Forum Windhill High School Strona Główna

Pokój 78
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Windhill High School Strona Główna -> Sypialnie dla chłopców
Autor Wiadomość
Anne Moonstar
Uczeń stopnia II


Dołączył: 22 Paź 2012
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Przedmieścia Londynu

PostWysłany: Pią 20:47, 21 Gru 2012    Temat postu:

Ze spiżarni
Klamka ze smokiem? - zdziwiła się, wchodząc do pokoju. Nie wiedziała, czy ktoś był w środku. Paul, chodź tu, do cholery! Przysiadła na jednym z łóżek, odruchowo wychwytując zapachy. Męskie perfumy. Kwiaty? Ledwo wyczuwalna nuta. Zamknęła na chwilę oczy, nie mogąc zebrać myśli. Bo za dużo wypiłaś, idiotko. Myślałaś, że masz mocną głowę? Trochę się denerwowała, ale złość zaczęła narastać w dziewczynie już na dole. Devoux, gdzie cię wcięło?!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Paul Devoux
Początkujący


Dołączył: 26 Lis 2012
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Calvi, Francja
Płeć: Czarodziej

PostWysłany: Pią 21:21, 21 Gru 2012    Temat postu:

Z: Gabinet pielęgniarki

Paul spokojnym krokiem szedł w kierunku 78. Nigdzie mu się nie spieszyło, bo niby po co? Trzymając poniszczone dłonie w kieszeni spodni, nucił pod nosem nieznaną piosenkę. Lekkim pchnięciem otworzył drzwi, i o dziwo, spoglądnął na siedzącą na jego łóżku Anne. Szybko podszedł do dziewczyny i nim ona zdążyła coś powiedzieć, chłopak złapał ją za dłoń i zakręcił wokół siebie. Przytrzymał ją za biodro, a następnie zawiesił w powietrzu, przytrzymując ją wolną ręką.
- Cześć. - wyszeptał do szatynki. - Jak krzykniesz, albo mnie odrzucisz, spadniesz na podłogę.
Pocałował dziewczę w czoło i posadził na krześle nieopodal. Obchodził się z nią tak delikatnie, jakby bał się, że zaraz jego ulubiona porcelanowa lalka pęknie w jego rękach.
Usiadł nieopodal nastolatki i spojrzał jej w oczy.
- A więc..? Co sprowadza do mnie taką śliczność? - przekręcił głowę w prawo, oczekując reakcji swojego gościa.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anne Moonstar
Uczeń stopnia II


Dołączył: 22 Paź 2012
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Przedmieścia Londynu

PostWysłany: Pią 21:42, 21 Gru 2012    Temat postu:

Kompletnie zaskoczona i skołowana złapała się krzesła, bo nagle zakręciło jej się w głowie. Alkohol miał w tym zapewne swój niemały udział. Spojrzała na chłopaka ze złością, nie mając zamiaru więcej ulegać jego urokowi.
- Wiesz, że wszystko mi się przez ciebie wali?[/i] - powiedziała, podchodząc do niego. Zacisnęła pięści. Nie czuła już nic. Nic oprócz wściekłości i gorąca na twarzy. [i]Mogliśmy być przyjaciółmi. Może nawet dobrymi? To twoja wina, Anne. Zamknij się teraz! Nie spuszczała wzroku z jego pięknych, niebieskich oczu. Był zmieszany, doskonale to widziała. W innym wypadku zapewne nigdy nie wygranęłaby mu pocałunku, ale wino zrobiło swoje. Miała rację, nie powinna była pić.
- Jedyna osoba, którą kiedykolwiek naprawdę kochałam nie chce mnie widzieć. Tracę przyjaciółkę. Tracę szacunek do siebie i sens życia. Przez ciebie! - dodała podniesionym głosem.


Ostatnio zmieniony przez Anne Moonstar dnia Pią 21:47, 21 Gru 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Paul Devoux
Początkujący


Dołączył: 26 Lis 2012
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Calvi, Francja
Płeć: Czarodziej

PostWysłany: Pią 22:00, 21 Gru 2012    Temat postu:

Zacisnął palce na ramie krzesła, analizując każde słowo Anne. Litera po literze, która wypływała z czerwonych ust Moonstar była jak szpilka wbijana w serce szatyna.
- Jedyna osoba, którą kiedykolwiek naprawdę kochałam nie chce mnie widzieć. Tracę przyjaciółkę. Tracę szacunek do siebie i sens życia. Przez ciebie!
Uśmiechnął się pod nosem, słysząc ostatnie zdanie dziewczyny.
- Przeze mnie? Wybacz, że się do Ciebie odezwałem. Faktycznie, każdy by pozostawił szlochającą koleżankę na balkonie. Norma. - wydusił przez zaciśnięte zęby. - Możesz na mnie krzyczeć. Jeśli chcesz, uderz mnie. Ale nie oczerniaj, ani nie obwiniaj; za dużo takich jak Ty zniszczyło mi życie. O to Ci chodzi?
Spojrzał na nią ze złością i bezsilnością. Pogarda wymalowana na jego twarzy aż biła po oczach; nie spodziewał się takiego potoczenia spraw.
- O to Ci chodziło? Chciałaś mnie zrównać z ziemią? Brawo, udało się.
Wstał, czując przewagę nad Anne; przynajmniej wtedy jego spory wzrost uważał za atut.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anne Moonstar
Uczeń stopnia II


Dołączył: 22 Paź 2012
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Przedmieścia Londynu

PostWysłany: Pią 22:13, 21 Gru 2012    Temat postu:

- O to Ci chodziło? Chciałaś mnie zrównać z ziemią? Brawo, udało się.
Wstał, zyskując przewagę. Miał ją od samego początku. Psychiczną i fizyczną. Przez moment miała ochotę go uderzyć. Ale potem zrezygnowała.
- No to czujesz się tak samo jak ja - warknęła, cofając się o krok, by móc spojrzeć mu w oczy. - Pocieszyłeś mnie. W porządku. Ale żeby od razu całować?! Wiesz, że mam chłopaka! Myślisz, że jeśli staniesz przede mną, przystojny i opiekuńczy to nie będę mogła ci się oprzeć? Byłam w rozsypce psychicznej! A ty to wykorzystałeś!
Dalej jesteś w rozsypce. Gadasz bzdury, chciał ci pomóc. Tylko pomóc. Skutecznie zablokowała rozsądny głosik w głowie. Znowu wyładowywała się na Bogu ducha winnym Paulu. Ale nie myślała o tym.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Paul Devoux
Początkujący


Dołączył: 26 Lis 2012
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Calvi, Francja
Płeć: Czarodziej

PostWysłany: Pią 22:29, 21 Gru 2012    Temat postu:

- No to czujesz się tak samo jak ja. Pocieszyłeś mnie. W porządku. Ale żeby od razu całować?! Wiesz, że mam chłopaka! Myślisz, że jeśli staniesz przede mną, przystojny i opiekuńczy to nie będę mogła ci się oprzeć? Byłam w rozsypce psychicznej! A ty to wykorzystałeś!
- A czy ktoś kazał Ci odwzajemniać ten pocałunek? - spytał bezbarwnym głosem. Cały szacunek i respekt do dziewczyny jakby odpłynął z potokiem jej słów.
Cisza. Anne jakby zaskoczona pytaniem nie odzywała się kompletnie.
- A po drugie, jeśli byś go tak kochała, jak cały czas mówisz, to byś nawet nie pomyślała o pocałunkach, czy innych bzdetach, tylko cały czas warowałabyś przy jego szpitalnym łóżku. A teraz co? Stoisz tutaj kompletnie pijana i wydzierasz się na mnie jak wariatka. - westchnął ciężko - Czasem tylko się wydaje, że kogoś kochamy.
Wskazał szatynce ręką drzwi.
- A teraz jeśli chcesz idź do swojego kochasia i pokazuj mu "prawdziwą" miłość. Chociaż pewnie znowu gdzieś pójdziesz popłakać z nadzieją, że jakiś jeździec na białym koniu przybędzie i Cię uratuje. Nie jesteś samowystarczalna; ciągle trzeba Cię pilnować, niczym małego dzieciaka. Wybacz, ale takie osoby, które wyszukują błędów u innych, a nie widzą ich u siebie, kompletnie mi nie imponują. Wprost przeciwnie, gardzę nimi.
Anne Moonstar, jesteś żałosna. Upita, ledwo trzymająca się na nogach, pokazujesz swą bezradność.


Ostatnio zmieniony przez Paul Devoux dnia Pią 22:31, 21 Gru 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anne Moonstar
Uczeń stopnia II


Dołączył: 22 Paź 2012
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Przedmieścia Londynu

PostWysłany: Pią 22:41, 21 Gru 2012    Temat postu:

Otworzyła usta ze zdziwienia. Trzeźwa Anne powiedziałaby, że miał rację w stu procentach. Zamierzyła się, uderzając chłopaka w twarz. Nie masz prawa tak o mnie mówić.
Ma prawo, to przecież prawda.
Zamknij się!
Pamiętaj, że rozmawiasz ze sobą.

- Nie znasz mnie. Nie masz prawa mnie oceniać. Czuję się jak śmieć, zadowolony? Nikomu niepotrzebny śmieć. Skoro mną gardzisz, nie będę cię dłużej zmuszać do patrzenia na moją odrażającą osobę. I pamiętaj, każdy ma momenty słabości - powiedziała chłodno, choć emocje wcale nie opadły. Zmieniły się. Do Anne zaczęło docierać to, co zrobiła. Znów za późno. Nie masz już nawet namiastki przyjaciela. Staczasz się. Jesteś żałosna. Pijana. I kompletnie nie umiesz zapanować nad własnym życiem. Nie zdziw się, jeśli skończysz samotnie. Bez bliskich. Podeszła do drzwi, wahając się. Nie mogła tego naprawić. Nie teraz.
- Nie jestem taka. Nie wiem, co się dzieje z moim życiem - powiedziała, odwracając się po raz ostatni, a po jej policzku spłynęła pojedyncza łza. Wewnątrz niej toczyła się walka złości ze smutkiem, napędzana działaniem alkoholu. On też mnie znienawidzi. Wyszła z pokoju w jeszcze gorszym stanie niż wcześniej.
Do pokoju 100
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Paul Devoux
Początkujący


Dołączył: 26 Lis 2012
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Calvi, Francja
Płeć: Czarodziej

PostWysłany: Nie 1:08, 23 Gru 2012    Temat postu:

Nieumiejętnie zadany cios zabolał bardziej, niż się tego spodziewał. Dziewczę jeszcze rzuciło kilka słów na odchodne i z hukiem wybiegło z pokoju.
Wypieprzaj. Mam dosyć takich jak Ty.
Zacisnął palce na ramie łóżka i przekręcił głowę z bólu; czuł jak kość policzkowa momentalnie puchnie, szczypiąc i uciskając skórę Paula. Chłopak przemył twarz zimną wodą, przeglądając swoje odbicie w lustrze.
- Świetnie; Devoux, pamiętaj. Nigdy więcej nie kontaktuj się z wariatkami. Co ja takiego robię? Rose, Anne. I może jeszcze Tabitha? Szlag...
Zabrał z wieszaka szarą kurtkę i wybiegł z pokoju. Nie miał pojęcia, gdzie poniosą go nogi.

Do: Ogród Medytacji

***

Z: Ogród Medytacji

- Jakim cudem jesteś taka lekka? - wyszeptał dziewczynie do ucha miękkim głosem. Cicho otworzył drzwi; nikogo w pokoju nie było. I bardzo dobrze, niepotrzebne były Paulowi kolejne głupie domysły innych. Posadził Tabithę na jego łóżku, a sam Devoux szybko podbiegł do szafy. Zabrał swoje ubrania i już chciał uciec do łazienki, gdy wykonał jeszcze jedną, istotną rzecz.
- Będzie trochę gilgotało.
Za pomocą mocy, woda ze skóry szatynki kompletnie odpłynęła. Mimo iż już nie była mokra, dalej trzęsła się z zimna i chłodu. Niebieskooki przebrał się w łazience i wybiegł z niej w samych spodniach i skarpetach, z pełnym termoforem w dłoni. Jakby podkręcając temperaturę wody w środku magicznym kurkiem, zagrzał przedmiot do granic możliwości. Podał go koleżance i otulił ją grubym kocem.
- Lepiej? - spojrzał na szatynkę z troską w oczach. Martwił się o nią, jakby była jego siostrą. W końcu też była mu bliska.
Ubrał czarny t-shirt i poprawił dżinsowe rurki na nogach.
- Mam nadzieję, że żadne choróbsko Cię nie dopadnie, bo będę siebie obwiniał przez cały czas. - wypowiedział spokojnym głosem, patrząc głęboko w brązowe oczy przyjaciółki.


Ostatnio zmieniony przez Paul Devoux dnia Nie 3:18, 23 Gru 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tabitha Bishop
Uczeń stopnia II


Dołączył: 04 Lis 2012
Posty: 634
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Holandia
Płeć: Czarownica

PostWysłany: Nie 3:27, 23 Gru 2012    Temat postu:

Z ogrodu medytacji.

Z urażoną miną siedziała na łóżku, gdzie zostawił ją Paul. Ale i ta zła, obrażona mina nie gościła długo na jej twarzy. Kiedy chłopak "odsączył" z niej całą wodę, ona nie mogła powstrzymać się od śmiechu.
- Faktycznie, łaskotało. - mimo tego zabiegu, nadal się trzęsła.
Paul wszedł do pokoju w samych spodniach, na co Tabi znowu się zarumieniła.
Podał jej termofor i koc.
- Dlaczego ty się tak o mnie troszczysz. Kiedy przypomnę sobie naszą rozmowę w pokoju kominkowym... - przymknęła oczy. To nie było miłe wspomnienie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Paul Devoux
Początkujący


Dołączył: 26 Lis 2012
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Calvi, Francja
Płeć: Czarodziej

PostWysłany: Nie 3:40, 23 Gru 2012    Temat postu:

- Dlaczego ty się tak o mnie troszczysz. Kiedy przypomnę sobie naszą rozmowę w pokoju kominkowym...
Przełknął głośno ślinę. Wiedział, że prędzej, czy później Tab nawiąże do tego dnia. Włożył trzęsące się dłonie do kieszeni spodni, zaciskając wargi.
- Rozmowę? Bardziej to przypominało walkę na ringu, niż rozmowę. I jeszcze ten debil Cię popchnął... - pokręcił z niesmakiem głową.
Wbił wzrok w widok zza okna, podziwiając zimowe widoki.
- Chcesz gdzieś iść? A może odprowadzić Cię do pokoju? U mnie w 78 jest nadzwyczaj pusto. No cóż; dla nudziarza musi być nudny pokój. - powiedział jakby bardziej do siebie, niż koleżanki obok. Szatynka była kurczowo przytulona do termoforu, owinięta kocem niczym prezent w papier na Boże Narodzenie.
Usiadł obok Bishop, kryjąc twarz w dłoniach; cały czas po głowie galopowała mu Anne z dzisiejszym wybuchem złości.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tabitha Bishop
Uczeń stopnia II


Dołączył: 04 Lis 2012
Posty: 634
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Holandia
Płeć: Czarownica

PostWysłany: Nie 3:45, 23 Gru 2012    Temat postu:

Już chciała odpowiedzieć na słowa chłopaka, kiedy ten usiadł obok niej.
Ukrył swoją twarz w dłoniach.
Coś cię gryzie?
Wyciągnęła jedną dłoń spod koca i położyła na plecach Paula.
- Zapomnij o tamtym dniu. Cieszę się, że ty... że ja... że w końcu możemy się dogadać.- uśmiechnęła się lekko, ale widziała, że chłopaka nadal coś gryzie.
Złapała go za dłoń i splotła palce w mocnym uścisku. On spojrzał na ich ręce, a ona patrzyła na niego.
- Co się dzieje? Widzę, że coś nie daje ci spokoju.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Paul Devoux
Początkujący


Dołączył: 26 Lis 2012
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Calvi, Francja
Płeć: Czarodziej

PostWysłany: Nie 3:55, 23 Gru 2012    Temat postu:

Co się dzieje? Wszystko się dzieje.
-Nie radzę sobie z problemami; ale to norma. Uciekam od nich.
Ciężkie westchnięcie wypełniło pokój. Paul zacisnął uścisk dłoni Tabithy i pocałował dziewczę w czubek głowy.
- Zawsze były, są i będą problemy. Od jednych się ucieknie, z innymi jest więcej zachodu. - objął szatynkę ramieniem i ciepło się uśmiechnął - Będzie dobrze.
Wstał, pomagając ponieść się koleżance.
- To gdzie idziemy?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tabitha Bishop
Uczeń stopnia II


Dołączył: 04 Lis 2012
Posty: 634
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Holandia
Płeć: Czarownica

PostWysłany: Nie 4:04, 23 Gru 2012    Temat postu:

Kiedy wstali, Tabi odłożyła koc na łóżko i zostawiła termofor.
Stanęła na przeciwko Paula i w jednej chwili, mocno go do siebie przytuliła.
W pierwszym momencie, chłopak nie odwzajemnił uścisku, dopiero po chwili, poczuła jego ręce na swoich plecach. Uśmiechnęła się lekko i szepnęła.
- Pamiętaj, że nie jesteś sam. Jeśli kiedykolwiek będziesz potrzebował pomocy, albo po prostu rozmowy... - odsunęła się, by spojrzeć mu w oczy.
... będę niedaleko. - ucałowała go w policzek.
Stali chwilę w milczeniu.
Jesteś inny...
- Muszę iść do profesora Blacka. Będzie mi miło, jeśli będziesz mi towarzyszył. - uniosła dłoń, niczym dama i puściła do niego oczko.
Wyszli z pokoju.

Do gabinetu Noah.


Ostatnio zmieniony przez Tabitha Bishop dnia Nie 4:04, 23 Gru 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Paul Devoux
Początkujący


Dołączył: 26 Lis 2012
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Calvi, Francja
Płeć: Czarodziej

PostWysłany: Nie 4:13, 23 Gru 2012    Temat postu:

-Dz-dz-dziękuję. - wydukał. Nie spodziewał się takiej propozycji ze strony dziewczyny. Oszołomiony poczuł, jak szatynka go przytula; dopiero po chwili odwzajemnił ciepły uścisk.
Noah... Noah Black? Cholera, czemu akurat on? Mniejsza...
Zaśmiał się, widząc grację Tabithy, gdy wychodziła z pokoju.
Pewnie jeszcze nie raz mnie zaskoczy.
Powędrował za nią do gabinetu, zamykając cicho za sobą drzwi.

Do: Gabinet Noah
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rose Willton
Seems a bit dead


Dołączył: 23 Paź 2012
Posty: 366
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wirrawie
Płeć: Czarownica

PostWysłany: Pon 13:50, 24 Gru 2012    Temat postu:

Z Pokoju [6].

Rose doczołgała się do pokoju należącego do niebieskookiego Paula.
Gdy przekroczyła próg sypialni, do jej nozdrzy wdarł się przyjmny zapach męskich perfum- delikatnych, ale z drugiej strony ostrych. Woń powodowała drżenie na całym ciele oraz pewnego rodzaju ekscytację.
-Opanuj się. -warknęła na samą siebię, przyłapana na dotykaniu rzeczy niebieskookiego.
-Przecież on nie chce zadawać się z opętaną. Ma dziewczynę. Milion kochanek... Po za tym ma też na głowie swoje problemy.
Nie masz żadnych szans.

Odłożyła szklaną kulę z różą w jej wnętrzu (dokładny wygląd opisany w Pokoju [13].) i, tak samo jak w dormitorium Tabithii podpisała szklany dół.
"Wesołych Świąt. Płomienna."
-I tak nie mam żadnych szans.
Ostatni raz rozpłynęła się w woni rozchodzącej się po umyśle. Dotknęła koszulę porzuconą w kącie, wdychąc jej silnie oddziaływujący zapach.
-Nie mam szans...

Do gabinetu profesora Blacka.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    Zobacz poprzedni temat : Zobacz następny temat  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Windhill High School Strona Główna -> Sypialnie dla chłopców Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 3 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Regulamin