Forum Windhill High School Strona Główna

Wzgórze martwych kwiatów
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Windhill High School Strona Główna -> Wzgórza i lasy
Autor Wiadomość
Verona Harthengoll
To be or not to be
To be or not to be


Dołączył: 07 Paź 2012
Posty: 204
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z XV-wiecznej angielskiej wioski
Płeć: Czarownica

PostWysłany: Wto 19:28, 09 Paź 2012    Temat postu: Wzgórze martwych kwiatów

Burzowe chmury zbierały się nad wzgórzem martwych kwiatów, samotnym punktem pośród niezalesionych terenów. Ciężka mgła zdawała się jakby otulać te idealnie owalne miejsce śmiertelnym, białym całunem. Kwiaty, które nigdy nie narodziły się na nowo, chyliły swe korony pod ciężarem nieba. Zawsze zwiędłe. Zawsze martwe.
Verona, stojąc na szczycie najwyższej z wież, przypatrywała się temu niememu przedstawieniu z uśmiechem. Wzgórze martwych kwiatów było jednym miejscem, gdzie cisza zdawała się być głośna, a każdy szept był krzykiem. Kobieta błądziła wzrokiem po nieco ciemniejszych punktach wzgórza.
To kruki.
Jedynymi żywymi stworzeniami, jakie mieszkały na wzgórzu, były kruki. I tak zbyt olbrzymie i lśniące, by mogły wyglądać jak zwykli przedstawiciele ich gatunku. Czym się żywiły? Tego nikt nie wiedział.
Verona cieszyła się, że żaden z uczniów nie odważył się jeszcze, by odwiedzić złowieszcze wzgórze. Jeszcze.
Harmonia tego miejsca nie może zostać zepsuta!
Kobieta rzuciła ostatnie tęskne spojrzenie w stronę wzgórza tonącego we mgle. Unosząc poły długiej sukni, zeszła majestatycznie po kamiennych stopniach.
Będąc już u podnóża schodów, usłyszała, jak echo powtarza kruczy krzyk.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Christelle Rain
Początkujący


Dołączył: 02 Lis 2012
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 0:59, 04 Lis 2012    Temat postu:

Z pokoju 100, a właściwe włóczeniu się po szkole

Elle w końcu wyszła jakimiś drzwiami na zewnątrz. Wiedziała ( to może trochę za dużo), orientowała się gdzie co jest w szkole. A właściwe to, czy już tutaj była, czy może odwiedza nowy zakątek.
Zobaczyła przed sobą wzgórze, na którym nie rosło nic. Zaczynało robić się coraz ciszej, a tykanie zegarka było głośniejsze. Ptaki nieco ożywiły się odwiedzinami.
Kruki, kruki. Zawsze je lubiłam. Mają w sobie tyle tajemniczości.
Stąpała coraz dalej i dalej, aż w końcu stanęła na środku wzniesienia. Musiało być widać ją z daleka, jej strój, ale nie przejmowała się tym.
Zegarek był głośny, ponawiała wyjąc go z kieszeni.
Teraz dzięki tykania roznosił się dookoła, a kruki zamilkły jakby zahipnotyzowane. Sama Rain zamknęła oczy i wsłuchała się w tykanie.
Jej umysł wypełnił rytmiczny dźwięk zegarka.
- W tym właśnie sęk, że Czas nie znosi, aby go zabijano. Gdybyś była z nim w dobrych stosunkach zrobiłby dla Ciebie z twoim zegarem wszystko, co byś tylko chciała. – zacytowała.
Postanowiła to wykorzystać.
Zrobi dla ciebie wszystko…
Skupiła się i usłyszała jak zegarek zwalnia, aż powoli staje. Była pewna, ze to wszystko jej się zdaje. Przecież go nakręcała, dziś rano. Ze skupienia i zdziwenia wyrwał ją krzyk kruków. Spojrzała na zegarek. Chodził.
Tylko mi się wydawało.
Przykucnęła i zerwała jednego z suchych kwiatków. Nie zdążyła się obejrzeć, a miała ze sobą całkiem duży, niecodzienny bukiet.
Z taką abstrakcyjną wiązanką ruszyła przed siebie.

Do Ogrodu cmentarego.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Thomas Moriarty
Often the most clever answer is silence
Often the most clever answer is silence


Dołączył: 07 Paź 2012
Posty: 396
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nie Londyn, bo wszyscy stamtąd.
Płeć: Czarodziej

PostWysłany: Śro 19:18, 07 Lis 2012    Temat postu:

Z : Zwierzyniec

- Kwiat żmiji... kwiat żmiji...
Na wzgórzu martwych kwiatów zawsze rósł kwiat żmiji. Dzisiaj trudno było go znaleźć, zwłaszcza że akurat nastawał wieczór i zaczynało się robić ciemno.
- Muszę krócej spać... Carpe dien, Thomasie. - mruknął do siebie profesor.
Nauczyciel szukał rośliny w lśniącym świetle białego księżyca na wyjątkowo bezchmurnym dziś niebie, nie wiał wiatr, noc wydawała się dzisiaj niezwyczajnie spokojna. Niespodziewanie coś ugryzło nauczyciela w nogę. Profesor jęknął cicho i zobaczył na trawie biegnącego niezidentyfikowanego gryzonia. Profesor stracił z oczu gryzonia gdzieś w trawie i kontynuował poszukiwania.
Po kilkunastu minutach szukania...
- Jest !
Nauczyciel wyjął mały podręczny nóż z torby i starannie uciął dół rozdwojonej wyżej łodygi kwiatu tuż przy korzeniu, po czym włożył zdobycz do torby. Po chwili wyjął notes i skreślił jedną pozycję na liście brakujących składników.
- Szukamy dalej...

Do : Ogród Pełni
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Christelle Rain
Początkujący


Dołączył: 02 Lis 2012
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 1:38, 18 Lis 2012    Temat postu:

Z jadalni.

W trójkę doszli wolnym krokiem na polanę. Christelle usiadła na środku. Partnerzy zrobili to samo.
– Jesteście na sto procent pewni? – wyjęła z torby zeszyt. Otworzyła go na ostatnio zapisanej stronę z obrazkiem grobu i poddała parze.

Abigail, 17 lat. Spalona na stosie.
Anioły trafiają do nieba.

(szkic nagrobka)
Abigail Fireness zmarła około 500 lat temu – 1512r. Urodzona około 1495r. Jej ciało, a raczej pusta trumna leży na Cmentarzu przy szkole. Sama uczy w Windhill High School, czarnej magii, pani vice dyrektor.
Wygląda na około 17/19 lat. Ciemne włosy do ramion, blada twarz, duże błękitne oczy.
Delikatne poparzenia na dłoniach (?).


CZY TO MOŻLIWE?
MUSZĘ OTWORZYĆ GRÓB


– Oparzeń jestem pewna. Reszty jak napisane. Pirokineza? Panuje nad ogniem? Musimy rozkopać grób. To jest niemożliwe, że ktoś żyje p i ę ć s e t l a t. Jeśli nas okłamuje znajdziemy kości, właściwe to sama powiedziała mi, że mogę. Ja po prostu muszę się dowiedzieć, rozumiecie? Tak naprawdę to nie rozumiem tego wszystkiego. Wchodzicie w to? Jeśli nie to zapomnijcie… To nie może wyjść poza tę polanę. Nikt z nas nie może nikt powiedzieć. – rozejrzała się dookoła.
Z ich twarzy nie dało się nic wyczytać.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaladria Zidaya
Uczeń stopnia I


Dołączył: 03 Lis 2012
Posty: 220
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Paryż, Francja
Płeć: Czarownica

PostWysłany: Nie 2:06, 18 Lis 2012    Temat postu:

Z: Jadalnia

Tak, jestem pewna. Jestem stuprocentowo pewna, że chcę to zrobić. Dotknęła delikatnie szkicu na kartce. Szturchnęła Tate'a i wskazała palcem na napis w zeszycie:
"Abigail, 17 lat. Spalona na stosie.
Anioły trafiają do nieba."
- To ten grób. Przez niego leciała mi krew. - spojrzała na chłopaka. Muszę koniecznie tam zajrzeć. Ale żeby wicedyrektorka była... duchem, zombie? Niemożliwe. Dziewczyna przygryzła wargę i podała notes przyjacielowi.
- Czemu Cię to aż tak interesuje? Christelle, to jest szkoła magii, oni mogą tu wszystko. Może to dziwnie zabrzmieć, ale dla mnie to nic zaskakującego. To nie są tanie sztuczki, tylko prawdziwa moc.
Kaladrię przeszły dreszcze. Mocno opatuliła się kocem, po czym starała się jak najmocniej zakryć gołe stopy nogawkami. - Pewnie też nie obejdzie się bez kary i kompromitacji ze strony Fireness. - Nerwowo naciągnęła rękawy bluzki na dłonie, chronią je przed wiatrem i zimnem polany.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tate Harris
Uczeń stopnia I


Dołączył: 25 Paź 2012
Posty: 217
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Denver
Płeć: Czarodziej

PostWysłany: Nie 11:16, 18 Lis 2012    Temat postu:

Uważnie przyjrzał się szkicowi jak i podpisu nad nim. Przygryzł lekko dolną wargę próbując ogarnąć myśli. Nie wiem czy to dobry pomysł. Przecież grób może być pod działaniem jakiegoś zaklęcia, uroku czy co tam jeszcze. No, bo wtedy Kal, jak z tą ręką.... Normalnie takie rzeczy się raczej nie dzieją. Także pani wicedyrektor nie wygląda jak jakiś szatan z piekieł. Bo "Anioły trafiają do nieba". Nie widzę sensu by otwierać ten grób. Spojrzał jeszcze raz na dziewczynę, a później wbił wzrok w czarnego kruka siedzącego wygodnie na drzewie, bacznie przyglądając się ich trójce.
- Czemu Cię to aż tak interesuje? Christelle, to jest szkoła magii, oni mogą tu wszystko. - Pokiwał głową przyznając dziewczynie rację.
-Tak. Na lekcji nawet mówiła kiedy odkryła swoją, tą indywidualną moc. Powiedziała, że "bodajże pięć wieków temu" Jakoś niespecjalnie kryje się ze swoim wiekiem. Myślę, że odkopywanie tego grobu jest... zbędne. Tylko naruszymy jej prywatność. Jeśli jednak tak bardzo chcesz zobaczyć co tam jest (nie zważając na to, że kości nauczycielki pewnie i tak tam nie znajdziesz), to ja chętnie Ci pomogę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Christelle Rain
Początkujący


Dołączył: 02 Lis 2012
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 14:18, 18 Lis 2012    Temat postu:

– Magii? – dopytała. – Czy wy też sobie ze mnie żartujecie? Jeśli to wszystko tutaj to magia… To niemożliwe. Od zawsze jestem naiwna i wierzę w magię, ale to nie możliwe. Jeśli wszyscy tutaj jesteśmy m a g i c z n i, to gratuluję. Ja nie jestem. Nigdy nic wspaniałego koło mnie się nie działo – wypuściła powietrze. – Po co chcę? Bo to kłamstwa? Okłamuje nas wszystkich. Jeśli nie chcecie to nie musicie, ale zachowajcie się na tyle godnie i nikomu nie wspominajcie. – spojrzała na ich twarze, brak sprzeciwu.
Po chwili coś jej się przypomniało. – Jeśli jesteście pewni, ostatnimi dniami grzebałam nieco w bibliotece. Od cholery jest tam jakiś książek, które mają naprawdę ciekawe tytuły, ale whatever. Znalazłam Dążenia do nieśmiertelności,czy jakoś podobnie. Bardzo okrojona książka, nie porusza tematów związanych z tą gorszą stroną, są tylko napomniane. Wypisałam, gdzieś… nie tu… – kiedy natrafili na jej rysunki i szkice. – Kilka sposobów. Eliksiry, te chyba najlepsze, jednak nie wskrzeszą. A sama powiedziała, mi, że jest m a r t w a formalnie od pięciuset lat. Czyli musiała umrzeć. Rozszczepianie duszy, nie było to dokładnie opisane, bo to bardzo czarne źródło. Próbowałam znaleźć coś więcej, jednak na niczym to się zakończyło. To raczej nie jest dostępne dla nas. Wiele tych sposobów tyczy się przedłużenia życia do maksimum i jeszcze trochę, jedynie zaledwie kilka z nich, a właściwe też mało opisana garstka potrafi wskrzeszać. Najbardziej popularnym, ale również złożonym jest życia za życie. Ktoś oddaje życie by inny mógł przeżyć. Metoda nie bardzo sprawdzona i niechętnie praktykowana, podobno skuteczna.
Ale się rozgadałaś.
– Kaladrio, mam nadzieję, że nikt nas nie nakryje. Raczej normalni ludzie nie idą rozkopywać grobu. Ach, no i kiedyś chowano ludzi z dziennikami, pamiętnikami, pierścionkami, być może coś znajdziemy.
Rozejrzała się po okolicy, robiło się coraz bardziej wietrznie, postanowiła zarzucić komin na głowę.
– Kiedy?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaladria Zidaya
Uczeń stopnia I


Dołączył: 03 Lis 2012
Posty: 220
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Paryż, Francja
Płeć: Czarownica

PostWysłany: Nie 14:42, 18 Lis 2012    Temat postu:

Ostrożnie wsłuchiwała się w słowa dziewczyny. Fakt, to nie jest normalne. Ale żeby brać się od razu za rozkopanie grobu..?
-Dobra, ja Ci pomogę. Sądzę, że Tate również. - w tym momencie spojrzała na blondyna obok. - A kiedy? Nie wiem. Może jutro? Spróbujemy wieczorem jakoś dostać się do jej grobu i... - przełknęła ślinę. Pierwszy raz godziła się na coś takiego. - rozkopiemy Abigail Fireness.
Wstała i strzepnęła trawę ze spodni. Naciągnęła na ramiona koc i spytała się towarzystwa.
- To jak, idziemy? Robi się zimno, a ja na dodatek przyszłam boso. - obróciła się i nie czekając na odpowiedź reszty, udała się w stronę szkoły.

Do: Ogród Pamięci.


Ostatnio zmieniony przez Kaladria Zidaya dnia Nie 17:00, 18 Lis 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Verona Harthengoll
To be or not to be
To be or not to be


Dołączył: 07 Paź 2012
Posty: 204
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z XV-wiecznej angielskiej wioski
Płeć: Czarownica

PostWysłany: Nie 15:37, 18 Lis 2012    Temat postu:

Z gabinety Verony H.

Wiatr dął silnie ciskając w Veronę drobnymi kroplami wody. Całe wzgórze niemal falowało pod jego wpływem, gdy czarownica zaczęła sunąć pośród wyschniętych traw, które otaczały wzgórze. Kruki krążyły nad jej głową, śmiejąc się z nie wiadomo czego. Pod obcasami trzewików Verony pękały uschnięte gałązki. Słońce świeciło blado zapowiadając rychłe opady deszczu. Verona cieszyła się z tego. Miała dość słonecznej pogody.
Ktoś, kto popatrzyłby w jej kierunku z daleka, z pewnością byłby bardzo zdziwiony. Zielona średniowieczna suknia kobiety szarpana była przez wiatr, a kasztanowe włosy tworzyły przedziwną aureolę wokół głowy alchemiczki. Verona wyglądała bardzo osobliwie pośród gęstych traw. Nie współcześnie, lecz jak gdyby przeniosła się w czasie, co w sumie zgadzało się z prawdą.
Kobieta w melancholii podążała przed siebie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Christelle Rain
Początkujący


Dołączył: 02 Lis 2012
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 15:49, 18 Lis 2012    Temat postu:

– Jutrzejsza noc. Dobrze. Trzeba będzie tylko znaleźć jakieś łopaty. – uporządkowała sobie głośno myśli.
- To jak, idziemy? Robi się zimno, a ja na dodatek przyszłam boso.
Kaladria obróciła się i nie czekając na odpowiedź reszty, udała się w stronę szkoły.
Niczym Kopciuszek…
Na te słowa poczuła jakieś ukłucie, przypomniał jej się bal.
– Ja jeszcze chwilę zostanę. Wy idźcie, do później! – krzyknęła za odchodzącą parą.
Elle siedziała samotnie na środku wzgórza. Robiło się coraz chłodniej, wiec zapięła sweter i naciągnęła komin. W notesie uzupełniła notatki o Abigail i jej umysł wypełniła pustka. Rozglądała się naokoło.
Po jakimś czasie dostrzegła brunetkę w zielonej sukni.
Wygląda jak zaczarowana. Jakby pojawiła się tutaj ze swoich czasów.
Średniowiecza?

Szybko wyjęła ołówek z torby i zrobiła wstępny szkic kobiety oraz okolicy. Poddała się wypełnianiu go.
Nie zauważyła, kiedy koło niej pojawiła się nauczycielka. Wyraźnie patrzyła na to co robi.
Po chwili podniosła wzrok. Stała przed nią postać z jej rysunku. Szybko podniosła się z ziemi, zdjęła kaptur z głowy i przywitała się.
– Nie zauważyłam pani. Dzień dobry, jestem Christelle Rain. – serdecznie uśmiechnęła się i dyskretnie schowała notes do torby.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Verona Harthengoll
To be or not to be
To be or not to be


Dołączył: 07 Paź 2012
Posty: 204
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z XV-wiecznej angielskiej wioski
Płeć: Czarownica

PostWysłany: Nie 15:58, 18 Lis 2012    Temat postu:

- Nie zauważyłam pani. Dzień dobry, jestem Christelle Rain.
Verona zatrzymała się tuż nad dziewczyną mierząc ją powoli wzrokiem. Wiatr stawał się coraz silniejszy. Czarownica przypatrywała się w zamyśleniu dziewczynie. Zdawało jej się, że uczennica coś przed chwilą rysowała w notatniku, lecz zeszyt zniknął równie szybko, jak się pojawił.
Cóż w nim mogło być?
Unosząc delikatnie brwi, czarownica zdecydowała się okazać trochę łaski i odpowiedzieć w miarę miło.
- Christelle... Cóż witaj. Pewnie się jeszcze nie znamy, ale jestem Verona Harthengoll, nauczycielka alchemii.
To mówiąc, jej wyuczone przed sześcioma wiekami maniery wzięły górę i alchemiczka skłoniła się z gracją.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jonathan Lawrence
Life is brutal
Life is brutal


Dołączył: 29 Paź 2012
Posty: 179
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Magic place
Płeć: Czarodziej

PostWysłany: Nie 16:09, 18 Lis 2012    Temat postu:

Z pokoju kominkowego
Szedł oszołomiony słowami "drugiego głosu". Spojrzał w górę. Verona i... eee.. uczennica. Uczennica - tak, dobre słowo na każdą nieznajomą w szkole.... Uczennica. Zwykła uczennica. Taka normalna. Prawie roześmiał się na cały głos. Przecież tu są, nie teraz. No dobrze. Mimo drobnej kłótni na ten temat cichutko zachichotał.
Kiedy już był blisko kobietej lekko się uśmiechnął i skłonił.
- Dzień dobry. - skinął w ich stronę, każdej pojedyńczo. - Cóż to za kobiece pogaduczki, w takim... niezwykłym miejscu?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Christelle Rain
Początkujący


Dołączył: 02 Lis 2012
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 18:17, 18 Lis 2012    Temat postu:

- Christelle... Cóż witaj. Pewnie się jeszcze nie znamy, ale jestem Verona Harthengoll, nauczycielka alchemii.
Elle przyjęła ukłon bardzo ciepło.
– Pani Verona Harthengoll… – zastanowiła się. – Z tego co mi się wydaje jestem pani wychowanką. Niezmiernie mi miło. Alchemia, z niecierpliwością czekam na ten przedmiot dziś dowiedziałem się, że to jest n a p r a w d ę szkoła magii. Nie mogę w to uwierzyć, to niemożliwe. Nigdy w moim życiu nie działo się nic magicznego. – westchnęła. – Czytałam w bibliotece nieco o eliksirach, głownie trafiłam na te przedłużające życie. Wydało mi się to bardzo ciekawe… – spojrzała przed siebie. – Ktoś do nas idzie.- dostrzegła mężczyznę.
Po chwili pojawił się koło nich.
- Dzień dobry. - skinął w ich stronę, każdej pojedynczo. - Cóż to za kobiece pogaduszki, w takim... niezwykłym miejscu?
– Dzień dobry – odpowiedziała uprzejmie, przyjrzała się mężczyźnie. – Och, to pan! – rozpoznała go. – Wczoraj był pan u… profesora, kompletnie pijany. – zapanowała cisza. – Co do miejsca, to bardzo je lubię. Jest spokojnie i nikt się tutaj nie pałęta. Ma w sobie pewną magię.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jonathan Lawrence
Life is brutal
Life is brutal


Dołączył: 29 Paź 2012
Posty: 179
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Magic place
Płeć: Czarodziej

PostWysłany: Nie 18:30, 18 Lis 2012    Temat postu:

- Dzień dobry. Och, to pan! Wczoraj był pan u… profesora, kompletnie pijany. Co do miejsca, to bardzo je lubię. Jest spokojnie i nikt się tutaj nie pałęta. Ma w sobie pewną magię.
Zobaczył, że przerwała w środku jednego zdania, a potem dokończyła... czymś w rodzaju innego wątku. Jednak wydała mu się dość miła za wzmiankę o miejscu, w którym przebywają.Uczennica, uczennica. - głos śpiewał w głowie.
- U profesora Blacka? Oh, wtedy.. nie byłem pijany. To prawda, miła okolica, idealna na spacer. A z kim mam przyjemność?
- Ja tu wciąż jestem...
- To wyjdź.
- Nie mam ochoty.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Christelle Rain
Początkujący


Dołączył: 02 Lis 2012
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 20:02, 18 Lis 2012    Temat postu:

- U profesora Blacka? Oh, wtedy.. nie byłem pijany. To prawda, miła okolica, idealna na spacer. A z kim mam przyjemność?
– W ogóle nie był pan pijany… Zataczał się, cieszył do siebie i chciał jeszcze whisky. No, ale mogło mi się coś przywidzieć. Ostatnio dzieją się dziwne rzeczy. – powiedziała nieco sarkastycznie, a nauczycielka od alchemii zachichotała. – Christelle Rain. – dorzuciła oschle. – A pan? Wydaje mi się, że wypadałoby przez uprzejmość… – nie czekała chwili dłużej. – Przepraszam panią, śpieszę się na lekcje treningów mocy. Niestety nie udało się nam porozmawiać. Do widzenia. – powiedziała serdecznie. – Panu też – dorzuciła oschle.

Lekcja I – Treningi mocy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    Zobacz poprzedni temat : Zobacz następny temat  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Windhill High School Strona Główna -> Wzgórza i lasy Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Regulamin