Forum Windhill High School Strona Główna

Budynek pocztowy
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Windhill High School Strona Główna -> Dziedzińce
Autor Wiadomość
Verona Harthengoll
To be or not to be
To be or not to be


Dołączył: 07 Paź 2012
Posty: 204
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z XV-wiecznej angielskiej wioski
Płeć: Czarownica

PostWysłany: Wto 18:28, 13 Lis 2012    Temat postu: Budynek pocztowy

Na tle szarobłękitnego nieba odcinał się wyraźnie kamienny kolos stojący w otoczeniu nieciekawych i zwiędłych krzaków, jakże kontrastujących ze schludnie przyciętymi żywopłotami rosnącymi sobie beztrosko nieopodal innych dziedzińców. W szpary pomiędzy nieociosanymi kamieniami, z których zbudowany był budynek pocztowy, wkradał się wilgotny mech. W ponurych oknach szkolnej poczty zawieszone były jasne zasłony, które nadaremno próbowały dodać uroku budynkowi.
Blisko masywnych drzwi prowadzących do środka, ktoś o marnym zmyśle dekoratorskim kazał ustawić topornie wykutą rzeźbę przedstawiającą najwyraźniej wędrowca z gołębiem na ramieniu. Rzeźba była poniekąd zasługą nieciekawego wyglądu budynku pocztowego. Zwiędłe krzaki okalały nogi wędrowca, a jego kamienna laska była pokruszona i zanosiło się na to, że niedługo runie.
Sam budynek był samotną wysepką pośród dziedzińców, na którą zapuszczano się tylko wtedy, gdy chciało się wysłać list bądź paczkę.
Wnętrze budynku pocztowego było dużym przeciwieństwem jego wyglądu zewnętrznego. Kamienne ściany oświetlały ładne kandelabry, a podłogę tworzyły płaskie deski drewna. Pomieszczenie umeblowano prosto, bez żadnych szaleństw aranżacyjnych, co z pewnością kontrastowało z innymi miejscami w szkole. Na umeblowanie składało się kilka regałów, foteli oraz etażerek, a także długi rząd wąskich stolików stojący pod ścianą. Każdy z nich oddzielony był od pozostałych drewnianym parawanem, o dziwo zdobionym płaskorzeźbą przedstawiającą ptaki w locie. Na każdym ze stolików stała szkatułka z orlimi piórami i kałamarzami. Obok szkatułki leżał także schludny stosik kartek.
W przeciwległą ścianę wbudowane były pomniejszone szkatuły pocztowe, każda opatrzona imieniem oraz nazwiskiem ucznia. Do danej szkatuły mogła się dostać tylko ta osoba, której imię i nazwisko widniało na szkatule. Tak samo wyglądało to w wypadku wysyłania listów lub paczek. Raz na tydzień wszystkie szkatuły opróżniane były w sposób, o jakim wiedzieli tylko nauczyciele.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ayano Hayasaka
Seems a bit dead


Dołączył: 03 Lis 2012
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sapporo, Japonia
Płeć: Czarownica

PostWysłany: Pią 14:30, 16 Lis 2012    Temat postu:

z ogrodu cmentarnego
Drobna postać zbliżyła się do budynku. Brzydki. Budowla znajdowała się zadziwiająco daleko przez co dziewczynce znalezienie jej zajęło trochę czasu. Wsunęła się do środka. Przejechała palcami po kilku szkatułach szukając tej oznaczonej jej nazwiskiem. Wsunęła ładnie zwinięty list do środka i uśmiechnęła się do siebie. Załatwione. Przeczesała palcami zmierzwione włosy i poczuła ogromną ochotę zjedzenia czegoś.
do jadalni
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaladria Zidaya
Uczeń stopnia I


Dołączył: 03 Lis 2012
Posty: 220
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Paryż, Francja
Płeć: Czarownica

PostWysłany: Pią 19:36, 16 Lis 2012    Temat postu:

Z: Pokój 29

Było zimno i kompletnie ciemno, lecz to nie zniechęcało dziewczyny do wysłania listu. Wprost przeciwnie, późny wieczór i noc to były idealne dla niej pory. Mroźne, mokre powietrze, było dla Kaladrii jak silnie uzależniający narkotyk, a silny wiatr dodawał jej otuchy. Tak, tylko ona potrafiła zakochać się w jakże paskudnej i nieprzyjemniej pogodzie. Trafiła do starego i zniszczonego budynku. Spojrzała na zegar wiszący na na ścianie. Mam jeszcze trochę wolnego czasu, zanim rozpoczną się zajęcia. Może pójdę do ogrodu cmentarnego? Drobną, pokaleczoną i zniszczoną dłonią wyszukała swoje wypukłe imię i nazwisko. "Kaladria Zidaya". To tu mam wrzucić list? Przez chwilę przyglądała się szkatule, a po chwili umieściła w niej swój list. Zacisnęła pięść. Nienawidziła matki i ojca, więc po co go pisała? Obróciła się i wolnym krokiem opuściła pocztę.

Do: Ogród Cmentarny.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mikey Williams
Uczeń stopnia I


Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 359
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Czarodziej

PostWysłany: Pią 19:41, 16 Lis 2012    Temat postu:

Z jadalni
Szli w ciszy. Mikey martwił się o Lizzie. Zauważył jednak, że szatynka też jest przygaszona. Gdy weszli do budynku, Mikey podszedł do stolika, wyjął kartkę i pióro i zaczął pisać.
- Co się stało? Czemu jesteś smutna? - zapytał dziewczynę. To chyba coś związanego z Lizzie. A wiem, dlaczego Liz się tak zachowuje. Czyżby?...
- Lizzie opowiadała ci o Franku?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anne Moonstar
Uczeń stopnia II


Dołączył: 22 Paź 2012
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Przedmieścia Londynu

PostWysłany: Pią 19:49, 16 Lis 2012    Temat postu:

Z jadalni
Maszerowali w ciszy, blisko siebie. W końcu, w egipskich ciemnościach, dotarli do budynku. Z zewnątrz wyglądał o wiele gorzej niż w środku. Anne odszukała swoje nazwisko na jednej ze skrzynek i bez wahania wrzuciła kopertę. Teraz czas na twoje tłumaczenia, mamo. Na pytanie Mikes'a odpowiedziała dopiero po chwili. Pokiwała głową.
- Przez przypadek otworzyłam album na stronie z jego zdjęciem. Rozpłakała się, a ja nie wiem, co mam zrobić, żeby poczuła się lepiej. To moja wina. - Spuściła głowę, żeby nie musieć spojglądać chłopakowi w oczy. Naprawdę czuła się winna.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jonathan Lawrence
Life is brutal
Life is brutal


Dołączył: 29 Paź 2012
Posty: 179
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Magic place
Płeć: Czarodziej

PostWysłany: Pią 20:33, 16 Lis 2012    Temat postu:

Z ogrodu medytacji
Szedł z listem w dłoni, a twarz wskazywała najwyraźniej dumę. Minął starą figurę i przekroczył drzwi. Jednak po tej drugiej czynnosći stanął jakby sam był zrobiony z kamienia. Ta zła pannica. Ocknął się, twarz z wyrazu dumy zmieniła wyraz na szatański uśmiech.
- Panno Moonstar, lubi pani czyścić łazienki? Bo akurat takie zajęcie wynalazłem dla pani skromnej osoby. Raczysz ze mną puścić po mopa i szczotkę do zębów? - głos był pełen pogardy.
Włożył list do skrzynki z napisem "Jonathan Lawrence, a potem zaprosił gestem ręki Anne by do niego podeszła. Masz przechlapane.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mikey Williams
Uczeń stopnia I


Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 359
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Czarodziej

PostWysłany: Pią 20:58, 16 Lis 2012    Temat postu:

Mikey siedział i pisał list. Usłyszał odpowiedź Anne:
- Przez przypadek otworzyłam album na stronie z jego zdjęciem. Rozpłakała się, a ja nie wiem, co mam zrobić, żeby poczuła się lepiej. To moja wina.
- Nie twoja. Niby czemu to miałaby być twoja wina? Ona po prostu za nim tęskni.
Mikes jeszcze raz spojrzał na napisany list:
Frank.
Cześć. Pewnie się zdziwisz, gdy dostaniesz ten list. Pewnie nie spodziewałeś się wiadomości od żadnego z nas. Liz nie napisze pierwsza. Będzie się bała, że napisze coś, czego nie powinna. Bo wiesz, ona cię kocha. Może nie zauważyłeś. Tęskni. Dzisiaj płakała, bo zobaczyła twoje zdjęcie w albumie. Nie pomogłeś jej odejściem. Przeciwnie. Ona sobie z tym nie poradzi. Napisz do niej. Napisz, że wciąż ją kochasz. Bo wierzę, że tak jest. Że też za nią tęsknisz. I że nie masz tam nikogo i poczekasz, aż wróci. Ona cię potrzebuje. Nie ma jej teraz ze mną. Jestem pewien, że siedzi gdzieś i płacze. I moknie, u nas pada deszcz.
Proszę, przemyśl to. Przecież wiesz...
Mikey.

Zakleił kopertę i wrzucił ją do szkatuły podpisanej "Mikey Williams". Odwrócił się do Anne, by coś jej powiedzieć, ale w tym momencie do pomieszczenia wszedł Lawrence. Ten to zawsze wie, kiedy wpaść.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anne Moonstar
Uczeń stopnia II


Dołączył: 22 Paź 2012
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Przedmieścia Londynu

PostWysłany: Pią 21:06, 16 Lis 2012    Temat postu:

Mikey nie zdążył odpowiedzieć nic więcej, kiedy do budynku wszedł ulubiony nauczyciel dziewczyny: Jonathan Lawrence we własnej osobie. Zacisnęła zęby, kiedy kazał jej iść za sobą. Przypomniała sobie własne upokorzenie w ogrodzie. Zostawił ją płaczącą i roztrzęsioną. Nie ruszyła się z miejsca.
- Dlaczego miałabym dostać szlaban, skoro nic nie zrobiłam, panie profesorze. Proszę sobie przypomnieć. - Spojrzała na niego twardo, starając się powstrzymać drżenie rąk. Czy ja muszę mieć takiego pecha?!


Ostatnio zmieniony przez Anne Moonstar dnia Pią 21:07, 16 Lis 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jonathan Lawrence
Life is brutal
Life is brutal


Dołączył: 29 Paź 2012
Posty: 179
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Magic place
Płeć: Czarodziej

PostWysłany: Pią 21:11, 16 Lis 2012    Temat postu:

- Dlaczego miałabym dostać szlaban, skoro nic nie zrobiłam, panie profesorze. Proszę sobie przypomnieć
Nauczyciel jakby się zirytował pytaniem dziewczyny.
- Kazałem ci przyjść do gabinetu, nie zrobiłaś tego, czyli nie wykonałaś poleceń nauczyciela i... ojca. I nie pyskuj mi tu. Idziemy - znów przywołał dziewczynę do siebie rękę, niczym psa
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anne Moonstar
Uczeń stopnia II


Dołączył: 22 Paź 2012
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Przedmieścia Londynu

PostWysłany: Pią 21:16, 16 Lis 2012    Temat postu:

- A więc teraz jest pan pewien, że jest moim ojcem? Pójdę z panem, ale proszę mi najpierw wyjaśnić, dlaczego ostatnio odszedł pan bez tłumaczeń. Tu i teraz. Przez szesnaście lat byłam okłamywana, a kiedy chcę poznać prawdę, traktuje się mnie jak winowajcę. Moje uczucia się nie liczą, po co przejmować się jakąś głupią dziewczyną?
Zamilkła, wpatrując się nauczycielowi prosto w oczy. Nie ma prawa kazać mi robić czegokolwiek. Jako nauczyciel, tak, ale poza tym jesteśmy sobie całkowicie obcy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jonathan Lawrence
Life is brutal
Life is brutal


Dołączył: 29 Paź 2012
Posty: 179
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Magic place
Płeć: Czarodziej

PostWysłany: Pią 21:22, 16 Lis 2012    Temat postu:

- A więc teraz jest pan pewien, że jest moim ojcem? Pójdę z panem, ale proszę mi najpierw wyjaśnić, dlaczego ostatnio odszedł pan bez tłumaczeń. Tu i teraz. Przez szesnaście lat byłam okłamywana, a kiedy chcę poznać prawdę, traktuje się mnie jak winowajcę. Moje uczucia się nie liczą, po co przejmować się jakąś głupią dziewczyną?
Stanął zkamieniowany, zrobił kilka kroków po pomieszczeniu.
- Czyli chcesz wiedzieć prawdy, której ja nawet nie znam w pełni. To zupełnie tak jakbyś poprosiła bezdomnego o pożyczkę. To co wiem, już wiesz ty. Dla mnie to wszystko wyjaśnione, ponieważ nie znam szczegółów. Uwierz mi, przejmują się tobą, ale widocznie... twoi dziadkowie wychowali mnie bym z każdym "grał w grę". Wybacz jeśli to ci przeszkadza, postaram się zmienić w rozmowach z tobą, a teraz chodź, musisz odpracować swoje. - ostatnie pięć słów wydawało się czymś w rodzaju "dodatku" do całej wypowiedzi.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mikey Williams
Uczeń stopnia I


Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 359
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Czarodziej

PostWysłany: Pią 21:23, 16 Lis 2012    Temat postu:

Zachowanie Lawrence'a przekroczyło jakiekolwiek granice. W Mikey'im wezbrała furia, jaką czuł pierwszy raz w życiu. Gwałtownie ruszył w kierunku 'nauczyciela'.
- Skoro uważa się pan za jej ojca, to czemu nie traktuje jej pan jak córkę? Czemu traktuje ją pan jak zwierzę, które musi być posłuszne, bo inaczej zostanie ukarane? Dlaczego? - głos Mikey'a nie zdradzał jego prawdziwych emocji. Był chłodny i opanowany. - Niech pan zacznie traktować ją tak, jak pan powinien. Wtedy wszystko pójdzie ku lepszemu. Nie powinien pan mścić się na dziewczynie za błąd jej matki.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anne Moonstar
Uczeń stopnia II


Dołączył: 22 Paź 2012
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Przedmieścia Londynu

PostWysłany: Pią 21:29, 16 Lis 2012    Temat postu:

Westchnęła, słuchając wypowiedzi nauczyciela. Nadal była zła, szczególnie, że dostała kolejny szlaban. Zawsze była prymuską, wzrorową uczennicą, a tu co? Dzień pierwszy: balkon. Teraz: nie wypełnienie polecenia. Jak miała do niego pójść, ryzykując ponownym omdleniem albo stanem depresyjnym?! Nie wspominając o tym, że przy czyszczeniu toalety zawsze było jej niedobrze. Skoro chcesz mnie karać, proszę bardzo. Mogę wisieć na tej głupiej tablicy kar do końca szkoły. I wszystkie będą podpisane nazwiskiem Lawrence. A z mamą mam do pogadania. Niech tylko szybko odpisze. Natomiast Mikes zupełnie ją zaskoczył. Odwróciła się do niego, szepcząc:
- Mikey, proszę, dam sobie radę.
Następnie skierowała dłuższą wypowiedź do stojącego naprzeciw mężczyzny.
- Kara mnie pan za sprawy osobiste, bo moje nieposłuszeństwo miało właśnie takie podłoże, ale jeśli uważa to pan za uczciwe, z chęcią wyszoruję toalety - powiedziała oficjalnie, nie spuszczając z niego wzroku i wyobrażając sobie, jaką miałaby satysfakcję z uderzenia go w twarz. Nie była sobą. A w taką osobę nie chciała się zmieniać. Londyńska Anne potakiwałaby potulnie, spuszczając wzrok. Nie, tamta dziewczyna nie nawrzeszczałaby na profesora, więc nie musiałaby zostać ukarana. Ale ona powoli znikała.


Ostatnio zmieniony przez Anne Moonstar dnia Pią 21:31, 16 Lis 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jonathan Lawrence
Life is brutal
Life is brutal


Dołączył: 29 Paź 2012
Posty: 179
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Magic place
Płeć: Czarodziej

PostWysłany: Pią 21:34, 16 Lis 2012    Temat postu:

Mężczyzna zignoworował chłopaka. Teraz liczyła się rozmowa z córką.
- Kara mnie pan za sprawy osobiste, bo moje nieposłuszeństwo miało właśnie takie podłoże, ale jeśli uważa to pan za uczciwe, z chęcią wyszoruję toalety
- Wybaczę ci, ale ty wybacz mi za to wszystko. Nie chcę być złym ojcem, ale jednocześnie nie chce... przesadnej bliskości. Po prostu mi wybacz.- mężczyzna oparł się o ścianę, osunął się i siadł na podłogę dając wrażenie winnego, a nie sędziego.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anne Moonstar
Uczeń stopnia II


Dołączył: 22 Paź 2012
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Przedmieścia Londynu

PostWysłany: Pią 21:41, 16 Lis 2012    Temat postu:

Nie miała odwagi do niego podejść. Odezwać się też nie, ale musiała coś zrobić, zważywszy na napiętą atmosferę. W pomieszczeniu było gęsto od emocji. Złość, rozczarowanie, żal... Co najmniej trzy razy otwierała usta, żeby powiedzieć cokolwiek.
- Nie wiem kiedy i czy w ogóle będę w stanie panu wybaczyć. Dużo zależy od odpowiedzi mamy na list. To wszystko mnie po prostu przerasta - niemal wyszeptała, po czym wzięła głęboki wdech i wypowiedziała, tym razem o wiele pewniej i oficjalniej:
- I dziękuję za anulowanie kary. Postaram się nie zasłużyć na kolejną. Dobranoc, panie profesorze.
Ruszyła do wyjścia, nie oglądając się za siebie, słyszała lekkie kroki Mikey'a i bardzo ucieszyła się, że na nią podążył. Zawahała się przy drzwiach, jakby chcąc coś jeszcze dodać, ale zrezygnowała. Nie chce bliskości? Ja też nie. Ale i tak jestem wściekła. I jeszcze mi go szkoda, dziwna mieszanka.
Na balkon
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    Zobacz poprzedni temat : Zobacz następny temat  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Windhill High School Strona Główna -> Dziedzińce Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Regulamin