Forum Windhill High School Strona Główna

Jadalnia
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 23, 24, 25, 26, 27  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Windhill High School Strona Główna -> Kuchnie i jadalnie
Autor Wiadomość
Tate Harris
Uczeń stopnia I


Dołączył: 25 Paź 2012
Posty: 217
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Denver
Płeć: Czarodziej

PostWysłany: Wto 18:39, 25 Gru 2012    Temat postu:

- Zaraz przyjdzie Liz, ale nie chcę, żebyś sobie poszedł. Smutno być samemu w Święta. A ja trochę napsułam krwi przyjaciołom - Pokiwał w zrozumieniu głową. Liz? To chyba siostra Mikey'a. Westchnął wbijając spojrzenie w jedną z bombek znajdujących się na najbliższej choince.
- Za świątecznie tu. - Powiedział rozbawiony odchylając się lekko na krześle. Zabrał ze stołu jedną z mandarynek podrzucając ją w dłoni. Owoc przez przypadek uderzył w dziewczynę.
- Przepraszam. - Uśmiechnął się miło, sięgając po kolejną.
- Więc umm.... Chodzisz z Mikey'em co nie? - Zaczął jakoś niezdarnie prowadzić rozmowę. - Ostatnio rzadko go widuje. I w ogóle wszystkich tak jakoś mniej.... Co u niego słychać? - Oparł się na jednej ręce słuchając odpowiedzi dziewczyny.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anne Moonstar
Uczeń stopnia II


Dołączył: 22 Paź 2012
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Przedmieścia Londynu

PostWysłany: Wto 18:48, 25 Gru 2012    Temat postu:

Oberwała mandarynką, ale tylko się zaśmiała. Uśmiech jednak zastygł jej na twarzy po ostatnim pytaniu Tate'a. Czy dalej byli razem? Kochała go, ale co myślał o niej?
- Mieliśmy małe... Dobra. Mieliśmy krwawą jatkę u nas w pokoju. Mikes miał wstrząśnienie mózgu, jest w tej chwili u pielęgniarki, Liz do niego poszła. Ale nie wiem, co z nim. Tak jakby... Zrobiłam coś okropnego i nie wiem, czy będzie chciał mnie widzieć - powiedziała, uśmiechając się smutno. Podniosła siłą woli mandarynkę, układając ją chłopakowi na ramieniu. Nie chciała go zadręczać swoimi problemami, ale nie chciała też kłamać.
- A gdzie ty się podziewałeś? Dawno cię nie widziałam - powiedziała, posyłając mu kolejny, ciepły uśmiech. Wydawał się tak samo nieśmiały i zamknięty w sobie jak Anne, która zdążyła go już polubić.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tate Harris
Uczeń stopnia I


Dołączył: 25 Paź 2012
Posty: 217
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Denver
Płeć: Czarodziej

PostWysłany: Wto 19:04, 25 Gru 2012    Temat postu:

Uważnie słuchał tego co mówiła brązowowłosa. "Mieliśmy krwawą jatkę u nas w pokoju. Mikes miał wstrząśnienie mózgu." Chłopak spojrzał na nią zdezorientowany.
- Och, przepraszam. Nie wiedziałem. - Popatrzył smutnym wzrokiem na dziewczynę.
- Czyli to dlatego... umh. Mam nadzieje, że z nim wszystko dobrze. - Chłopak przygryzł dolną wargę patrząc na zasmuconą Ann. Tate, przestań mordować ludziom ducha świąt.
- Nie martw się. Mikey to dobry człowiek, wybaczy Ci. - Uśmiechnął się pokrzepiająco w jej stronę. Wziął mandarynkę i zaczął ją turlać po stole. Kiedy już mu się to znudziło złapał pomarańczową kulkę w ręce i zaczął zdejmować skórkę z owocu.
- A gdzie ty się podziewałeś? Dawno cię nie widziałam
- Och. Ja? - Rozejrzał się rozbawiony dookoła. - Byłem trochę tu, trochę tam. No, wiesz... - Wzruszył bezradnie ramionami powracając do przerwanego zajęcia. -W sumie to nie wiem. Wszystko dzieje się tak szybko. - Uśmiechnął się blado. - Za szybko. A ta szkoła jest za duża. Może dlatego nie mieliśmy okazji się spotkać wcześniej.


Ostatnio zmieniony przez Tate Harris dnia Wto 19:05, 25 Gru 2012, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anne Moonstar
Uczeń stopnia II


Dołączył: 22 Paź 2012
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Przedmieścia Londynu

PostWysłany: Wto 19:16, 25 Gru 2012    Temat postu:

- Z tym, że wszystko dzieje się za szybko się zgodzę. Dopiero co byłam w domu, a potem przeskok do świata magii. Ale nie żałuję. Myślę, że tu jest mój dom, moje miejsce. A tak w ogóle... Ty mieszkasz w 44? Dziwne, że nigdy tam nie byłam - zaśmiała się, przenosząc talerz z tortem czekoladowym w przeciwległego krańca stołu i pilnując, żeby się nie zdekoncentrować. Telekineza wychodziła jej ostatnio nadzwyczaj dobrze i Anne cieszyła się z tego w duchu. Spojrzała na Tate'a i uśmiechnęła się delikatnie. Próbował ją pocieszyć, podnieść na duchu i była mu za to naprawdę wdzięczna.
- Ciasta? - zapytała, nakładając sobie na talerz duży kawałek. Powoli zaczynała czuć się pewniej przy chłopaku. Oblizała łyżeczkę. - W życiu nie jadłam czegoś tak pysznego!


Ostatnio zmieniony przez Anne Moonstar dnia Wto 19:20, 25 Gru 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tate Harris
Uczeń stopnia I


Dołączył: 25 Paź 2012
Posty: 217
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Denver
Płeć: Czarodziej

PostWysłany: Wto 19:27, 25 Gru 2012    Temat postu:

- Ty mieszkasz w 44? Dziwne, że nigdy tam nie byłam. - Popatrzył rozbawiony na dziewczynę.
- Zawsze możesz przyjść, jak nie będziesz mieć nic lepszego do roboty. - Uśmiechnął się miło. Skierował swój wzrok na ciasto, które przesuwało się zygzakiem po powierzchni stołu. Prawie zapomniałem, że jest tu magia.
- Ja podziękuje. - Spojrzał na tort znudzonym wzrokiem. Jak tu przyszedłem to byłem głodny, a teraz to tak... to tak nie. Może to przez te mandarynki? Wyciągnął rękę po kolejny pomarańczowy owoc.
- Smacznego.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anne Moonstar
Uczeń stopnia II


Dołączył: 22 Paź 2012
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Przedmieścia Londynu

PostWysłany: Wto 19:50, 25 Gru 2012    Temat postu:

- Chękuję - wymamrotała z pełnymi ustami zupełnie zapominając o etykiecie. Kiedy przełknęła wybuchnęla śmiechem, jednocześnie się czerwieniąc. - Przepraszam, matka kładła taki nacisk na dobre maniery, że mój mózg chyba automatycznie zaczyna je odrzucać.
Podniosła ciasto i posłała je na miejsce jednym mentalnym pchnięciem. Wylądowało równo na stole. Dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem. Powstrzymała się od zjedzenia mamdarynki przypominając sobie, że czeka ją jeszcze kolacja. Strzepnęła okruszek z sukienki i wygodnie oparła się na krześle.
- Nie lubisz świąt - powiedziała, przejrzywiając głowę i patrząc na niego przeciągle. To nie było pytanie. - Ja też ich nienawidziłam. Przez kilka lat. Potem się przyzwyczaiłam. W zeszłym roku nawet umiałam się cieszyć, w tym prawie je przegapiłam, ale myślę, że nie jest źle, prawda?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tate Harris
Uczeń stopnia I


Dołączył: 25 Paź 2012
Posty: 217
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Denver
Płeć: Czarodziej

PostWysłany: Wto 20:07, 25 Gru 2012    Temat postu:

Obierał kolejna mandarynkę odsuwając od siebie pomarańczowe resztki skórki owocu na ich pokaźną stertę. Zgarnął wszystkie śmieci i podszedł do śmietnika z zamiarem ich wyrzucenia. Wrócił ponownie do stolika, z uwagą przyglądając się dziewczynie. Skierował swój wzrok na swoje dłonie, kiedy ich spojrzenia się ze sobą spotkały.
- Nie lubisz świąt. - Uśmiechnął się sarkastycznie pod nosem. Aż tak bardzo to widać?- Ja też ich nienawidziłam. Przez kilka lat. Potem się przyzwyczaiłam. W zeszłym roku nawet umiałam się cieszyć, w tym prawie je przegapiłam, ale myślę, że nie jest źle, prawda?
- No jasne, że nie jest. Jakbym tu dzisiaj nie przyszedł to za pewnie bym sobie o tych świętach przypomniał miesiąc po fakcie. - Zaśmiał się cicho wbijając spojrzenie w połyskające na kolorowo choinki. - Ale to nic. - Wzruszył ramionami, ponownie opierając się o nadgarstek.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anne Moonstar
Uczeń stopnia II


Dołączył: 22 Paź 2012
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Przedmieścia Londynu

PostWysłany: Wto 20:40, 25 Gru 2012    Temat postu:

- Myślisz, że jeśli się kogoś kocha, to można mu wybaczyć wszystko? - zapytała poważnie, patrząc chłopakowi w oczy. Bała się wejścia Mikes'a do sali. Bała się, że ominie ją wzrokiem albo obrzuci pogardliwym spojrzeniem.
- Przepraszam, szybciej mówię niż myślę - zaśmiała się nerwowo szatynka, czerwieniąc się pod warstwą pudru. Hello darkness my old friend... I've come to talk with ypu again... The sounds of silence... - zaczęła nucić w myślach przypadkową piosenkę splatając i rozplatając palce na kolanach. Lizzie długo nie przychodziła. Czy to oznaczało, że działo się coś niedobrego? Może powinna była tam pójść i błagać go na kolanach o wybaczenie? W tej chwili, przezwyciężając własną dumę, byłaby gotowa to zrobić. Po to, by znów móc swobodnie oddychać i próbować być szczęśliwa.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lizzie Williams
Uczeń stopnia II


Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Londyn
Płeć: Czarownica

PostWysłany: Wto 21:14, 25 Gru 2012    Temat postu:

Z gabinetu pielęgniarki
Powoli szli korytarzem. Uśmiechała się jednak. Mikes przypominał sobie jakieś sytuacje, pojedyncze zdania. W Liz budziła się coraz większa nadzieja, że brat sobie ją przypomni. Śmiała się głośno z żartu okularnika, gdy wchodzili do jadalni. Wystrój sali był zachwycający. I atmosfera, rodzinna, ciepła. Atmosfera miłości. Lizzie coś zakłuło w sercu. A Frank tam leży. Sam. A ja jestem tu. Bez niego. Ale bez Franka święta to nie święta... Życzyła mu szczęścia i spełnienia marzeń. I żeby struny mu pękły podczas im wymarzonego koncertu. Ostatnie zdanie wywołało uśmiech na twarzy chłopaka - nie tylko ten zwykły, ale też uśmiech radości - przypomniał mu się kolejny szczegół. Wręczyła mu prezent - już dawno kupioną kolekcję płyt jego ukochanych zespołów. Wcześniej wsunęła list od rodziców pod wstążkę. Posłała okularnikowi uśmiech i podeszła do Anne. Podała jej paczkę związaną błękitną kokardą. W środku był album na zdjęcia. Kilka było już w środku, a pozostałe miała wypełnić Anne.
- Wesołych świąt.
Uśmiechnęła się trochę smutno. Ruszyła do wyjścia. Poradzą sobie beze mnie.
Do gabinetu pielęgniarki


Ostatnio zmieniony przez Lizzie Williams dnia Śro 10:49, 26 Gru 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anne Moonstar
Uczeń stopnia II


Dołączył: 22 Paź 2012
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Przedmieścia Londynu

PostWysłany: Wto 21:23, 25 Gru 2012    Temat postu:

Patrzyła jak Lizzie i Mikey wchodzą do jadalni. Patrzyła jak ruda podaje jej paczkę. Dopiero chłodny dotyk prezentu na dłoniach obudził szatynkę.
- Dziękuję Lizzie - powiedziała, przytulając przyjaciółkę. Ruda wyszła po chwili, pewnie do Franka. Nie chciała, żeby była smutna, ale nie mogła jej towarzyszyć. Obie źle by się czuły. Poza tym został jeszcze jeden punkt z listy do zrealizowania. Tate nie odzywał się ani słowem. Jadalnię zaczęły wypełnieć głosy zgromadzonych. Radosny, narastający, świąteczny gwar. A może to jej wrażliwe ucho wyolbrzymiało dźwięki? Czuła szybkie bicie swojego serca w piersi i pocącące się ze zdenerwowania dłonie. Nie odważyła się odezwać słowem. Nie odważyła się spojrzeć okularnikowi w oczy. Nie odważyła się poruszyć nawet na milimetr. Skupiła się na tym, żeby w miarę równo oddychać. Masz swoją szansę, wystroiłaś się jak stróż w Boże Ciało to przynajmniej wykorzystaj okazję.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rose Willton
Seems a bit dead


Dołączył: 23 Paź 2012
Posty: 366
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wirrawie
Płeć: Czarownica

PostWysłany: Wto 21:47, 25 Gru 2012    Temat postu:

Z Pokoju [78].

Pieguska na rękach niebieskookiego wyglądała co najmniej osobliwie- tym bardziej, że gdy wprost płonąca para przekroczyła próg jadalni oczy wszystkich zebranych zwróciły się ku nim.
Lekko zdenerwowana i spłoszona dziewczyna w jednej chwili pragnęła zejść z objęć Paul'a, opuścić bezpieczny azyl, jednak rozgrzane ramiona uniemożliwiły jakikolwiek ruch.
Niebieskooki wymamrotał coś w stylu: nigdzie Cię nie puszczę, a po chwili przemierzał już drogę prowadzącą do równo porozstawianych krzeseł.
Niezrażony spojrzeniami z lekkością posadził pieguskę na kolanach, mamrocząc słowa zachęty. Możliwe, że skierowane do niej. Albo i nie...
-Nie sądzisz, że powinniśmy coś zrobić? -szepnęła mu do ucha, przerywając ciszę dźwięczącą w uszach.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tabitha Bishop
Uczeń stopnia II


Dołączył: 04 Lis 2012
Posty: 634
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Holandia
Płeć: Czarownica

PostWysłany: Wto 22:32, 25 Gru 2012    Temat postu:

Z pokoju 6.

Tabi weszła do sali ze wzrokiem wbitym w talerze. Trzy wielkie półmiski, wypełnione maślanymi i czekoladowymi ciasteczkami w kształcie choinek, gwiazdek, czy dzwonków.
Błagam, tylko mi nie wypadnijcie, bo cała praca pójdzie na marne. Proszę... - powtarzała sobie w myślach.
I wtedy o mały włos, jej koszmar się nie ziścił, kiedy tuż za progiem zmuszona była do awaryjnego hamowania. Talerze niebezpiecznie się zachybotały, a ich zawartość niemal znalazła się na sukience dziewczyny. Kątem oka zauważyła stojącą postać, więc musiała gwałtownie się zatrzymać.
- Cholera jasna! Musisz stać w samym przejściu? Dobrze, że to kruche ciasteczka, a nie nadziewane. Inaczej miałabym to wszystko na sobie. - mówiła z irytacją w głosie.
Kiedy podniosła wzrok, zauważyła, że to nie jest jedna postać, ale dwie. Chłopak trzymał jakąś rudą dziewczynę na rękach. Odwrócili się powoli w stronę rozzłoszczonej Tabi.
- Rose? Paul? - nie mogła uwierzyć własnym oczom.


Ostatnio zmieniony przez Tabitha Bishop dnia Wto 22:34, 25 Gru 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rose Willton
Seems a bit dead


Dołączył: 23 Paź 2012
Posty: 366
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wirrawie
Płeć: Czarownica

PostWysłany: Wto 22:51, 25 Gru 2012    Temat postu:

Chłopak mrucząc kojące słowa skierowane do wciąż siedzącej pieguski powtórnie wziął ją w swoje objęcia.
-Tylko mnie nie upuść. -zachichotała, z całych swych sił starając się nie potłuc przed chwilą podniesionych porcelanowych filiżanek.
-Przy Tobie czuję się taka bezpieczna. Taka potrzebna. Taka... -urwała, kątem oka dostrzegając zdziwione spojrzenie Tabithii.
-O cholera.
-To znaczy się... Witaj? -jej pełen emocji, czysty głos zdradzał napięcie, wywołane niespodziewanym pojawieniem się zdezorientowanej przyjaciółki.
-Co teraz... Co teraz... Co mam zrobić?!
-Najlepiej będzie jak się nie odezwiesz.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Paul Devoux
Początkujący


Dołączył: 26 Lis 2012
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Calvi, Francja
Płeć: Czarodziej

PostWysłany: Śro 0:36, 26 Gru 2012    Temat postu:

Z: Pokój 78

Niosąc na rękach Rose kompletnie nie czuł jej ciężaru; jakby dziewczę wykonane z puchu wtulało się w jego klatkę piersiową. Cały czas rozmawiali i śmiali się; zakochani nie widzieli świata poza ramionami szatyna.
-Tylko mnie nie upuść.
- Chyba żartujesz. - chrapnął gardłowym tonem.
Po chwili poczuł stuknięcie w bok; jakieś piszczące stworzenie krzyczało na niego o zatarasowanie przejścia do jadalni.
- Cholera jasna! Musisz stać w samym przejściu? Dobrze, że to kruche ciasteczka, a nie nadziewane. Inaczej miałabym to wszystko na sobie... Paul? Rose?
- Tabi? - wydyszał zmieszanym głosem. - Nie, to znaczy wiesz. No tak, no tak, to jest tak, a może nie? Nie wiem, ale chyba tak, że nie. Nie że tak. Tak, jestem pewien. Chociaż... - tłumaczył się jak dziecko przyłapane na gorącym uczynku. Twarz zalał rumieńcem i nerwowo się zaśmiał.
Choleracholeracholera. Co by tu teraz... Wiem!
Na zaś pocałował Rose - tak jakby w ramach przeprosin za to, co zaraz nastąpi.
Najpierw delikatnie podał ciastka Willton, a po chwili niepostrzeżenie zabrał również Tabithę na ręce. Wyglądało to najmniej komicznie, gdy chłopak wchodził do jadalni, a na jednym ramieniu siedziała Rose, a na drugim Tab.
Istny ze mnie cyrkowiec...
Dziewczęta nie mogły powstrzymać fali śmiechu i radości; wszyscy, również Noah podziwiali umiejętności szatyna. W końcu Bishop wylądowała w ramionach Black'a, a Rose na ławce nieopodal. Nastolatek nie chcąc robić większego zamieszania, usiadł przy ławie i spokojnie pożerał swój ulubiony owoc.
Wszyscy się śmiali, rozmawiali i podziwiali udekorowaną salę. Paul uradowany szczęściem... dziewczyny (?), pozwolił oprzeć sobie swoją głowę o ramię.


Ostatnio zmieniony przez Paul Devoux dnia Śro 0:36, 26 Gru 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tabitha Bishop
Uczeń stopnia II


Dołączył: 04 Lis 2012
Posty: 634
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Holandia
Płeć: Czarownica

PostWysłany: Śro 0:44, 26 Gru 2012    Temat postu:

Tab przyglądała się bacznie, jak oboje próbowali się nerwowo tłumaczyć.
Jesteście zabawni. - zachichotała cicho.
Nim się spostrzegła, Paul trzymał ją na rękach.
Spojrzała na zakłopotaną Rose.
- Cieszę się, że już ci lepiej. Dziękuję za cudowny prezent. - powiedziała cicho z uśmiechem na ustach.
W oczach pieguski widać było coś na kształt ulgi.
Sekundę później, znalazła się w ramionach kogoś innego. Noah...
Spojrzała na niego z przerażoną miną. Wiedziała, że są inni ludzie na sali, ale jeszcze nie wiedziała kto.
Czy teraz jest sens się tłumaczyć? - patrzyła pytającym wzrokiem na nauczyciela, który siłą woli rozstawił talerze z wypiekami na stołach.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    Zobacz poprzedni temat : Zobacz następny temat  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Windhill High School Strona Główna -> Kuchnie i jadalnie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 23, 24, 25, 26, 27  Następny
Strona 24 z 27

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Regulamin