Mały las

Abigail Fireness

Abigail nie wybierała się do Małego Lasu zbyt często. Wiadomo, pełno tu grzybów, robactwa i niebezpiecznych zwierząt. Nie, kobieta nie brzydziła się ich, po prostu miała ciekawsze rzeczy do robienia, a jako, że nieszczególnie znała się na grzybach i eliksirach, to nigdy nie widziała sensu się tam wybierać.
Jednak kiedy po raz kolejny sprawdzała teren, czy nadawał się na założenie szkoły, nie mogła tego ominąć.
I trafiła prosto na bagna.
Niskie, młode sosny otaczały ogrodzone dla bezpieczeństwa bagno, jednak płot był na tyle stary i poniszczony, że osoba nieuważna mogła go najzwyczajniej w świecie nie zobaczyć. W ten właśnie sposób dostojna zastępczyni dyrektora szkoły musiała użyć mocy w walce z naturą. Koniec końców wyszła z lasu z poniszczonymi butami i szatą.
Zdecydowanie muszę skontaktować się Albertem, bo to coś jest niebezpieczne...

Alexander McCrass

Z V lekcji alchemii
Ruszył ze szkoły jak najszybciej i skierował się przed siebie, aby wylądować w byle jakich, dzikszych ostępach. Jakoś wydaje mi się, że mało kto tu zagląda. Ostrożnie zwracał uwagę na swoje stopy, odkąd zauważył, że w niektórych miejscach zatapiają się w ziemi. Jeszcze tylko raz powinienem trafić do ziemi. Wyrwał stopę z torfu i jak najszybszy krokami skierował się na ubocze robiąc odciski na powierzchni błota. Skierował się ku miejscu, które wydawało mu się najsuchsze w okolicy, czyli między jesionem a świerkiem. Kucnął ocierając swoje dłonie dla rozgrzania. Co by tu wziąć? Może..
Spostrzegł kilka borowików obok jednego z pni. Przedzierając się między gałęziami świerka i ich igłami zerwał kilka. Zadanie oficjalnie wykonane. Pobiegł ostrożnie w drogę powrotną z chęcią zjedzenia czegokolwiek.
Do jadalni