Forum Windhill High School Strona Główna

Pokój [100]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 33, 34, 35  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Windhill High School Strona Główna -> Sypialnie dla dziewcząt
Autor Wiadomość
Frank Mason
Początkujący


Dołączył: 06 Gru 2012
Posty: 33
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Londyn
Płeć: Czarodziej

PostWysłany: Śro 20:48, 02 Sty 2013    Temat postu:

Zaskoczone czekoladowe oczy spoczęły na obliczu Anne.
- Masz na myśli, że los się na ciebie uparł? Czy Czy bardziej o to... - zastanowił się, jak ubrać myśli w słowa - że myślisz, że nie dajesz sobie rady z życiem?
Poczuł ramiona Liz otaczające go w pasie. Pewnie ciekawie to wygląda, gdy się tak tulimy. Jeszcze brakuje Mikes'a i Kal z Tate'em... Okularnik, jakby czytając mu w myślach, zwlókł się z łóżka i przytulił do Anne. Frank zaśmiał się.
- No, to jeszcze wy i mamy po prostu tęczę, jednorożce i miłość na świecie. Tuuliimyyy!
Przypomniały mu się słowa Liz: mamy Sylwester albo nowy rok... Nowy rok? Czyli... Frank, najlepszego staruchu. Kończysz siedemnaście lat.
- Wiecie, mam dzisiaj urodziny.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anne Moonstar
Uczeń stopnia II


Dołączył: 22 Paź 2012
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Przedmieścia Londynu

PostWysłany: Śro 21:04, 02 Sty 2013    Temat postu:

- Jedno i drugie. Ale bardziej, że nie radzę sobie ze sobą. Może ci kiedyś opowiem, jak kilka dni temu kompletnie mi odbiło - wyszeptała, czerwieniąc się na wspomnienie wydarzeń na balkonie i w pokoju Paula. Zanim się obejrzała, tkwiła pośród przytulających się nawzajem ludzi. Na zewnątrz pozostali tylko Kal i Tate. Anne zaśmiała się (po raz pierwszy od poprzedniego dnia szczerze), dziwiąc się czystemu dźwiękowi, wypływającemu z jej gardła. Nadal była zrozpaczona i na granicy załamania, ale to był chyba ten lepszy moment. Wiedziała, że to nie koniec.
- Wiecie, mam dzisiaj urodziny - usłyszała nad sobą głos chłopaka Liz.
- Wszystkiego najlepszego, Frank. Jesteśmy rówieśnikami co do dnia - powiedziala z uśmiechem. Odsunęli się się od siebie tak, że Anne stała teraz oparta plecami o klatkę piersiową Mikey'a. Gdyby nie śmierć ojca, byłabym teraz najszczęśliwszą osobą na świecie. Ale dlaczego wszystko musi być w porządku, po co ułatwiać Annie życie, prawda? Nie bulwersuj się tak. Kolejny obraz. Ciało pozbawione głowy. Szatynka niezauważalnie zadrżała i zacisnęła pięści. Nie mogła jednak ukryć targających nią emocji przed Mikes'em. Założyłaby się, że doskonale słyszał (i czuł) jej szybko bijące serce.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lizzie Williams
Uczeń stopnia II


Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Londyn
Płeć: Czarownica

PostWysłany: Śro 21:46, 02 Sty 2013    Temat postu:

Słyszała fragment piosenki, który Frank śpiewał Anne. Znała ten utwór. "The Light Behind Your Eyes" było wzruszające, tym bardziej wykonane delikatnym (pod warunkiem, że nie krzyczał) głosem Franka. Rozczulona wpatrywała się w profil szatyna, który mówił coś cicho do Anne. Zrobiła kilka kroków i objęła chłopaka w pasie, wtulając twarz w jego szyję. Potrzebowała go. To brzmiało patetycznie i idiotycznie, ale był dla niej jak powietrze. Poza tym, chciała ukryć tą jedną łzę, której udało się wydostać. Po chwili powstał wielki przytulas. Lizzie zaśmiała się razem z Frankiem i Anne.
- Wszystkiego najlepszego.
Szatynka odsunęła się od chłopaka, a jego ramiona sięgnęły do tyłu i opatuliły Liz. Dziewczyna przylgnęła do niego całym ciałem, całując go w policzek. Oparła brodę na ramieniu chłopaka.
- Same zakochańce w tym pokoju.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anne Moonstar
Uczeń stopnia II


Dołączył: 22 Paź 2012
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Przedmieścia Londynu

PostWysłany: Czw 19:57, 03 Sty 2013    Temat postu:

Uśmiechnęła się blado, odpychając kolejny obraz. Las. Bieg. Krzyk. Krzyk Mikey'a. Przerażenie, spotęgowane jeszcze bezsilnością kogoś, w kim miała największe oparcie. Zaciskała i rozluźniała na zmianę pięści, żeby zająć czymś ręce i nie wrócić do dziecięcego nawyku obgryzania paznokci. To byłby miły dzień. Najpierw ogród medytacji, gdyby wyciąć Ciemny Las... Sen u boku ukochanego, powrót Franka i Kal... Czuła oplatające jej talię ramiona Mikes'a i była mu wdzięczna, że jej nie puszczał. Czuła, że inaczej przewróciłaby się na podłogę i zalała łzami, śmiejąc się jednocześnie. Taki dziwny stan histerii. Momentami tak się czuła. Jak niezrównoważona psychicznie dziewczyna z humorami. I właśnie w tym, konkretnym momencie, stojąc pośród uśmiechniętych przyjaciół podjęła silne postanowienie poprawy. Nie chcę być słaba. Postaram się, żeby było lepiej. Myślisz, że ci się uda? Na pogrzebie się rozkleisz. Wiem. Ale łzy nie są oznaką słabości. Nie zawsze. Pewnien chłopak prosił, żebyś się nie zmieniała, pamiętasz jeszcze?
- Przepraszam na chwilkę - powiedziała i wyciągnęła okularnika do pokoju Liz. Zamknęła drzwi. Tu było o wiele ciszej i spokojniej. Nie wiedziała, dlaczego to zrobiła. Praktycznie od rana nie zamieniła z nim słowa.
- Jak noc u boku krzyczącej Anne? - zapytała, siląc się na uśmiech. Mimo woli zadrżała na wspomnienie koszmaru.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mikey Williams
Uczeń stopnia I


Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 359
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Czarodziej

PostWysłany: Czw 22:05, 03 Sty 2013    Temat postu:

Obudził się, gdy poziom hałasu w pokoju wzrósł o kolejne dwa głosy. Szczególnie jeden z nich poruszył któryś z obszarów zaspanego mózgu okularnika. Zamrugał oczami. Najpierw ujrzał Kal z Tate'em. Blondyn podśmiewał się pod nosem, patrząc na Mikes'a. Sam szatyn posłał współlokatorowi uśmiech. No tak, dawno się nie widzieliśmy. A teoretycznie mieszkamy w jednym pokoju. Ale... co tu robi Kaladria? Przecież... Dalej stała Anne. Za nią była widoczna ruda czupryna Liz, a obok niej...
- Frank? I Kal? - spojrzał na chłopaka, potem na rudowłosą. Przybił przyjacielowi żółwika i uściskał dziewczynę. Gdy wszyscy zaczęli się do siebie tulić, Mikey również przyłączył się do uścisku. Oplótł talię Anne ramionami. Dziewczyna śmiała się, ale sądząc bo szybkim biciu jej serca, wciąż się bała. Po chwili wyciągnęła ich do pokoju rudzielca.
- Jak noc u boku krzyczącej Anne?
Zadrżała. Mikey natychmiast znów ją objął.
- Powiem szczerze - spałem tak mocno, że nic nie słyszałem.
Pytanie, czy się bała, jest bez sensu. Jak się czuje, też...
- Pamiętaj, zawsze będę z tobą. Cokolwiek by się nie działo.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anne Moonstar
Uczeń stopnia II


Dołączył: 22 Paź 2012
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Przedmieścia Londynu

PostWysłany: Czw 22:29, 03 Sty 2013    Temat postu:

- Pamiętaj, zawsze będę z tobą. Cokolwiek by się nie działo - powiedział, obejmując dziewczynę.
- Dziękuję. Ale muszę przestać użalać się nad sobą. Bycie histeryczką nie jest miłe dla innych - powiedziała, siląc się na lżejszy ton. Nie wyszło. A tak bardzo chciała. Ziewnęła przeciągle nie wiedząc nawet, co spowodowało senność. Znowu nie wyszła z pokoju przez cay dzień. Trzeba coś ze sobą zrobić. Kawy nie ma. Ale są wolne łóżka. Problem w tym, że w jej pokoju znajdowały się aktualnie cztery osoby, chociaż to nie stanowiło dużej przeszkody. Chodziło o to, że bała się zamknąć oczy i przestać kontrolować rozszalały umysł. Śnić o krwi i ciemności. Śmierci. Mocniej przytuliła się do chłopaka i wciągnęła do płuc jego zapach. Odgarnęła mu włosy z czoła i pocałowała. Długo i czule. Otoczyła ich bańka mydlana. Błogie zapomnienie nie trwało jednak tyle, ile powinno, by ostatecznie wypchnąć przerażające obrazy z głowy szatynki. Wątpiła, by cokolwiek potrafiło.
- Chyba się położę. Tylko pójdę się pożegnać. Możesz... Mógłbyś ze mną zostać? Wiem, że chciałbyś porozmawiać z Frankiem, ale... - Zawahała się. Nie miała ochoty przyprawiać mu zmartwień. - Nie chcę znowu brać tabletek nasennych.
Puściła chłopaka i wróciła na moment do przyjaciół.
- Wybaczcie, że was opuszczę, ale chyba muszę się zdrzemnąć - powiedziała, przytulając kolejno wszystkich. Zgarnęła z łóżka kołdrę i poduszkę, uśmiechnęła się i wyszła do drugiej części, żegnana ciepłymi słowami i machającymi dłońmi. Zorganizowała sobie posłanie na podłodze nie chcąc zajmować tapczanu Liz. Przebrała się w piżamę i wpełzła pod przyrycie. Zamknęła oczy, ale jeszcze długo nie mogła zasnąć.
***
Obudziła się bardzo wcześnie, nie bardzo mogąc złapać kontakt z rzeczywistością, przytłoczona kolejnymi koszmarami. Cicho wyszła spod kołdry i zawlokła swoje zmęczone ciało do łazienki. Umyła się, umalowała, przebrała w szarą sukienkę do kolan odcinaną w pasie. Wróciła do pokoju Liz i ułożyła się w poprzednim miejscu. W pomieszczeniu było słychać tylko równy oddech. Równy, czyżby oznaka spokoju? Wpatrzyła się w sufit, ale nie dała rady uleżeć w takiej pozycji zbyt długo. Kolokwialnie mówiąc, nosiło ją.
Nie martwcie się, wszystko ze mną w porządku. Do zobaczenia... - zawahała się, pisząc drugie zdanie. Nie miała pojęcia, dokąd poniosą ją nogi. Najpierw na alchemię, a potem? - później.
Położyła kartkę na stoliku, zgarnęła z wieszaka torebkę i szybkim, aczkolwiek cichym krokiem opuściła pomieszczenie ciesząc się, że nogi wreszcie nie odmawiają jej posłuszeństwa.
Do sali od alchemii, lekcja V


Ostatnio zmieniony przez Anne Moonstar dnia Pią 21:29, 04 Sty 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tate Harris
Uczeń stopnia I


Dołączył: 25 Paź 2012
Posty: 217
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Denver
Płeć: Czarodziej

PostWysłany: Sob 14:23, 05 Sty 2013    Temat postu:

Zafascynowany chłopak bawił się płomiennorudymi włosami Kaladrii, która ponownie spoczęła na jego kolanach. Oparł się o jej ramie słuchając rozmów osób zebranych w pomieszczeniu, obdarzając każdego z osobna ciekawym spojrzeniem. Spojrzał ponownie na ciemność kłębiącą się za oknem pokoju. Już tak późno?
Jako, że Anne udała się chwilę później do drugiej części w pokoju w celu zaśnięcia, zapanowała chwilowa cisza. Wszyscy wyglądali na zmęczonych, ale i tak nie ścierało im to uśmiechów z twarzy.
- Idziemy gdzieś? - Szepnął cicho Kal do ucha przyciągając ją bliżej siebie. Dziewczyna uśmiechnęła się kręcąc potwierdzająco głową. Po chwili wstali żegnając się z resztą osób zebranych w pokoju. Następnie chłopak pociągnął za sobą Kaladrie, która jeszcze przez chwilę rozmawiała z Liz i wyszli z pomieszczenia.
Do: Czytelnia czarnomagiczna.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mikey Williams
Uczeń stopnia I


Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 359
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Czarodziej

PostWysłany: Sob 21:01, 05 Sty 2013    Temat postu:

Stanął w progu, gdy Anne żegnała się z przyjaciółmi. Pomachał zebranym i ruszył za Anne do pokoju. Siedział przy szatynce, póki nie zasnęła. Potem wziął prysznic i położył się obok dziewczyny. Liz i Frank spali, spleceni na łóżku rudej. Mikey objął ramieniem Anne i zasnął, zaciskając palce na jej dłoni.
***
Obudziwszy się, chciał objąć szatynkę, którą puścił przez sen. Nie znalazł jej jednak. Otworzył oczy i rozejrzał się. Dziewczyny nie było jednak w pokoju. Przetarł oczy i wstał. Na stoliku leżała kartka. To przynajmniej wiemy, że gdzieś wyszła. Ubrał się i usiadł na krześle. Spojrzał na zegarek. Kurczę, alchemia.
- Lizzie, wstawaj. Alchemia.
Podlał roślinkę z zielarstwa. To ona jeszcze żyje?! Schwycił torbę i biegiem wypadł z pokoju.
V lekcja alchemii
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lizzie Williams
Uczeń stopnia II


Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Londyn
Płeć: Czarownica

PostWysłany: Nie 15:13, 06 Sty 2013    Temat postu:

Gdy rudowłosa i blondyn wyszli, Lizzie i Frank zajęli się rozmową, która ciągła się dość długo. W końcu pomaszerowali do łóżka. Mikes musiał być wtedy pod prysznicem, bo nie było go z Anne. Ruda z dezaprobatą popatrzyła na śpiącą przyjaciółkę.
- Naprawdę, już nie miała gdzie spać.
Położyła się obok rozwalonego na jej łóżku Franka i zapadła w sen.
***
- Lizzie, wstawaj. Alchemia.
Głos Mikey'a przebił się przez otaczającą Liz woalkę snu. Błogi stan rozluźnienia rozpłynął się. Ruda zamruczała z niezadowoleniem, wtulając się mocniej w ramiona szatyna. Frank wciąż spał, jego nie było łatwo obudzić. Schowała twarz w szyi chłopaka, chroniąc się przed światłem dziennym. Po chwili jej mózg przeanalizował słowa Mikes'a, który właśnie wyszedł z pokoju. Alchemia... Alchemia! Poderwała się gwałtownie. Wyplątała się z ramion chłopaka, zgarnęła roślinkę na zajęcia przyrody magicznej, torbę z zeszytami i wybiegła z pokoju.
V lekcja alchemii
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anne Moonstar
Uczeń stopnia II


Dołączył: 22 Paź 2012
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Przedmieścia Londynu

PostWysłany: Wto 21:20, 08 Sty 2013    Temat postu:

Z gabinetu Quinn
Weszła do swojego pokoju, kiedy na zewnątrz zapadł już zmrok. Powiesiła torbę na wieszaku i rozejrzała się. Była sama. Westchnęła, starając się odpędzić złe myśli. Prawie cały dzień spędziła w gabinecie McAdams nie uzyskując oczekiwanej pomocy. Szatynka wyjęła z szafy świeżą piżamę i skierowała się do łazienki. Szybki, zimny prysznic trochę otrzeźwił i uspokoił nastolatkę. Na twarzy widoczna była cienka, ciemnoczerwona linia, która zaczynała się już goić. Cienie pod oczami zdradzały skrajne wyczerpanie. Ale cóż miała poradzić na bezsenność i koszmary? Wyszczotkowała wilgotne włosy po czym wróciła do części sypialnej i usiadła na łóżku. Narzuciła kołdrę na plecy i oparła się o ścianę. Ból. Krzyk. Bezsilność. Krew. Tata. Mama. Alex. I wskrzeszona, zdrowa Kal, Frank w pełni sił. Boję się tego, co może się stać. Nie wiem, co robić, nie wiem. Chcę do Mikey'a. Chcę, żeby mnie przytulił i żebym wreszcie poczuła się bezpieczna. Wiedziała, że sama nie zdoła zasnąć. Z trudem powstrzymywała napływające do oczu słone krople.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mikey Williams
Uczeń stopnia I


Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 359
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Czarodziej

PostWysłany: Śro 22:58, 09 Sty 2013    Temat postu:

Z pokoju 44
Cicho wszedł do środka. Odetchnął z ulgą, zobaczywszy w pokoju jedynie Anne. Zajrzał jeszcze do Liz. Jaa, ten jeszcze śpi. Fajnie ma. Frank leżał na łóżku Liz, górną połową ciała zwieszając się z mebla. Mikey zamknął drzwi i podszedł do szatynki. Przytulił się do niej, chowając twarz w jej włosach.
- Cześć - wymamrotał. Odchylił się na moment, zdjął okulary i odłożył je na szafkę. Pocałował dziewczynę w policzek i na powrót schował się w jej brązowych kosmykach. Po chwili rozległy się kolejno dwa huki. Mikes wyprostował się. Rozmyty pokój lekko falował mu przed oczami. Tak, bez okularów dużo zobaczysz.
- Co to było?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lizzie Williams
Uczeń stopnia II


Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Londyn
Płeć: Czarownica

PostWysłany: Śro 23:15, 09 Sty 2013    Temat postu:

Z V lekcji alchemii. Mamuniu.
Znowu przysnęłam na schodach. Nie mogę, no. Zaspana i rozczochrana dziewczyna wbiegała właśnie po schodach. Wpadła do pokoju z donośnym hukiem. Zaraz potem rozległ się kolejny. Czyżbym wywołała trzęsienie ziemi? Zajrzała do swojej sypialni. Frank leżał na podłodze. Najwyraźniej przed chwilą spadł. Ruda położyła się na łóżku. Jej głowa wisiała tuż nad twarzą szatyna. Ten zamrugał oczami i wrzasnął, uderzając głową w łóżko. Wrzasnął ponownie.
- No już, już, cicho!
Pocałowała chłopaka w czoło i przewróciła się na plecy. Nie do końca przytomny chłopak położył się obok. Liz spojrzała na zegarek.
- Boże, znowu alchemia. Jak to się dzieje?
Podniosła się, wzięła torbę i krokiem godnym zombie wyszła z pokoju, pozostawiając Franka w objęciach kołdry.
VI lekcja alchemii.


Ostatnio zmieniony przez Lizzie Williams dnia Śro 23:45, 09 Sty 2013, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anne Moonstar
Uczeń stopnia II


Dołączył: 22 Paź 2012
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Przedmieścia Londynu

PostWysłany: Czw 16:45, 10 Sty 2013    Temat postu:

Siedziała na łóżku, wpatrując się w ciemność i drżąc ze strachu do przez pół nocy. Potrzebowała światła, jego brak przypominał dziewczynie ciemny las, ale szatynka nie miała nawet siły się poruszyć, by dotrzeć do włącznika. Spać też nie mogła. Zdrzemnęła się przez może trzy godziny nad ranem. Obudziła się z krzykiem i stwierdziła, że woli w ogóle się nie ruszać. Przebrała się w rurki i butelkowozieloną bluzkę z bufiastymi rękawami i zaplotła włosy w warkocz z boku głowy. Nie obeszło się bez makijażu, mającego za zadanie przykryć skaleczenie i cienie pod oczami. Usiadła w tej samej pozycji xo poprzednio w momencie, w którym do pomieszczenia wszedł Mikes. Przylgnęa do niego ufnie, starając się odpędzić koszmary. Czuła ciepły oddech na czubku głowy i bicie serca tuż przy policzku.
- Cześć - powiedział cicho.
- Stęskniłam się - odpowiedziała szczerze. - Nie mogę cię na tyle zostawiać. Rano ratowałam Alexa, a potem siedziałam w gabinecie McAdams, ale nie przyszła. Cieszę się, że jesteś - powiedziała, starając się, żeby jej głos nie drżał. Już czuła się bezpieczniej. Potem rozległ się huk. I kolejny. Liz i Frank? Pociągnęła szatyna do przedsionka w samą porę, aby dostrzec wychodzącą z pokoju rudą. Co się dzieje?
- Mikes! Alchemia! - przypomniała sobie nagle. Założyła trampki w kolorze bluzki, chwyciła torbę i wypadła na korytarz, starając się nie przewrócić i dogonić przyjaciółkę. Nie było to trudne, bo dziewczyna wydawała się zaspana i nieprzytomna. Jak się czujesz, Anne? Nadal potrzebna ci rozmowa. Pamiętaj o tym. Musisz kogoś poszukać. Poszukać McAdams, bo długo nie pociągniesz w takim stanie. Prawdę mówią, gdyby nie podtrzymujące ją ramię okularnika (spojrzała, czy wystarczyło mu czasu na zabranie okularów: zdążył), już dawno leżałaby na schodach, nie mogąc się poruszyć. Zaczynała czuć się jak wrak człowieka.
Do sali od alchemii, lekcja VI
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mikey Williams
Uczeń stopnia I


Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 359
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Czarodziej

PostWysłany: Czw 20:13, 10 Sty 2013    Temat postu:

Pociągnięty przez szatynkę, wolną ręką złapał okulary i nałożył je na nos. Widok natychmiastowo się wyostrzył. Tak lepiej. Ruda właśnie usiłowała wydostać się z pokoju. Usiłowała to dobre określenie - szła tak wolno, jakby chciała, a nie mogła. W końcu udało jej się wyjść. A Frank... spał. Rozumiem, że jest zmęczony. Ale ile można? Chociaż, gdybym się wreszcie położył, kto wie, kiedy bym wstał...
- Mikes! Alchemia!
Wziął torbę i wyszedł za dziewczyną z pokoju. Wziął ja pod ramię, pomagając jej utrzymać równowagę na schodach. Ziewnął szeroko. Nie zasypiaj.
VI lekcja alchemii
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anne Moonstar
Uczeń stopnia II


Dołączył: 22 Paź 2012
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Przedmieścia Londynu

PostWysłany: Czw 23:05, 10 Sty 2013    Temat postu:

Z jadalni
Zdziwiła się, kiedy doszła do pokoju przed przyjaciółmi. Zajrzała do nadal śpiącego Franka i uśmiechnęła się serdecznie. Sama chciałaby móc raz się porządnie wyspać i zapomnieć o wszystkim. Wyładowała na stolik zapasy i równo poukładała, starając się czymś zająć przed powrotem Liz i Mikey'a. W efekcie po niedługim czasie zabrała się za sprzątanie i po kilku minutach (nie obyło się bez telekinezy) pomieszczenie niemal lśniło, a ubrania leżały w szafie złożone równiótko. Rozpuściła warkocz, z którego zaczynały już wysypywać się luźne kosmyki i przeczesała palcami włosy. Dlaczego nawet teraz nie mogę o tym zapomnieć. Bo jesteś sama? Ciągle słyszę jego krzyk. Nadal widzę krew i ojca. Przestań! Przysiadła na parapecie, po raz kolejny obserwując krajobraz za oknem. Stały, niezmienny, czysty i napawający spokojem. Ale czy tak naprawdę na zewnątrz było całkowicie bezpiecznie? Tego Anne nie mogła być pewna. Przycisnęła dłoń do zimnej szyby. Później policzek. Czekała. Na przyjaciół, pocieszenie, szczęście, bezpieczeństwo i spokój.


Ostatnio zmieniony przez Anne Moonstar dnia Czw 23:06, 10 Sty 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    Zobacz poprzedni temat : Zobacz następny temat  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Windhill High School Strona Główna -> Sypialnie dla dziewcząt Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 33, 34, 35  Następny
Strona 34 z 35

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Regulamin