojętnością w głosie. Nauczyciel powoli zaczął iść w kierunku swojego gabinetu aby przygotować się na uroczystość.

Do : Gabinet na poddaszu
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Chloe Farewell
Początkujący


Dołączył: 27 Paź 2012
Posty: 55
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Czarownica

PostWysłany: Czw 16:16, 15 Lis 2012    Temat postu:

Z: Dzieciniec przed szkołą

Gdy Chloe doszła do Dziedzińca wody zrobiło się już ciemno. Dziewczyna usiadła na brzegu wielkiej fontanny i zaczęła wpatrywać się w światło księżyca odbijane w wodzie. Po chwili przymknęła lekko oczy i zaczęła wpatrywać się w dal. Zauważyła niewyraźną postać krążącą po ogrodzie. Jednak gry dziewczyna próbowała się przyjrzeć jeszcze bardziej postać się oddaliła. Chloe znów zaczęła przyglądać się wodzie, aż w końcu zasnęła.

***

Dziewczyna uniosła swoje ciężkie powieki i rozejrzała się naokoło. Nie była pewna gdzie jest. Podniosła swój wzrok na słońce i zorientowała się, że jest już dosyć późno.
-Rozpoczęcie...-mruknęła do siebie i popędziła w kierunku szkoły.

Do: pokój 29
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    Zobacz poprzedni temat : Zobacz następny temat  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Windhill High School Strona Główna -> Dziedzińce Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Regulamin