Forum Windhill High School Strona Główna

Gabinet pielęgniarki
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 11, 12, 13
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Windhill High School Strona Główna -> Pozostałe
Autor Wiadomość
Tabitha Bishop
Uczeń stopnia II


Dołączył: 04 Lis 2012
Posty: 634
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Holandia
Płeć: Czarownica

PostWysłany: Czw 2:15, 03 Sty 2013    Temat postu:

Lizzie i Frank wyszli z gabinetu, głosy w głowie Tabithy, mocno się przerzedziły.
Paul siedział zaskoczony. Odsunął się od dziewczyny i widać było, że myślami był gdzieś daleko.
Ile mogę siedzieć tu tak bezczynnie.
W gabinecie było słychać tylko szuranie jakiejś szczotki.
Czyżby Moriarty nadal sprzątał ten sajgon?
Tabi opadła na łóżko.
Będzie co ma być. i tak jestem tu uziemiona. Teraz zostało mi się tylko modlić, żeby Noah mnie nie zabił...
Przymknęła oczy i miała nadzieję, że na chwilę uda jej się zasnąć.
Coś uderzyło w nogę łóżka. Tabi podniosła głowę, nie spodziewając się tego, co miała zaraz zobaczyć...
Głowa Lawrenca patrzyła na nią ze zdziwionym wyrazem twarzy.
- AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!! - przeraźliwy krzyk wydobył się z ust nastolatki.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Paul Devoux
Początkujący


Dołączył: 26 Lis 2012
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Calvi, Francja
Płeć: Czarodziej

PostWysłany: Czw 3:12, 03 Sty 2013    Temat postu:

Paul siedział cały czas na łóżku Tab, zachodząc w głowę nad aktualnymi wydarzeniami. Kaladria żyła; to było pewne. Nie wiedział tylko, czemu McAdams posunęła się do takiego czynu? Przecież nawet jej nie znała, a oddawanie swojego zdrowia, czy życia to nie jest błahostka.
Kolejna: czemu jego przyjaciółka z bólem w oczach zatykała uszy? Przecież w pomieszczeniu było słychać szuranie szczotki po panelach przez profesora Moriarty... Może migrena? Nie miał pojęcia.
Z głębokich przemyśleń wyrwał go przeraźliwy pisk nastolatki; cierpienie aż tak doskwierało dziewczynie? Wodząc wzrokiem za jej promieniem widzenia spostrzegł coś, co przypominało kulę do kręgli.
- Tabi, spokojnie, to maneki... - międzyczasie spróbował uchwycić przedmiot spędzający spokój z powiek nieśmiertelnej. Jak się okazało, była to głowa samego Jonathana Lawrenca, która z lekkim niesmakiem przyglądała się czarodziejowi.
- CHOLERA JASNA!. -wykrztusił, strząsając zagubioną część ciała z drżących rąk. Czaszka wróżbity monumentalnie przeleciała przez szary parawan i uderzyła w biednego Thomasa; mężczyznę, który z pokorą szorował plamy krwi z paneli. Paul wystawił z pokorą SWOJĄ głowę i spojrzał na reakcję profesora; ten jak gdyby nigdy nic kompletnie nie zareagował, tylko dalej polewał podłogę płynem do polerowania nawierzchni.
- Konserwator powierzchni płaskich, cholera jasna się znalazł. - szatyn burknął pod nosem, jednocześnie zastanawiając się, jak skompletować biednego wróżbitę, który jakby w puzzlach porozstawiany po gabinecie, oczekiwał na swego wybawcę, który dołączy do niego Piąty Element.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tabitha Bishop
Uczeń stopnia II


Dołączył: 04 Lis 2012
Posty: 634
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Holandia
Płeć: Czarownica

PostWysłany: Czw 3:24, 03 Sty 2013    Temat postu:

Tab z uwagą przyglądała się całej akcji, próbując powstrzymać się od kolejnych krzyków.
Paul złapał głowę nauczyciela, którego twarz zmieniała się z każdą minutą.
Jak w "Hostel"... On nadal wygląda jak żywy.
Chłopak z przerażeniem, odrzucił głowę nauczyciela, która przeleciała przez parawan.
- Przyłożenie zaliczone.
No brawo, jeszcze ci się na czarny humor zebrało
Lecąca część ciała musiała uderzyć w coś miękkiego, bo nie było słychać huku.
Do uszu Tabi dotarły słowa Paula, na co cicho zachichotała.
- Ty masz zawsze dobre komentarze. - zaśmiała się krótko, patrząc na zaskoczoną twarz chłopaka.
- No co? Przynajmniej nie świeci, tak jak ostatnio, kiedy go widziałam... - wypowiedziała te słowa z prawdziwą powagą w głosie.
Taaaa... Ale wtedy był trochę bardziej... żywy?
Uśmiechnęła się do siebie i zerknęła na zamyślonego przyjaciela.
- Trzeba by go jakoś zebrać, do kupy? Czy jak? - chwile milczeli i parsknęli gromkim śmiechem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Noah Black
Somewhere between dirty and clean
Somewhere between dirty and clean


Dołączył: 01 Paź 2012
Posty: 430
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Czarodziej

PostWysłany: Czw 3:37, 03 Sty 2013    Temat postu:

Z: gabinet Noah

Udając, że się podporządkowuje, ruszył bez słowa za przyjaciółką. W ręku wciąż trzymał ostrożnie naczynie z próbką Ciemności. Mentalnie przygotowywał się na to, co może zastać w gabinecie pielęgniarki, ale, jak się okazało, rzeczywistość okazała się o wiele bardziej pomysłowa, niż zmęczony umysł nauczyciela.
Pierwszą rzeczą, która zrzuciła mu się w oczy - i tu 'rzuciła' ma znaczenie dosłowne - była odcięta głowa Jonathana Lawrenca, która przeleciała przez parawan, lądując dokładnie na artystycznie rozczochranej fryzurze Thomasa. Ten z kolei, nic sobie z tego nie robiąc, nadal szorował posadzkę z krwawych zacieków.
- Co do... - zaczął mężczyzna, ale nie znalazł odpowiedniego słowa, by skomentować zaistniałą sytuację. Szklanka z płynem wyleciała mu z ręki, ale orientując się w porę, zatrzymał ją w miejscu centymetry od lśniących płytek. Odłożył szkło ostrożnie na jeden z blatów. Następnie, starając się zachowywać, jakby nic, co widział, go nie zszokowało, przeszedł przez gabinet, zmierzając w stronę parawanu, zza którego przyfrunęła część ciała. Z ulgą przyjął fakt, że Tabitha wydawała się być w jakim takim stanie fizycznym i psychicznym oraz, że siedział przy niej Paul.
- Jak się czujesz? - powiedział, zadając możliwie najgłupsze w tej sytuacji pytanie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Quinn McAdams
Never forget about the past


Dołączył: 07 Gru 2012
Posty: 128
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Czarownica

PostWysłany: Czw 3:51, 03 Sty 2013    Temat postu:

Z: Gabinet Noah

Kobieta patrzyła z zawiścią na szklankę do połowy wypełnioną lepką cieczą.
Przecież to ja wpadłam na pomysł, aby zabrać "krew" do badań. Przecież jej nie wypiję!
Weszła spokojnym krokiem do gabinetu pielęgniarki, a na jej ustach od razu zagościł uśmiech. Przez parawan z Tab i Paulem przeleciała głowa Johna, a gdy ta odbiła się od ukochanego Moriartiego, uzdrowicielce mimowolnie wymsknęło się coś, co kompletnie było nie na miejscu.
- GOOOOOL! Dzisiejszy mecz wygrywa Paul Devoux. Spotkanie zakończyło się wynikiem jeden do zera. Komentatorką była Quinn McAdams, dziękuję za spotkanie.
Noah zmroził kobietę wzrokiem, dlatego też ta szybko czmychnęła w stronę Thomasa i ostentacyjnie poklepała go po głowie.
- Dobra sprzątaczka, dobra. Ciebie jednak można wziąć pod dach, przynajmniej posprzątasz porządnie.
Ukradkiem delikatnie zabrała głowę wróżbity i schowała się wraz z nią i ciałem za najbliższy parawan. Pobliską grubą nicią zszyła "górę z dołem" i Lawrence już spokojnie spoczywał na łóżku. Uzdrowicielka w geście szacunku zakryła mu dłonią oczy i klęknęła przy metalowej ramie.
- W imieniu szkoły, dziękuję Jonathanie.
Z zamyśloną miną wyszła zza parawanu, ogarniając wzrokiem pomieszczenie.
I co mam teraz zrobić? Może poszukam drugiego ciała...?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tabitha Bishop
Uczeń stopnia II


Dołączył: 04 Lis 2012
Posty: 634
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Holandia
Płeć: Czarownica

PostWysłany: Czw 4:00, 03 Sty 2013    Temat postu:

Kolejne dwa głosy pojawiły się w głowie dziewczyny.
Tylko nie to... - już chciała znowu zakryć swoje uszy, kiedy dotarły do niej słowa Quinn.
- Widzę, że nie tylko mnie się żarty trzymają. - puściła oczko do chłopaka, który zaśmiał się pod nosem.
Kiedy za parawanem pojawiła się dłoń, Tab już wiedziała do kogo należy.
- Noah... - w jej oczach pojawił się znany błysk.
- W sumie, to wszystko w porządku, tylko głowa mi pęka. Słyszę myśli wszystkich osób w pomieszczeniu. - uśmiechnęła się blado.
- Jest na to jakiś wyłącznik? - spojrzała na Paula, który w obecności mężczyzny strasznie poważniał.
Wyciągnęła rękę w stronę Noah, namawiając go by do niej podszedł.


Ostatnio zmieniony przez Tabitha Bishop dnia Czw 4:02, 03 Sty 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Charlie Merridew
Uczeń stopnia I


Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 19:09, 03 Sty 2013    Temat postu:

Z obserwatorium

Tak bardzo tego nie chcę.
Pytań. Hałasu. Krzyków. Płaczu.

Próbował znaleźć wsparcie w spojrzeniu Miguela, ale ten wyglądał jakby miał zaraz zwymiotować, tak więc postanowił załatwić to jak najszybciej.
-Zostawiam ją tam i uciekamy- szepnął.
Miguel skinął tylko głową i przyłożył dłoń do ust.
-I ja pierwszy zaklepuję prysznic- dodał absurdalnie.
Pchnął drzwi i wszedł do przepełnionego gwarem pomieszczenia. Po kilku sekundach zauważono go i zapadła cisza.
-Co jej się stało? -zapytał zduszonym głosem ktoś z zebranych.
Charlie nie zdołał opanować rozpaczliwego przypływu ironii. Nie wiedział, jak coś tak nieodpowiedniego mogło przyjść mu do głowy w takich okolicznościach.
-No nie wiem, nie żyje?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tabitha Bishop
Uczeń stopnia II


Dołączył: 04 Lis 2012
Posty: 634
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Holandia
Płeć: Czarownica

PostWysłany: Czw 23:04, 03 Sty 2013    Temat postu:

Nim ktokolwiek się ruszył, do pomieszczenia weszła kolejna osoba. Zza wpół przysłoniętego parawanu, Tab nie była w stanie od razu dojrzeć kto to był. W gabinecie zapanowała cisza, a wszystkie oczy zwróciły się w stronę długowłosego chłopaka.
Charlie?
Wtedy dotarły do niej słowa kolegi, mówiącego ironicznym głosem o śmierci jednej z osób.
Rose?
Nie zważając na swoją nogę, Paula i Noah stojących w przejściu, Tabitha ześlizgnęła się z łóżka i zaciskając zęby, najszybciej jak potrafiła, przykuśtykała do Charliego. Na rękach trzymał pieguskę.
Tab objęła jej twarz swoimi drżącymi dłońmi. Wszyscy milczeli, a z twarzy dziewczyny spłynęły dwie, lśniące strużki łez...
- Rose... Zawiodłam cię... - młodej czarodziejce zakręciło się w głowie. Nim kolana się pod nią ugięły, ktoś zdążył złapać ją w pasie.
- Wiedziałam. Wiedziałam, że jeśli u zostanę, zdarzy się coś złego. - ukryła twarz w dłoniach, odtrącając obejmujące ją dłonie.
- Zostawicie mnie wszyscy w spokoju! - powiedziała ostro.
Nie powinnam była tu zostawać. Gdybym była obok, na pewno nic by się nie stało... - jej własne myśli przebijały się przez tysiące innych, dzwoniących w jej głowie.
Kogo jeszcze mi zabierzesz potworze? Kto będzie następny? No kto?!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Quinn McAdams
Never forget about the past


Dołączył: 07 Gru 2012
Posty: 128
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Czarownica

PostWysłany: Pią 0:21, 04 Sty 2013    Temat postu:

W pomieszczeniu panował kompletny chaos. Zaczynając od Paula, który najprawdopodobniej zaraz zemdleje, wściekłego Noah, martwego Jonathana, czy Thomasa, który polerował i tak już wymyte panele podłogowe, kończąc na Tabithcie, która przed chwilą usłyszała o śmierci Rose.
Pierwsza reakcja Quinn to było przerażenie; panika tańczyła na słabych nerwach uzdrowicielki. Szatynka głęboko odetchnęła powietrzem o smaku śmierci złączonego ze smutkiem innych. Szesnastolatka zrozpaczona stała z rękami wystawionymi do trupa, szlochając niemiłosiernie. Noah podszedł do nieśmiertelnej chcąc ją pocieszyć, lecz ta tylko odtrącała niepotrzebne dłonie.
Dobra, teraz ja biorę się do pracy.
Po gabinecie rozległ się niektórym już znajomy chrzęst przestawianych kości; Noah dobrze wiedział co się kroi. Niestety, mężczyzna nie zareagował w porę, ponieważ McAdams podbiegła do Charliego i jednym zamaszystym, aczkolwiek bardzo silnym uściskiem obezwładniła Tabithę. Następnie kasztanowłosa została siłą zaciągnięta do kantorku z przyborami znajdującego się przy biurku Luizy.
- Tab, wybacz. Tam DALEJ jest Ciemność. Jeden niepowołany ruch i po Tobie.
Odetchnęła głęboko. Bolący mięsień pod klatką piersiową wystukiwał nierównomierny, płytki rytm.
Za szybko, za szybko...
Wykonała drobny ruch dłonią przy zamku drzwi, pieczętując tym samym zamek, uniemożliwiając komukolwiek wyjście.
Noah zmierzył kobietę morderczym wzrokiem, co również zostało odwzajemnione, lecz z podwojoną siłą. Uzdrowicielka miała czasem go za kompletnego ignoranta; mimo iż sytuacja koniecznie wymagała jej interwencji, on zamartwiał się tylko "a co by było gdyby...".
- Chcesz też tam wylądować? Teraz ja przejmuję kontrolę, zrozumiano? - wycedziła, przedrzeźniając Black'a w ostatnim słowie.
Nauczycielka już sama chciała dźwignąć ciało przewodniczki, lecz szatyn wyręczył Quinn w tym męczącym dla niej zadaniu.
Czyżbyś pogodził się z moim powołaniem? Po dwustu szesnastu latach nareszcie czuję się akceptowana.
Rose rzucona na sterylne łoże, patrzyła się pustymi oczyma na grupkę ludzi pogrążonych w smutku, żałobie..? Nie do końca. McAdams wyczuwała bardziej zdezorientowanie spowodowane kolejnym trupem.
- Wyjdźcie stąd... WYJDŹCIE! - krzyknęła na gapiów, który bez skrupułów pożerali wzrokiem Willton.
Drobna kobieta ułożyła dłonie w kształt skrzydeł i przyłożyła je do klatki piersiowej nastolatki; cała jej moc została pochłaniana w zawrotnej prędkości. Po chwili szatynkę odrzuciła siła jej daru, która obtaczała Quinn z nieznaną jej dotąd energią. Koniuszki palców znów uzyskały czucie, a skóra czarodziejki nabrała różanego odcienia.
Nareszcie silna... Chyba nie będzie mi miała tego za złe? Przecież i tak jest już [i] tylko trupem.[/b]
Zamknęła dłonią oczy dziewczyny, całując ją w czoło delikatnymi wargami. Następnie sięgnęła po pobliski skalpel, a ten pod wpływem nowego napływu mocy kobiety, w okamgnieniu przemienił się w czarną, ogromną różę. Kwiecie znalazło swe miejsce w splocie dłoni Rose, ozdabiając otoczone przez czarny płaszcz Śmierci ciało.
Nauczycielka wyszła zza parawanu, skupiając na sobie wszystkie spojrzenia. Noah jakby jeszcze wierzył, że to tylko zły sen; Willton zaraz wstanie i roześmiana przywita się z długiej drzemki. Szatynka jedynie pokręciła przecząco głową, a mężczyzna schował twarz w dłoniach.
- Proszę... - wymamrotała pod nosem, widząc kątem oka jak dwóch nastolatków ucieka pędem z pomieszczenia.
I tak ich odwiedzę. Ciekawe, czy będą kolejne dwa trupy.
McAdams przekręciła dłonią w powietrzu, uwalniając zamkniętą Tab.
- Słońce, wyjdziesz? - powiedziała z troską w głosie. Wrota uchyliły się, ukazując czubek nosa nastolatki.
Uzdrowicielka podeszła do przyjaciela i otuliła go drobnymi, aczkolwiek bardzo silnymi ramionami.
- Będzie dobrze, zobaczysz. Nie smuć się. - niemalże śpiewała melodyjnym głosem w stronę Black'a.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Charlie Merridew
Uczeń stopnia I


Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 16:22, 04 Sty 2013    Temat postu:

Charlie zapragnął wybiec z gabinetu, gdy tylko odebrano mu ciało Rose, ale pani McAdams zatrzasnęła drzwi.
-Wyjdźcie stąd, wyjdźcie!- krzyczała już w chwilę później.
Kobieto, ależ ja ciebie nie cierpię.
-Z rozkoszą- mruknął tylko, chwycił Miguela za kołnierz i pociągnął do pokoju.
-Jeszcze wytrzymaj- poprosił, widząc jego zieloną twarz.

Do 44
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tabitha Bishop
Uczeń stopnia II


Dołączył: 04 Lis 2012
Posty: 634
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Holandia
Płeć: Czarownica

PostWysłany: Sob 1:05, 05 Sty 2013    Temat postu:

Noah objął dłońmi roztrzęsioną Tabithę, ta jednak nie chciała niczyjej bliskości. Dopiero po chwili podeszła do niej Quinn i jednym szybkim, i stanowczym ruchem wyprowadziła ją do małej kanciapy z przyborami medycznymi. Zamknęła drzwi. Dziewczyna została sama, wpatrując się z zahipnotyzowanym wzrokiem w szparę, przez którą wpadało światło.
To wszystko mnie przerasta.
Z gabinetu pielęgniarki dobiegały różne głosy, chociaż nad wszystkimi królowała McAdams.
Pomieszczenie znacznie opustoszało. Z głowy nastolatki zniknęły cudze myśli krążące na temat zjedzonych posiłków i obawy przed ich ponownym zobaczeniem.
Charlie i Miguel wyszli... Pan Moriarty też. - zauważyła po chwili, kiedy dotarło do niej, że głos podziwiający panujący porządek i kilka mocny przekleństw odnośnie świeżych plam na posadzce, również zniknęły.
Wtedy drzwi do schowka uchyliły się, a światło padło na zdezorientowaną twarz Tabi. Stała z rękami wzdłuż tułowia, zupełnie tak, jak zostawiła ją tam uzdrowicielka. Nie drgnęła ani o milimetr. Została poproszona o wejście z powrotem, ale nawet nie drgnęła.
Quinn wygląda jakoś inaczej... - podsumowała, śledząc każdy ruch kobiety. Czarownica uścisnęła Noah i zapewniła, że wszystko będzie dobrze.
Nie rozumiem. - powolnym krokiem weszła do gabinetu.
Nadal była w szoku. Spojrzała na ciało Jonathana i parawan, za którym leżała martwa Rose. Później swój wzrok skierowała za okno i ze zdumieniem spostrzegła, że od dłuższego czasu słońce już gości na niebie. Powędrowała swoimi oczami na Quinn i Noah. Kątem oka zauważyła stojące kule w rogu sali. Podeszła do nich bez słowa i wsparła się o nie, odciążając złamaną nogę.
- Mogę już wyjść? - zapytała, nie patrząc na swoich towarzyszy. Czuła na plecach ich pytające spojrzenie.
- Idę na zajęcia... Przerwa świąteczna się już skończyła. - powiedziała głosem wypłukanym z emocji.
Wyszła z gabinetu, prowadząc wojnę ze swoimi myślami.
Ile to może jeszcze trwać? W tym roku pożegnałam już zbyt wiele osób. Nie pozwolę na to, by dalej Ciemność panoszyła się po szkole. Muszę być gotowa, jeśli przyjdzie po mnie, albo moich bliskich.

Do sali od alchemii. Lekcja V.


Ostatnio zmieniony przez Tabitha Bishop dnia Sob 1:06, 05 Sty 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Quinn McAdams
Never forget about the past


Dołączył: 07 Gru 2012
Posty: 128
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Czarownica

PostWysłany: Sob 2:00, 05 Sty 2013    Temat postu:

Chwilę stała w milczeniu, wtulona twarzą w ramię Noah. Nozdrza chłonęły uspokajający zapach mężczyzny, a po chwili kątem oka wychwyciła wychodzącą Tab, która z miną wypłukaną od emocji, wyszła z pomieszczenia. Quinn poczuła, jak mężczyzna chce iść za dziewczyną, lecz McAdams szarpnęła go delikatnie.
- Noah, zrozum... Niektórzy potrzebują samotności, aby poukładać pewne sprawy. Nie zawsze trzeba za innymi chodzić krok w krok. - wyszeptała bezbarwnie.
Puściła nauczyciela z uścisku i wykonała dwa kroki w tył. Skłoniła się grzecznościowo jak na prawdziwą damę przystało i spokojnym, aczkolwiek stanowczym krokiem pomaszerowała do pokoju czterdzieści cztery; nie było pewności co do zdrowia dwóch chłopców, którzy przynieśli Rose.

Do: Pokój 44


Ostatnio zmieniony przez Quinn McAdams dnia Sob 14:01, 05 Sty 2013, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anne Moonstar
Uczeń stopnia II


Dołączył: 22 Paź 2012
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Przedmieścia Londynu

PostWysłany: Sob 14:45, 05 Sty 2013    Temat postu:

Z sali muzycznej
Dosłownie wpadła do gabinetu i nie zważając ani na profesora Blacka, stojącego gdzieś w pomieszczeniu ani na szorującego podłogę Moriartiego podbiegła do pielęgniarki.
- Przepraszam, że zawracam głowę - Grzeczności ci się zachciało. -[b]ale mój przyjaciel wygląda na bardzo wyczerpanego. Dawno go nie było. Chyba nie jadł od dłuższego czasu, a nie dam rady go tutaj przynieść. Po prost zasnął momentalnie...
Kobieta spojrzała na nią z uwagą poczym bez słowa wyciągnęła z szuflady buteleczkę i zaczęła dodawać do niej różne składniki. Po chwili płyn przybrał jasnoniebieską barwę.
- Myślę, że to powinno pomóc, ale jeśli nie, przyjdź do mnie albo przyślij kogoś. Dzieci, dzieci... Powinniście lepiej dbać o swoje zdrowie. Wypoczynek to podstawa! - powiedziała, podając szatynce napój. - A tobie nie jest przypadkiem potrzebna pomoc? Nie wyglądasz dobrze, złotko.
Anne dotknęła swojego bladego policzka. Zadrapanie udało się zapudrować, ale cienie pod oczami okazały się nie do przykrycia. Miałaś z kimś porozmawiać. Tu nie chodzi o chorobę. Chyba potrzebne mi zrozumienie i nie wiem, co jeszcze. Ta kobieta mi nie pomoże, a nie wezmę leków na uspokojenie. Może powinnaś. Nie chcę!
- Myślę, że... Że... - zastanawiała się chwilę. - Że pani nie da rady niczego zrobić. Nie uleczy pani roztrzaskanego na kawałki serca. Żalu po stracie.
Nie wiedziała, dlaczego wypowiedziała te słowa. Mogła porozmawiać ze zmywającym podłogę wychowawcą, powinna poruszyć temat swojej mocy z Black'iem, ale nie miała siły. W powietrzu unosił się metaliczny zapach krwi i... Rozkładu? Gwałtownie odwróciła głowę, dostrzegając, że drugą ręką opiera się o parawan. Nieznacznie się przesunął, odsłaniając jakiś kształt przykryty prześcieradłem. Nie wiedziała, co kazało jej unieść róg prześciradła. Rose. Nie Rose. Ciało Rose, ona zdecydowanie była martwa. Blada skóra, sine usta. Wypuściła materiał z palców i mechanicznie zasunęła parawan. Pielęgniarka potwierdziła teorię Anne. Wydawała się spięta i podenerwowana. Szatynka musiała oprzeć się o biurko, żeby nie upaść. Czuła chłod posadzki na bosych stopach i nieopisany strach. Jej największy lęk. Zwłoki. Wzięła głęboki wdech przez usta i odwróciła się do drzwi bez pożegnania. Co mnie podkusiło, żeby tam zaglądać. Mogłam się spodziewać... Kątem oka dostrzegła coś jeszcze. But. I nogi Jonathana Lawrence'a. Jej źrenice gwałtownie się rozszerzyły, a ciałem wstrząsnął dreszcz. Ten koszmar nigdy się nie skończy, prawda? Wybiegając niemal potknęła się o jedną z kozetek. Roztarła bolącą nogę, ściskając drugą ręka buteleczkę tak mocno, że aż zbielały jej kostki i wypadła na korytarz, łapczywie wdychając chłodne powietrze.
Do sali muzycznej


Ostatnio zmieniony przez Anne Moonstar dnia Sob 15:34, 05 Sty 2013, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Paul Devoux
Początkujący


Dołączył: 26 Lis 2012
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Calvi, Francja
Płeć: Czarodziej

PostWysłany: Sob 15:28, 05 Sty 2013    Temat postu:

Za dużo informacji, jak na jednego Paula... Zdecydowanie za dużo. Śmierć Jonathana i Rose. Padająca Quinn. Panosząca się Ciemność w każdym zakamarku szkoły. Żyjąca Kal. Za co to wszystko?
Chłopak nieporadnie wstał, łapiąc się za głowę. Tabitha już dawno wyszła, pozostał tylko on i najprawdopodobniej Noah. Krzyk zmiksowany z przerażeniem i rozpaczą przegalopował przez niemalże pusty gabinet. Szatyn zacisnął zęby i doczołgał się do szczelnie zasłoniętego łóżka nieopodal; miejsca spoczynku Rose. Bez żadnego problemu wytrącił wodę z fiolki obok i w ataku złości potłukł resztę szklanych naczyń, (żeby Thomas miał co sprzątać) zwijając się w psychicznej agonii. Drżącymi palcami ułożył z wody bogato zdobioną koronę, a następnie zaciśnięciem pięści spowodował natychmiastowe zamrożenie płynu. Ozdoba znalazła się na skroniach Rose, ozdabiając jej zimne już ciało.
- Czarna róża i korona; jak na prawdziwą królową przystało.
Nie podchodził do Willton bliżej. Bał się? Możliwe. Wstydził? Nie sądzę. Zamaszystym ruchem przejechał po płatkach kwiecia, zmieniając kolor na płomienno czerwony.
- Taki Pani bardziej pasuje.
Odwrócił się na pięcie i wykorzystując swoje "przeczucia", pomaszerował za śladami Tab.

Do: Czytelnia czarnomagiczna.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anne Moonstar
Uczeń stopnia II


Dołączył: 22 Paź 2012
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Przedmieścia Londynu

PostWysłany: Nie 21:36, 27 Sty 2013    Temat postu:

Z pokoju 100
Bała się, oczywiście, że się bała. Ale nie potrafiła odejść bez tego. Otworzyła drzwi do gabinetu pielęgniarki nie patrząc tak naprawdę na nic i nikogo.
- Muszę... Muszę się pożegnać – powiedziała cicho, podchodząc bliżej parawanu. Wyjęła z kieszeni ładną kopertę z ukrytą wewnątrz kartką. Pamiętała dokładnie każde zapisane tam słowo.
Żałuję, że nie udało nam się poznać. Zrozumieć. Przepraszam za wszystko, co Cię zraniło. Chciałabym móc to naprawić, ale już za późno. Mam nadzieję, że dalej jesteś ze mnie dumny. Tato.
Anne

Położyła ją na materiale, okrywającym ciało Lawrence'a. Nie płakała, nie tym razem. Nawet drżenie rąk ustało. Zamknęła oczy i wzięła kilka głębokich wdechów. Nie czuła żadnego zapachu, albo to jej własny umysł je blokował. Zasunęła zasłony i wyszła na korytarz, słysząc ciche kroki podążającego za nią Mikes'a. Musiała odwiedzić jeszcze jedno miejsce.
Na balkon


Ostatnio zmieniony przez Anne Moonstar dnia Nie 21:38, 27 Sty 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    Zobacz poprzedni temat : Zobacz następny temat  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Windhill High School Strona Główna -> Pozostałe Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 11, 12, 13
Strona 13 z 13

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Regulamin