Forum Windhill High School Strona Główna

Ciemny las
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Windhill High School Strona Główna -> Wzgórza i lasy
Autor Wiadomość
Francesca Northwolf
My zabijamy czas, a on zabija nas
My zabijamy czas, a on zabija nas


Dołączył: 14 Paź 2012
Posty: 163
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Czarownica

PostWysłany: Czw 15:48, 08 Lis 2012    Temat postu:

Kobieta nie wierzyła, że spędziła w lesie całą noc. To kolejny dowód na to, że chwilami bywa niezrównoważona. Z tego co widziała, to nie ona jedna. Na jednym z wyższych drzew spostrzegła szczupły kształt pewnej postaci. Tak naprawdę, to jedyne czego się bała, to wzroku Verony Hartengoll. Na samą myśl coś ścisnęło ją w żołądku. Jednak jej moc, polegająca na przekraczaniu bariery dźwięku w biegu i ruchach, pozwoliłaby jej zrobić konkretny unik przed błyskawicami wystrzelonymi ze zmniejszonych źrenic nauczycielki alchemii. Podeszła bliżej drzewa, które było najwyraźniej dobrym fotelem dla tej wielce wygodnickiej osoby...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rose Willton
Seems a bit dead


Dołączył: 23 Paź 2012
Posty: 366
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wirrawie
Płeć: Czarownica

PostWysłany: Czw 18:21, 08 Lis 2012    Temat postu:

Rose obudziła się koło szóstej rano. Słońce delikatnie przygrzewało, oświetlając przy tym drzewo, na której dziewczyna jeszcze przed chwilą smacznie spała. Pieguska przeciągnęła się, ziewnęła, po czym... wpadła na panią profesor Northwolf.
-Ojej... Prze... przepraszam. bąknęła, pocierając obolałe czoło. W tym samym momencie nóż z kości słoniowej wypadł z jej drobnej ręki, a chwilę później potoczył się po ziemi.
-Ojej.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Francesca Northwolf
My zabijamy czas, a on zabija nas
My zabijamy czas, a on zabija nas


Dołączył: 14 Paź 2012
Posty: 163
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Czarownica

PostWysłany: Czw 22:37, 08 Lis 2012    Temat postu:

Francesca westchnęła cięzko i rzekła zmęczona:
-Widzę, że nie dajesz na wygraną. Chodź na tor przeszkód i... pokaż... co potrafisz.-dokończyła niepewnie-Teraz, albo nigdy. Albo za tydzień... albo jutro...-urwała i wskazała ręką drogę na tor przeszkód.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rose Willton
Seems a bit dead


Dołączył: 23 Paź 2012
Posty: 366
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wirrawie
Płeć: Czarownica

PostWysłany: Czw 23:12, 08 Lis 2012    Temat postu:

-Tor przeszkód? Ja.. ja.. bardzo chętnie, ale skoro jest pani taka zmęczona, to nie lepiej to odłożyć?- ale nauczycielka już nie słuchała. Dziewczyna gwałtownym ruchem ręki spakowała nóż, po czym ruszyła za Northwolf.
-Dziękuję dziękuję dziękuję!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Francesca Northwolf
My zabijamy czas, a on zabija nas
My zabijamy czas, a on zabija nas


Dołączył: 14 Paź 2012
Posty: 163
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Czarownica

PostWysłany: Czw 23:49, 08 Lis 2012    Temat postu:

Euforia. Była to główna atrakcja programu. Kobieta widziała ją wyraźnie w zachowaniu i na twarzy dziewczyny. Francesca była jednocześnie szczęśliwa, ale i miała wyrzuty sumienia, że nie potrafi być zdecydowana i często łatwo ulega prośbom uczniów. Zaczęła czuć lekkie skręcanie w brzuchu.
Głód.
Z kieszeni wyciągnęła eliksir i wypiła go duszkiem. Następnie wraz z uczennicą oddaliła się w stronę toru przeszkód.
Do: Na tor przeszkód
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jonathan Lawrence
Life is brutal
Life is brutal


Dołączył: 29 Paź 2012
Posty: 179
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Magic place
Płeć: Czarodziej

PostWysłany: Sob 16:49, 17 Lis 2012    Temat postu:

Z plaży bursztynowej
Jonathan wbiegł do lasu nadal się śmiejąc. Biegł między drzewami, zgrabnie je omijając, jednocześnie bawiąc się jak dziecko. Momentami zdawało mu się, że widzi groźniejsze zwierzęta, ale nic sobie z tego nie robił - zwyczajnie biegł nadal. Po chwili odrobinę się zmęczył. Nagle potknął się o kamień i runął na ziemię. Poczuł jak z nosa leci mu krew.


Ostatnio zmieniony przez Jonathan Lawrence dnia Wto 0:23, 20 Lis 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Thomas Moriarty
Often the most clever answer is silence
Often the most clever answer is silence


Dołączył: 07 Paź 2012
Posty: 396
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nie Londyn, bo wszyscy stamtąd.
Płeć: Czarodziej

PostWysłany: Sob 17:06, 17 Lis 2012    Temat postu:

Z : Plaża Bursztynowa

Profesor widział jak Lawrence biegnie coraz dalej i dalej przez ciemny las, nie za bardzo martwiąc się o przeszkody przed sobą. Pomimo pozorów jednak zgrabnie omijał wszystkie drzewa na swojej drodze, jednak nie patrzał pod nogi. Potknął się o wystający kamień i twardo upadł na ziemię. Thomas z daleka ujrzał na ziemi krew, która rozprzestrzeniała się z jego twarzy.
- Szlag...
Moriarty zaciągnął nauczyciela wróżbiarstwa do ogrodu w pobliżu, gdzie można by było przemyć rany przy strumieniu i opatrzyć profesora.

Do : Ogród Pełni [z Lawrencem]


Ostatnio zmieniony przez Thomas Moriarty dnia Sob 17:09, 17 Lis 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Francesca Northwolf
My zabijamy czas, a on zabija nas
My zabijamy czas, a on zabija nas


Dołączył: 14 Paź 2012
Posty: 163
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Czarownica

PostWysłany: Pon 18:00, 19 Lis 2012    Temat postu:

Z: Ogrodu medytacji
-Brrrt!-ryknęła Francesca, a smok, znając komendę, posłusznie stanął.-Okej Volantes! Teraz ty. Polecisz do jaskini. Ona znajduje się tam-wymawiała osobo każdy wyraz i każde zdanie, a smok, rozumiejąc wszystko "zafukał" przyjaźnie do kobiety. Biały dąb, biały dąb... gdzieś się tu przede mną chowasz... Zaczęła gorączkowo szukać upragnionej rośliny. Wspinała się na wszystko, co napotkała na swojej drodze i wypatrywała drzewa. Po jakichś dwudziestu minutach zwątpiła i zaprzestała poszukiwań. No dobra... Trzeba już stąd iść. Będę musiała pojechać na targi zielarskie...
-Au! Co to do chole...-uderzyła w głowę o nieco gumowaty pień. Urwała, gdy zobaczyła, że przed nią stoi okazały biały dąb.-Co za szczęście-westchnęła i zaczęła powoli oglądać drzewo z każdej strony. Następnie urwała jeden dosyć gruby pień, którego wyszarpywanie było jednak sporym wyzwaniem. Po paru minutach męczenia, kobieta ruszyła do szkoły nieco zszokowana faktem, iż za pierwszym razem udało jej się znaleźć podstawowy składnik eliksiru.
Do: Nad Wodospad Wschodni


Ostatnio zmieniony przez Francesca Northwolf dnia Sob 23:22, 24 Lis 2012, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Stan Sayen
Keep calm and do not die


Dołączył: 15 Lis 2012
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Reblack Cottage
Płeć: Czarodziej

PostWysłany: Sob 23:43, 01 Gru 2012    Temat postu:

Z: dziedziniec przed szkołą

Ściółka leśna szeleściła i strzelała pod butami Sayena, kiedy mężczyzna wchodził wgłąb Ciemnego Lasu, ukrywając się w jego mroku i względnym spokoju, niemal niebezpiecznej ciszy. Wkrótce jego stopy otulone były warstwą mgły, która z każdą chwilą stawała się grubsza.
Mężczyzna zatrzymał się i zamknął na chwilę swoje ciemnobrązowe oczy, a gdy po kilkunastu sekundach je otworzył, wokół tęczówek zauważyć było można czerwone, lekko popękane żyłki.
Stan skupił swój wzrok na jednym z drzew, wysilając jednocześnie słuch. Mocno wciągnął powietrze nosem, próbując wyczuć coś... dobrze ukrwionego.
Nagle obrócił się i zaczął szybko iść w bliżej nieokreślonym kierunku, ściągając wcześniej buty i zostawiając je na podszyciu leśnym. Niemal niezauważalnie oblizał swoje kły i oddał się swojej wampirzej naturze, co chwilę nerwowo spoglądając na księżyc, jednak nie przejmując się, jakie jego polowanie będzie miało konsekwencje. Zmrużył powieki i otworzył swój umysł, wchłaniając myśli i uczucia uczniów ze szkoły, próbując znaleźć naiwnego, który bez zbędnych narzekań podda się jego woli i łatwo da za pomocą mocy manipulacji mentalnej namówić na zostanie przekąską. Mury zamku były jednak mocno zabezpieczone wieloma zaklęciami, przez które nie chciała nawet przesiąknąć jego moc.
- Cholera - przeklął i w tym samym momencie wygląd jego białek wrócił do normy. Wyjął z kieszeni spodni paczuszkę papierosów, po czym wyjął jednego i włożył go do ust. Mruknął 'caloris crescere', a końcówka papierosa zaczęła lekko się jarzyć. Mężczyzna zaciągnął się dymem i oparł o jedno z drzew, zastanawiając się, co jeszcze może być dobrym źródłem słodkiej i ciepłej krwi.
Abigail, idiotko. Po co zabezpieczałaś tak szkołę?
- Moja krew - burknął sam do siebie, po czym zaczął się gorzko śmiać. Uniósł papierosa i popatrzył na niego z obrzydzeniem.
-Ventus sufflabo.
Tym samym zgasił papierosa i zaczął mu się przez chwilę przyglądać. Rzucił go na ziemię i już chciał przydeptać, jednak przypomniał sobie, że zdjął przed chwilą buty. Zaśmiał się z zaistniałej sytuacji sam do siebie, po czym postanowił wrócić do miejsca, z którego dopiero co tu przyszedł.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Noah Black
Somewhere between dirty and clean
Somewhere between dirty and clean


Dołączył: 01 Paź 2012
Posty: 430
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Czarodziej

PostWysłany: Nie 1:23, 02 Gru 2012    Temat postu:

Z: jaskinia smoczego serca (gdzie nie ma mojego postu)

Gdy tylko przekroczyli granicę lasu, Noah odniósł wrażenie, że powietrze dookoła wibruje od nadmiaru złej energii. Spojrzał na Abigail, i po jej napiętych mięśniach twarzy wywnioskował, że ona także odczuwa obecność czegoś.
Thomas od pewnego czasu nie podążał za nimi - ktoś musiał stać na straży, w razie gdyby Stan próbował przedostać się z powrotem do szkoły.
Mężczyzna rozejrzał się uważnie dookoła. Panowała przejmująca, niezmącona cisza. Zdawało się, jakby wszystko zamarło w bezruchu w oczekiwaniu... tylko na co? Nagle pożałował, że nie wybrali się na tę małą wycieczkę w świetle dnia. Ciemność zawsze wydawała się skrywać więcej, niż to było w rzeczywistości.
Nagle za plecami poczuł wyraźnie czyjąś obecność. Zatrzymał się sparaliżowany, niezdolny do wykonania najmniejszego nawet ruchu. Znów spojrzał na Abigail, a jego wzrok zadawał nieme pytanie.
Co teraz?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Abigail Fireness
Set fire to the rain
Set <b>fire</b> to the rain


Dołączył: 23 Wrz 2012
Posty: 432
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: XVI-wieczny Londyn
Płeć: Czarownica

PostWysłany: Nie 1:33, 02 Gru 2012    Temat postu:

Z: jaskinia smoczego serca

W trakcie przejścia z jaskini do lasu raz po razie przeklinała się w myślach i wypominała sobie, żeby od tej pory chodzić wyłącznie na płaskim obcasie. Jej stopy były brudne, mokre, obklejone czymś lepkim i brejowatym, zamrożone na kość i bolące po zabiegu akupunktury, który został jej bezpłatnie udzielony przez igły leżące na ziemi.
W końcu jednak doszli do lasu, a nauczycielce przypomniało się, czemu tak rzadko tu przychodziła. Ciemne drzewa szumiały w rytm niebezpiecznej piosenki, a wiatr dmuchał delikatnie w jej twarz, jakby powstrzymując czarodziejów przed wkroczeniem w ciemność.
Gdy stopy bolały ją aż tak, że przestała je czuć (może akurat w tym pomógł zabieg chłodzenia, bliźniaczo podobny do krioterapii?), zauważyła, że Noah zatrzymał się, więc zrobiła dokładnie to samo. Wtedy usłyszała to. Oddech. Dokładnie w tym samym momencie Black popatrzył na nią wymownie i rozległ się aż zbyt znajomy jej głos:
- Uroczy dzionek, co?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Stan Sayen
Keep calm and do not die


Dołączył: 15 Lis 2012
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Reblack Cottage
Płeć: Czarodziej

PostWysłany: Nie 2:05, 02 Gru 2012    Temat postu:

Teoretycznie pojawił się znikąd. W praktyce wyszedł zza drzewa, po uprzedniej dokładnej obserwacji wszystkich, najmniejszych nawet ruchów nauczycieli, ale nawet sami zainteresowani nie musieli o tym wiedzieć. Grunt, że uzyskał planowany efekt - Fireness i Black zdziwieni byli na pewno jego nagłym najście.
- Uroczy dzionek, co? - rzucił, opierając się o drzewo, a wyraz jego twarzy pozostał nieodgadniony. Gdy nauczyciele odwrócili się, ich oczy patrzyły na niego z mieszaniną szoku, może strachu? Chwilowo mało go to obchodziło, bo głos w jego głowie uparcie powtarzał, że potrzebuje coś... przekąsić.
- Abigail, wyglądasz uroczo jak zwykle... Noah! - Uśmiechnął się, spoglądając na bruneta. - Powiedziałbym, że kopę lat, ale byłoby to błędne stwierdzenie, bo to by już podchodziło pod setkę, co?
Zauważył, że Abigail zbiła usta w prostą linię, co przyjął za swego rodzaju wyzwanie. Równie dobrze mógłby użyć swojej mocy i nauczycieli sami zgodziliby się oddać swoją krew... ale co to za zabawa? W dodatku krew doświadczonych czarodziejów nie jest taka dobra; wbrew pozorom stary rocznik w tym przypadku nie świadczy o jakości.
Uśmiechnął się jeszcze szerzej, uważając swój żart o starości krwi za wybitnie zabawny. Już miał go powiedzieć głośno, gdy zbiły go z tropu słowa Abigail, która najwidoczniej straciła już cierpliwość.
- Po co wyszedłeś?
Takie sobie bezsensowne pytanko.
- Rozprostować nogi. Coś przekąsić. Rzucić na ząb. Napić się; te płyny, które od ciebie dostawałem raz na ruski rok bardziej przypominały krew spuszczoną z umierającej babki w domu spokojnej starości...
Zaśmiał się.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Noah Black
Somewhere between dirty and clean
Somewhere between dirty and clean


Dołączył: 01 Paź 2012
Posty: 430
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Czarodziej

PostWysłany: Nie 11:59, 02 Gru 2012    Temat postu:

Noah musiał użyć całej siły woli, żeby nie rzucić się na wampira. Po pierwsze, zapewne i tak nic by to nie dało; czarodziej był znacznie starszy, a co za tym idzie - silniejszy. Poza tym lata praktyk z Ciemnością uczyniły go jeszcze potężniejszym. Po drugie, co niby by mu zrobił? Przyłożył pięścią w szczękę? Kiedy jednak tak stał i patrzył na jego zadowoloną minę, miał ochotę zetrzeć mu z twarzy ten głupawy uśmieszek. A pomyśleć, że kiedyś uważał go za przyjaciela!
- Po co wyszedłeś? - głos Abigail, gdzieś przy jego prawym uchu, wyrwał go z zamyślenia. Spojrzał na kobietę. Była blada, a usta zacisnęła w cienką linię.
- Rozprostować nogi. Coś przekąsić. Rzucić na ząb. Napić się; te płyny, które od ciebie dostawałem raz na ruski rok bardziej przypominały krew spuszczoną z umierającej babki w domu spokojnej starości... - odpowiedział wampir beznamiętnie, po czym zaśmiał się drwiąco.
Noah prychnął, jednocześnie zwracając na siebie uwagę Stana.
- Zabiłeś dwie niewinne dziewczyny, psycholu. Ulice roją się od morderców i szumowin. A ty zabiłeś dzieciaki - warknął, czując, że jeszcze chwila, a straci nad sobą panowanie. Kątem oka zauważył, że Abigail posłała mu ostrzegawcze spojrzenie, ale nie dbał o to.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Stan Sayen
Keep calm and do not die


Dołączył: 15 Lis 2012
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Reblack Cottage
Płeć: Czarodziej

PostWysłany: Nie 16:31, 02 Gru 2012    Temat postu:

Stan lekko uniósł brwi, zastanawiając się, czy to nie czas, żeby użyć swojej mocy. Prychnął jednak, postanawiając, że skoro tak dawno nie miał okazji rozegrać z nikim walki słownej, to nie mógł sobie odpuścić sprawdzenia, czy nie wyszedł jeszcze z wprawy.
Zauważył, że Abigail patrzy znacząco na Noah, a potem jej wargi wypowiadają: "on nad sobą nie panuje".
- Jakie mocne słowa, drogi przyjacielu... I ja nad sobą nie panuję? - zapytał, unosząc brwi jeszcze wyżej i otwierając szeroko, niemal teatralnie oczy. - Teraz pewnie to ja będę tym złym... Ale to wy zadarliście z Ciemnością, zakładając tę szkołę. Z każdym zaklęciem jest ona otwierana, a gdy robi to setka niedoświadczonych uczniów naraz, to nie dziwcie się, że z Ciemności coś wychodzi. Szczerze mówiąc to miałem nadzieję, że uda mi się temu zapobiec, ale najwidoczniej się myliłem. Więc, Noah, ostrożnie z rzucaniem oskarżeń, bo to, że jestem wampirem, nie znaczy, że jestem też mordercą - mruknął, bawiąc się własnymi dłońmi i strzelając palcami. - Ruda była opętana - ba, nie byle jak zresztą - więc i tak by ją zabiło. To, że ją zaprosiłem i skróciłem męki było... gestem dobroci. Przynajmniej krew się nie zmarnowała. Ale wybaczą państwo, robi się jasno, chyba pójdę się gdzieś schować.
Po tych słowach odwrócił się i zaczął powoli iść, czekając, aż ktoś ruszy za nim.


Ostatnio zmieniony przez Stan Sayen dnia Nie 16:32, 02 Gru 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Noah Black
Somewhere between dirty and clean
Somewhere between dirty and clean


Dołączył: 01 Paź 2012
Posty: 430
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Czarodziej

PostWysłany: Nie 16:46, 02 Gru 2012    Temat postu:

- Łżesz - rzucił Noah w stronę oddalającego się Stana. Nie wierzył w ani jedno jego słowo. Albo inaczej, nie chciał wierzyć. To, że uczniowie sami otworzyli Ciemność, ściągając na siebie to całe zło, było niemożliwe. Nierealne. Nie do zniesienia.
Zacisnął dłonie w pięści, a opadłe liście i igły w promieniu kilkunastu metrów poderwały się z ziemi, jakby niesione delikatnym wiatrem. Wziął głęboki oddech, próbując opanować moc, ale ta już zaczęła powoli się uwalniać. Zauważył, że Abigail prawie niezauważalnie kręci głową.
- I co masz na myśli mówiąc, że była opętana? Opętana przez kogo? To ty tutaj jesteś jedynym, który może kogokolwiek opętać.
Liście unosiły się coraz wyżej, zataczając w powietrzu koła, tworząc coś w rodzaju wiru. Stan zatrzymał się i powoli obrócił z powrotem w ich stronę...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    Zobacz poprzedni temat : Zobacz następny temat  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Windhill High School Strona Główna -> Wzgórza i lasy Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Regulamin