Forum Windhill High School Strona Główna

Gabinet pielęgniarki
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11, 12, 13  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Windhill High School Strona Główna -> Pozostałe
Autor Wiadomość
Luiza McLerry
Postać poboczna


Dołączył: 24 Lis 2012
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Lagos
Płeć: Czarownica

PostWysłany: Sob 3:32, 22 Gru 2012    Temat postu:

- Nie czuję się najlepiej. To pewnie z przemęczenia, ale... może spróbujemy z jakimiś innymi witaminami?
- Tabitho... Ale Ty dostałaś największą dawkę "cukierasków". - wyszeptała z niekrytym przerażeniem. Nie miała pojęcia, co ma dalej zrobić z biedną dziewczyną. Zabrała z szafki potrzebne leki i wcisnęła małe opakowanie Tabi w dłoń.
- Panie Black, a dokładnie co jej się stało? - zapytała, próbując zmienić temat. W tym czasie, gdy wsłuchiwała się w odpowiedź nauczyciela, podawała słabe leki Rose.


Ostatnio zmieniony przez Luiza McLerry dnia Sob 3:36, 22 Gru 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Noah Black
Somewhere between dirty and clean
Somewhere between dirty and clean


Dołączył: 01 Paź 2012
Posty: 430
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Czarodziej

PostWysłany: Sob 3:42, 22 Gru 2012    Temat postu:

Stojąc za parawanem, słyszał dokładnie każde słowo, wypowiedziane przez Tabithę i Luizę. Nie pozostawało mu jednak nic innego, niż zaciskać pięści z cichej bezsilności i modlić się o cierpliwość. Dlatego kiedy pielęgniarka zadała mu pytanie, starając się odwrócić uwagę od drażliwego tematu, był jej niemal wdzięczny.
- Zasłabła od nadmiaru emocji. Chyba jest już tak wyczerpana, że każdy większy wysiłek bardzo ją osłabia - odpowiedział zgodnie z prawdą, chociaż jego głos był wyprany z emocji. Spojrzał z bólem na brunetkę, ale natychmiast się zreflektował, przyjmując neutralny wyraz twarzy.
- Myślę, że powinniśmy już iść. Nic tu po nas, a Tabi także powinna odpocząć - powiedział, po czym podszedł do dziewczyny i, nie zwracając uwagi na obecność pielęgniarki, wziął ją za rękę. Razem opuścili gabinet.

Do: gabinet Noah


Ostatnio zmieniony przez Noah Black dnia Nie 1:11, 23 Gru 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rose Willton
Seems a bit dead


Dołączył: 23 Paź 2012
Posty: 366
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wirrawie
Płeć: Czarownica

PostWysłany: Sob 19:16, 22 Gru 2012    Temat postu:

Z Pokoju [6]. (przyniesiona przez profesora Blacka)

Mała łajba podnosiła się i opadała wraz z podmuchami coraz groźniejszego wiatru, wiejącego już na całego. Złociste włosy młodej kobiety nieustanie lekko powiewały, zakrywając jej drobną twarz usłaną piegami.
Nagle huczący w uszach wiatr przemienił się w anielski śpiew- chóry kobiece prowadziły pierwszy, słodki i najczystszy w swym brzmieniu pierwszy głos, natomiast melancholijnemu podkładu użyczyły mocne basy oraz barytony.
-Topię się sama w sobie.
Nie mogę. Nie potrafię- złapać oddechu.
Tyle jest mrocznych myśli,
Obok. Wokoło. We mnie.
Płuca zalane morzem raniących wspomnień,
O których nie mogę.
Nie mogę zapomnieć.
Do mózgu krew uderza,
Strugi ciała i żyły. Przemierza.
Chciałabym zetrzeć całą przeszłość,
Wszystko, to co mam wewnątrz. Wymazać.
Wymazać ją doszczętnie.
Ale mój ocean jest zbyt głęboki,
Zbyt wielki, za szeroki… W nim wiecznie się topię.
Oddechu złapać nie mogę.
Może ktoś mnie kiedyś uratuje, nie pozwoli bym opadła na dno.
Jednak na razie się słoną wodą truję,
Aż wszystkie moje siły.
Opadną.
Ostatnie dźwięki melodii ucichły, a po chwili słychać było już jedynie płytki oddech śpiącej pieguski.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tabitha Bishop
Uczeń stopnia II


Dołączył: 04 Lis 2012
Posty: 634
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Holandia
Płeć: Czarownica

PostWysłany: Nie 0:24, 23 Gru 2012    Temat postu:

Tab dostała leki od pielęgniarki, a Noah załapał ją za rękę i wyszli z gabinetu.
Na korytarzu dziewczyna przypomniała sobie o zajęciach, na które powinna iść.
- Wiesz... powinnam iść na alchemię, a później mam jeszcze czarną magię z panią dyrektor. - uśmiechnęła się lekko do nauczyciela.
- Po zajęciach, gdzieś cię znajdę. - korzystając z okazji, że korytarz był pusty, złożyła niewinny pocałunek na policzku mężczyzny.
- Do zobaczenia. - rzuciła, puszczając jego dłoń.

Do sali alchemii. Lekcja IV.


Ostatnio zmieniony przez Tabitha Bishop dnia Nie 0:25, 23 Gru 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rose Willton
Seems a bit dead


Dołączył: 23 Paź 2012
Posty: 366
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wirrawie
Płeć: Czarownica

PostWysłany: Pon 11:38, 24 Gru 2012    Temat postu:

-Wesołych Świąt, kruszynko.
Niski głos Luizy McLerry przebił się przez ścianę niespokojnego snu, przerywanego płytkimi oddechami pieguski.
-Świąt?!
Skołowana dziewczyna włożyła całą zebraną siłę na powstanie, jednak przeszywający, i, co gorsza wciąż wszechobecny ból głowy pozwolił dziewczynie na ruch dopiero kilka chwil później.
Z półprzymkniętymi, drżącymi powiekami wpatrzyła się w stary kalendarz, na którym widniał napis: 24 grudnia.
-24 grudnia. Wigilia. Gwiazdka. Nie... To niemożliwe.
Rose przeniosła wzrok na okrągłą twarz pulchnej kobiety. Luiza uniosła kąciki ust lekko do góry, odsłaniając rząd mlecznobiałych zębów.
-Mam dla Ciebie prezent.
-Dla mnie? Ja chyba śnię...
Luiza wyciągnęła spod szpitalnego łoża kule. Dziewczyna dopiero po chwili zrozumiała ich symbolikę. Ukryte znaczenie...
-Będę mogła wyjść z gabinetu! Opuścić to piekło!
-Mimo zastrzeżeń co do Twego stanu zdrowia skarbie, sądzę, że nie powinnaś leżeć tu w Wigilię. -pielęgniarka postawiła przed niewzruszoną dziewczyną dwa słoiczki pełne tabletek we wszystkich odcieniach żółci i brązu.- Noah mnie zabije. -mruknęła z nadzieją, że chora pieguska nie usłyszy pochlebnych komentarzy skierowanych do nauczyciela treningów mocy.
Jednak wyczulony słuch Rose chłonął wszystkie, choćby najmniejsze informacje z prędkością światła, przetwarzając je trochę później...
-Iść. Nie iść. Noah prosił... I Tabi. Ale z drugiej strony... -przez chwilę dwa głosy (dobrze przynajmniej, że należące do niej samej) toczyły ze sobą nawzajem zawziętą, wewnętrzną bitwę. Gdy mogło by się wydawać, że zdrowy rozsądek wygrał, nagle, niespodziewanie triumfować poczęło serce. I nikogo nie zdziwiło, gdy wygrało.
Dostatecznie rozbudzona dziewczyna sięgnęła po kule. Gdy jej drobne palce zacisnęły się na metalowej rączce, Rose wzdrygnęła się po otrzymaniu kolejnej dawki bólu. Stała w jednej pozycji by opanować falę ciepła rozchodzącego się po chorym ciele, a po chwili ruszyła do wyjścia.
-Tylko pamiętaj o lekarstwach! Noah mnie zabije, zamorduje, poćwiartuje. I Abigail. Wylecę z pracy, nie ma co.

Do Pokoju [13].
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lizzie Williams
Uczeń stopnia II


Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Londyn
Płeć: Czarownica

PostWysłany: Wto 19:52, 25 Gru 2012    Temat postu:

Z pokoju 100
Cicho weszła do gabinetu. Starała się utrzymać uśmiech na twarzy, wnieść do środka choć cząstkę świątecznej radości, która zdążyła ja otoczyć. Było to jednak trudne. Widok przytomnego i nawet podejrzanie zadowolonego Mikes'a ułatwiał jej to. Nieprzytomny Frank - wbrew przeciwnie. Ucałowała czoło pogrążonego w śpiączce chłopaka. Powstrzymując cisnące się do oczy łzy, ruszyła do łóżka okularnika. Podeszła do nich pielęgniarka, mówiąc, że z Mikes'em jest na tyle dobrze, że leżenie tutaj w niczym mu nie pomoże.
- Zabierz go na Wigilię, z ludźmi lepiej się poczuje. Tylko go zaprowadź, po takim czasie leżenia może mieć osłabione mięśnie.
- Oczywiście.
Pomogła chłopakowi wstać i razem wyszli.
- Wesołych świąt.
Do jadalni z Mikey'em

Teoretycznie pod tym postem powinien znajdować się post Mikey'a, ale nie chcę już motać akcji i go pominę. Mikey spędził czas na rozmyślaniach i doszedł do wiadomego wniosku, który jest opisany w poście w jadalni. Dziękuję za uwagę.


Ostatnio zmieniony przez Lizzie Williams dnia Śro 10:53, 26 Gru 2012, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Quinn McAdams
Never forget about the past


Dołączył: 07 Gru 2012
Posty: 128
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Czarownica

PostWysłany: Śro 1:46, 26 Gru 2012    Temat postu:

Z: Ogród cmentarny

Ciało nie ważyło aż tyle, na ile się spodziewała tego Quinn. Mimo iż niosła na swych plecach trupa, nie przeszkadzało jej to w chodzeniu z gracją w ulubionych szpilkach.
- Usuń się stąd, podróbko pielęgniarki. - warknęła na Luizę. Pulchna postać szybko wymaszerowała z gabinetu, pozostawiając trójkę w pomieszczeniu: Quinn, martwą Kaladrię i nieprzytomnego Franka. Zidaya spoczęła na sterylnie odkażonym łożu i została odkryta z miękkiej koszuli. Jej aksamitne ciało nasiąkło zapachem zgnilizny, ziemi i... męskich perfum?
- Teraz nie wiem, czy Thomas pachnie trupem, czy trup Thomasem. - zaśmiała się gorzko. Rozpięła guziki bluzki płomiennowłosej, dotykając gołej klatki piersiowej. Sprężysta skóra nadal świeciła życiem; zaskakujący stan fizyczny - notatka powstała w głowie uzdrowicielki. Zbadała również dłonie, nogi, czy podbrzusze - wszy0tsko w nienagannym stanie.
Po cholerę naruszyłaś świętość Śmierci?
Jej ciało jest mi potrzebne do badań. I tak nikomu nie posłuży.

Po tych słowach znów przykryła zielonooką koszulą, zakrywając ją dodatkowo prześcieradłem.
- Wigilia... Nigdy jej nie obchodziłam. To takie bezsensowne cieszyć się, że jakiś dzieciak urodził się w oborze.
Odgarnęła do tyłu lekkie loki i pomaszerowała do swego gabinetu.


Do: Gabinet Quinn


Ostatnio zmieniony przez Quinn McAdams dnia Śro 1:47, 26 Gru 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Noah Black
Somewhere between dirty and clean
Somewhere between dirty and clean


Dołączył: 01 Paź 2012
Posty: 430
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Czarodziej

PostWysłany: Śro 4:35, 26 Gru 2012    Temat postu:

Z: gabinet Quinn

Całą trasę z sali pojedynków do gabinetu pielęgniarki pokonał niemal biegiem. Nadzieja, którą porzucił, nagle wróciła, kiedy postanowił zaufać Quinn. Nie miał pojęcia w jaki sposób, ani co miała zamiar zrobić kobieta, ale jeśli to miało uratować Tabithę, to było warte wszystkiego.
Tym razem otworzył drzwi kopnięciem, przeszedł przez poczekalnię, po czym położył brunetkę na pierwszym wolnym łóżku. Spojrzał na nią z mocno bijącym sercem, i bólem wymalowanym na twarzy.
Błagam, nie odchodź.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Quinn McAdams
Never forget about the past


Dołączył: 07 Gru 2012
Posty: 128
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Czarownica

PostWysłany: Śro 4:41, 26 Gru 2012    Temat postu:

Z: Gabinet Quinn

Biegła za przyjacielem ile miała sił w nogach. Po drodze przypominała sobie wszystkie potrzebne zaklęcia, czy formułki. Widząc przerażenie na twarzy Noah, przełknęła głośno ślinę z lekkim przerażeniem w oczach.
Quinn, nie możesz nawalić.
Gdy szatyn ułożył jej drobne ciało na łóżku szpitalnym, McAdams przysunęła je do ściany obok. Chciała pobiec już po ognistowłosego trupa, gdy przypomniała sobie jedną, istotną sprawę.
- Noah, szybko. Chcesz zostać, czy idziesz? Ostrzegam, to co będę robić jest ohydne i przerażające, a nie chcę, żebyś wtrącał mi się do zabiegu. Wybieraj; wiem, że będzie ciężko, ale dasz radę. - wypowiedziała śmiertelnie poważnym tonem, ściskając w dłoni lśniący, długi nóż kuchenny.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Noah Black
Somewhere between dirty and clean
Somewhere between dirty and clean


Dołączył: 01 Paź 2012
Posty: 430
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Czarodziej

PostWysłany: Śro 4:46, 26 Gru 2012    Temat postu:

Spojrzał przerażony najpierw na Quinn, później na nóż, który trzymała w dłoni, a na samym końcu na bezwładne ciało Tabithy.
Zostajesz, czy idziesz?
Dobrze wiedział, że nie ma wyboru. Nie mógł stąd wyjść, nie teraz, kiedy ważyło się życie jednej z dwóch osób, na których mu zależało. Cokolwiek zamierzała zrobić uzdrowicielka, wierzyła, że to może pomóc. A skoro ona w to wierzyła, to on także zamierzał.
Przełknął głośno ślinę, zwracając wzrok z powrotem na Quinn.
- Nie ruszę się stąd - powiedział stanowczo, zbierając jednocześnie wszystkie pokłady silnej woli. Wiedział, że będzie jej teraz potrzebował bardzo dużo.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Quinn McAdams
Never forget about the past


Dołączył: 07 Gru 2012
Posty: 128
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Czarownica

PostWysłany: Śro 5:12, 26 Gru 2012    Temat postu:

-Nie ruszę się stąd.
- Wiedziałam. A więc zaczynajmy.
Widząc skinięcie głowy Noah, kobieta zabrała się do pracy. Do łóżka Tabithy przysunęła stół z trupem; odsłoniła ciało Kaladrii, tym samym potężnie szokując przyjaciela.
Tak, to ta wasza ognistowłosa.
Klasnęła w dłonie i szybkim ruchem spięła włosy. Zabrała z podręcznego bagażu skalpel, igłę, nić, czy nożyce i wyłożyła wszystko na lśniącą patenę.
Bez ogródek zamaszystym ruchem przebiła podbrzusze ciała na stole, powodując lekki rozprysk zgniłej krwi wokół kobiety. Następnie nożyczkami rozcięła skórę aż po krtań, odsłaniając wszystkie organy. Quinn lekko cofnęło na nieprzyjemny zapach ziemi i pleśni panującej w jej ciele. Na dłonie założyła lateksowe rękawice i wtapiając ręce w wnętrzności, wyrwała delikatnie najważniejszy skarb – serce. Organ odłożyła do pobliskiej metalowej miski, a resztę Kaladrii odsunęła na dalszy plan.
Ujęła patenę palcami i zamknęła oczy, próbując uzyskać kontakt z Shinigami.
Czego chcesz?
Pakt ze Śmiercią. Proszę, dla niej.
Nie chcę kolejnych problemów; niestety nie mogę Ci pomóc.
Błagam, tylko ten jeden raz. Dla mnie, dla niej, dla Noah.

Jakaś magiczna moc na chwilę zabrała kobiecie tchnienie z płuc. Szatynce zakręciło się w głowie i mimo iż była bliska omdlenia, nie miała zamiaru się poddać. Wewnętrzny ogień pożerał jej ciało od środka, a zawziętość i wrodzony upór wyśmiał strażnika śmierci.
Cruenta Iuramentum Amoris – krwista przysięga miłości.
Bez oporu McAdams przecięła swą skórę w pobliżu nadgarstka, pozwalając na spokojny upływ krwi.
Ty będziesz pieczęcią, ona umową. Serce dziewczyny znów zabije za Twoje zdrowie i Zidayii spokój upragnionego nieba.
Tak, Panie.

Ciemność. Delikatne mrowienie w kącikach ust spowodowało kolejny przypływ adrenaliny. Kobieta otworzyła oczy, przestawiając kompletnie czerwone gałki oczne.
Mam zgodę Boską; zaczynajmy więc.
Zerwała z nastolatki niepotrzebną bluzkę i odpięła zbędny biustonosz. Sięgnęła poharataną ręką skalpel i wykonała delikatne nacięcie wzdłuż piersi Bishop; po chwili z rany wypłynęła drogocenna szkarłatna ciecz. Uzdrowicielka wsunęła w nacięcie dłoń, delikatnie wyszukując przestawki w organizmie.
Mam Cię, cholero.
Szatynka poszerzyła ranę, a po chwili wyciągnęła upragnione serce Tabithy Bishop – organ, powodujący dreszcze i niepokój. W dłoń ujęła krwisty mięsień należący do przyjaciółki chorej i na głos wymamrotała znaną formułkę.
-Ilfirin divina.
Przegnite serce znów zabiło życiem. Uradowana kobieta wsunęła mięsień w klatkę piersiową ukochanej Noah i z perfekcją chirurga zespoliła całość. Później ujęła nić i igłę, zaszywając doskonale ranę pooperacyjną.
Wyczekiwała tylko jednego; jakiegokolwiek ruchu klatki piersiowej Tab. Niestety, nic takie się nie wydarzyło.
- Proszę… – pisnęła. – Nie zostawiaj nas.
Łzy zaczęły płynąć potokiem po policzkach McAdams; nie kontrolowała żadnych uczuć wypływających na zewnątrz.
- Zawiodłam.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Noah Black
Somewhere between dirty and clean
Somewhere between dirty and clean


Dołączył: 01 Paź 2012
Posty: 430
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Czarodziej

PostWysłany: Śro 5:25, 26 Gru 2012    Temat postu:

Podczas całego zabiegu, przynajmniej dziesięć razy musiał powstrzymywać się od protestów.
Na widok martwego ciała Kaladrii, które zaledwie kilka dni temu pochowali, pobladł, ale nie odezwał się. Zamiast tego podszedł do łóżka, na którym leżała Tabitha i złapał za jej chłodną dłoń.
Zrozumiał, co ma zamiar zrobić Quinn, dopiero gdy ta wyjęła z drobnego ciała rudowłosej, serce. Oczy mimowolnie mu się rozszerzyły, a następnie przymknęły, kiedy błagał o cierpliwość. W powietrzu rozniósł się metaliczny zapach krwi. Kobieta zamknęła oczy, i przez dłuższą chwilę prowadziła wewnętrzny monolog, podczas gdy Noah, nie rozumiejąc kompletnie nic z tego, co się działo, odchodził od zmysłów, stojąc przy łóżku dziewczyny.
Na widok ciemnoczerwonej cieczy, wypływającej z klatki piersiowej brunetki, jego własne serce podeszło mu do gardła.
A chwilę później, kiedy mimo zakończonego zabiegu nic się nie stało, opadło do samego żołądka.
- Nie - powiedział głucho, nie chcąc słyszeć słów Quinn. - Nie, nie, nie.
Powtarzał to jedno słowo jak mantrę, podczas gdy jego oczy najpierw zawilgotniały, a sekundę później po policzkach potoczyły się łzy. Oparł się o ścianę, po czym osunął na podłogę przy oparciu łóżka.
Nie, nie, nie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Quinn McAdams
Never forget about the past


Dołączył: 07 Gru 2012
Posty: 128
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Czarownica

PostWysłany: Śro 5:35, 26 Gru 2012    Temat postu:

Widząc reakcję przyjaciela, miała ochotę umrzeć. Paść na ziemię, skoczyć z okna (dywanu), powiesić się, seppuku. Wszystkie te opcje stały się takie realne, i łatwe do wykonania.
Niepotrzebnie żyję. Zawiodłam, jak zawsze.
Ściągnęła lateksowe rękawice i podeszła do ciała Tab - było trupio blade i bez krztyny życia.
Quinn ogarnęła wściekłość i zirytowanie; krzyknęła na cały gabinet, pozwalając na upust wszystkich emocji. Zamaszystym ruchem z całej siły uderzyła w klatkę piersiową pięścią.
- ŻYJ!
Przekrwione oczy ujrzały jakby drobne drgnięcie płuc.
Niemożliwe; idiotko, masz zwidy.
Na szczęście zauważył również to Noah. Po wybłaganej chwili wnętrze organizmu samoczynnie wypełniło się tlenem, a panna Bishop znów oddychała. Sama.
Noah rzucił się ukochanej na szyję, a Quinn wysiliła się tylko na drobny uśmiech.
- Żegnaj.
Gabinet ogarnął głośny huk i trzask; wycieńczona uzdrowicielka zemdlała.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Noah Black
Somewhere between dirty and clean
Somewhere between dirty and clean


Dołączył: 01 Paź 2012
Posty: 430
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Czarodziej

PostWysłany: Śro 5:52, 26 Gru 2012    Temat postu:

Widział jak przez mgłę, jak zrezygnowana Quinn ściąga ze złością rękawiczki, chodząc nerwowo po gabinecie. Mimo, że była tuż obok, wydawała mu się dziwnie odległa. Jakby nagle wszystko dookoła straciło znaczenie, został tylko on i drobna, chłodna ręka, którą wciąż trzymał w dłoni.
Z otępienia wyrwał go wrzask kobiety. Podeszła do łóżka Tabithy, po czym zrobiła coś, co było całkowicie bez sensu - uderzyła z całej siły w jej klatkę piersiową. Noah spojrzał na nią, chwilowo znów sprowadzony na ziemię, i już miał powrócić do swojego nowego świata, kiedy zobaczył, jak żebra brunetki nieznacznie unoszą się do góry.
W pierwszym momencie pomyślał, że mu się przywidziało, ale ułamek sekundy później, palce dłoni, którą ściskał, także lekko się poruszyły.
Poderwał się z podłogi, natychmiast znajdując się przy boku dziewczyny. Nie mógł w to uwierzyć, nie chciał sobie na to pozwolić. Jeszcze nie. Spojrzał na Quinn, jakby szukając potwierdzenia tego, co widział, ale kobieta szepnęła krótkie 'żegnaj', po czym osunęła się bezwładnie na podłogę.
Zamarł na ułamek sekundy, niepewny, co ma zrobić. Nie mógł jednak zostawić kobiety, która właśnie uratowała życie Tabithy, tym samym ratując jego własne. Podszedł do niej i wziął ją na ręce, dziwiąc się, że ma jeszcze siłę na zrobienie czegokolwiek. Delikatnie ułożył uzdrowicielkę na wolnym łóżku. Wyglądało na to, że była po prostu osłabiona, bo puls i oddech miała równe. Następnie ogarnął wzrokiem salę i wzdrygnął się, na widok zakrwawionego ciała rudowłosej Kaladrii. Nie znajdując w tej chwili innego rozwiązania, przykrył je ciężkim materiałem, zasłaniając także dookoła parawanem. Krwi z posadzki pozbył się prostym zaklęciem czyszczącym. W końcu, stwierdziwszy, że nic więcej na razie nie będzie w stanie zrobić, usiadł na krawędzi łóżka Tabi, chowając obie jej dłonie we własnych. Miał zamiar czekać tu tak długo, aż dziewczyna nie otworzy oczu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tabitha Bishop
Uczeń stopnia II


Dołączył: 04 Lis 2012
Posty: 634
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Holandia
Płeć: Czarownica

PostWysłany: Śro 6:06, 26 Gru 2012    Temat postu:

- Dlaczego nic nie ma. Co właściwie się stało?
- Umarłaś...
- Ja? Ale jak? Kim jesteś?
- Jeszcze mnie nie znasz. Jednak od dzisiaj będę ci towarzyszył. Jestem Shinigami.
- Co się teraz stanie? Gdzie teraz trafię? Zostanę w tej ciemności?
- Nie. Wrócisz tam, skąd cię zabrałem.
- Dostanę drugą szansę? Ale dlaczego?
- Bo jesteś darem. Darem dla osoby, która bardzo cię potrzebuje. Ktoś pomoże ci wrócić. Wtedy poznamy się lepiej.
- Ale...

Nim zdążyła dokończyć rozmowę, poczuła, jak całe jej ciało płonie. Jak jażda komórka, budzi się ze snu. Dotarło do niej zimne powietrze, które wypełniło płuca. Krew pompowana przez serce...
Moje serce...
Powoli zyskiwała czucie. Nie potrafiła się jednak obudzić. Jej ciało krzyczało, chciała się poruszyć, by dać ludziom znać, że ona tu jest i żyje.
Wtedy zrobiła coś, co wydawało jej się niemożliwe. Poruszyła palcem, błagając, by ktoś to dostrzegł.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    Zobacz poprzedni temat : Zobacz następny temat  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Windhill High School Strona Główna -> Pozostałe Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11, 12, 13  Następny
Strona 10 z 13

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Regulamin