Forum Windhill High School Strona Główna

Pokój [100]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 25, 26, 27 ... 33, 34, 35  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Windhill High School Strona Główna -> Sypialnie dla dziewcząt
Autor Wiadomość
Frank Mason
Początkujący


Dołączył: 06 Gru 2012
Posty: 33
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Londyn
Płeć: Czarodziej

PostWysłany: Nie 18:16, 09 Gru 2012    Temat postu:

- Co?... Ale... Jak to: zielone? Jak ty?... - spojrzał zdezorientowany na wciąż śmiejącą się dziewczynę. Anne zmieniła jego kolor włosów na naturalny. Spojrzał na nią z wdzięcznością. Mikey zmienił kolor okładki zeszytu, a Liz korka od butelki. Frank patrzył na to szeroko otwartymi oczami.
- Frank, ty też idziesz. Nie idę bez ciebie.
Niepewnie wstał i ruszył za rudą.
Czwarta lekcja czarnej magii
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mikey Williams
Uczeń stopnia I


Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 359
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Czarodziej

PostWysłany: Wto 21:57, 11 Gru 2012    Temat postu:

Z jadalni
Ziewnął rozdzierająco. Był tak śpiący, że nie dało się tego ująć w słowa. Wolno wspinał się po schodach. Wreszcie wszedł do pokoju. Skierował kroki ku sypialni Anne. Położył dziewczynę na łóżku i otulił kołdrą. Sam położył się obok. Po chwili spał już kamiennym snem. Nie obudziły go nawet krzyki z drugiej części pokoju.
***
Gdy się obudził, były okolice dwunastej. Jasne słońce wlewało się do pokoju. Przeciągnął się, co już niemal tradycyjnie skończyło się lądowaniem na podłodze. Wspiął się z powrotem na łóżko. Napotkał rozbawione spojrzenie Anne.
- Och, cześć kochanie. Jak ci się spało? - chłopak ziewnął. Jejku, jejku, non stop ziewam. Jak Lizzie codziennie rano.
- Jak się czujesz?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anne Moonstar
Uczeń stopnia II


Dołączył: 22 Paź 2012
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Przedmieścia Londynu

PostWysłany: Wto 22:16, 11 Gru 2012    Temat postu:

Z jadalni
Obudziła się około południa, o dziwo we własnym łóżku. Mikey z hukiem wylądowała na podłodze. Zaśmiała się.
- To albo Twoja zasługa albo tych tabletek, bo spałam jak zabi... - Ziewnęła przeciągle. Mają rację, że to jest zaraźliwe. Po chwili kichnęła, zasłaniając nos ręką. - Spałam jak zabita. Czuję się dobrze, został mi tylko katar. Gdzie jest ta tabletka?
Sięgnęła do szafki i wyjęła z niej ostatnią pigułkę. Połknęła bez popijania, mając nadzieję, że ta nie zadziała usypiająco. Odczekała chwilę. Nic się nie działo, przestawało jej za to lecieć z nosa. Pocałowała chłopaka, mając przy tym nadzieję, że się od niej nie zarazi. Wplotła mu palce we włosy, rokoszując się dotykiem jego warg na swoich ustach.
- Poczekaja na mnie chwilę - wstała, wyjęła z szafy inne rurki (pastelowo zielone), brązową bluzkę z bufiastymi rękawami i również brązowy sweter. Pobiegła do łazienki, gdzie szybko się umyła.
- Voilá! - zawołała, siadając obok, nadal zaspanego, chłopaka. Musi iść do pielęgniarki i podziękować za kurację. Warto było przecierpieć poprzedni dzień.
- Pora wstawać, skarbie. - Połaskotała go w brzuch, wykorzystując to, że był całkowiecie bezbronny. Osiągnęła zamierzony cel: szatyn podniósł się do pozycji siedzącej.


Ostatnio zmieniony przez Anne Moonstar dnia Wto 22:25, 11 Gru 2012, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Frank Mason
Początkujący


Dołączył: 06 Gru 2012
Posty: 33
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Londyn
Płeć: Czarodziej

PostWysłany: Wto 22:26, 11 Gru 2012    Temat postu:

Z czwartej lekcji treningów mocy
Wniósł nadal protestującą dziewczynę do pokoju. Delikatnie położył na łóżku i okrył szczelnie kołdrą. Ruda gniewnym ruchem odrzuciła przykrycie i gwałtownie wstała. Jej szare oczy wyglądały jak zawalające się miasto w kurzu i dymie. Zawsze tak płonęły, gdy się wściekała.
- Liz, proszę połóż się...
- Nie!
Ruda złapała koszulę i szorty i wyszła z pokoju, trzaskając drzwiami. Frank usiadł na jej łóżku. No to się zacznie. Kocham ją, gdy się wścieka. A ona wielbi, gdy ty się wściekasz. Och, jestem zły. Wściekły dopiero będę, jak sądzę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lizzie Williams
Uczeń stopnia II


Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Londyn
Płeć: Czarownica

PostWysłany: Wto 22:45, 11 Gru 2012    Temat postu:

Wypadła z sypialni, trzaskając drzwiami. Była tak wściekła, jak rzadko kiedy. I zawsze na Franka. Zwykle przesadnie i zwykle o to, że on się o nią troszczy. On się wścieka na nią, kiedy ona jest nadopiekuńcza w stosunku do niego. Oboje byli uparci i kłótliwi. Wskoczyła pod prysznic i przebrała się. Z wilgotnymi kosmykami wróciła do Franka.
- Frank! - Wrzasnęła na cały regulator. Musiała jakoś wyrazić swoją złość, a tylko krzyk odpowiednio ją wyrażał.
- Liz! - chłopak też najwyraźniej się wściekł. Jego miodowe tęczówki zdawały się wtedy płonąć.
- Nie traktuj mnie jak dziecka!
- Nie traktuję cię jak dziecka! Po prostu się martwię!
- Do cholery, za miesiąc skończę siedemnaście lat! Nie siedem!
- Dobrze, świetnie! Ale jesteś delikatna, wrażliwa...
- Nie, nie jestem! Opanuj się!
- Liz, to ty się opanuj!
- Ja tylko zemdlałam, a ty od razu odwalasz jakieś cyrki, jakbym zaraz miała zejść!
Uch! Jak ty mnie denerwujesz, Franklinie Anthony Masonie!
- Masz wadę serca, dziewczyno! Musisz o siebie dbać!
- A co, nie dbam?! Chcesz mi coś przez to powiedzieć?
- Nie! Po prostu martwię się o ciebie! Jesteś dla mnie ważna!
- Cieszę się! Ale bez przesady, tak?!
- Aha, czyli to znów moja wina?!
- Tak, twoja! - ruda wykrzyknęła i znów wyszła, całą siłą uderzając drzwiami.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Frank Mason
Początkujący


Dołączył: 06 Gru 2012
Posty: 33
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Londyn
Płeć: Czarodziej

PostWysłany: Wto 23:08, 11 Gru 2012    Temat postu:

Moja wina, że się o nią martwię. Moja, że o nią dbam. Moja wina, że ją kocham. No nie mogę. Ta kobieta mnie rozwala. Zrobił kilka kółek po pokoju. Po ostatnich wrzaskach cisza była dziwnie głośna. Dzwoniła w uszach. Chłopak trochę ochłonął. Podszedł do drzwi, za którymi zniknęła dziewczyna.
- Lizabeth?
Odczekał chwilę i wszedł do przedsionka. Łzy wściekłości płynęły po twarzy rudzielca. Zrobiła kilka kroków w kierunku chłopaka.
- Frank, idioto!
- Lizzie, wariatko!
- Do cholery z tym, i tak cię kocham.
- Ja ciebie też.
- Palant.
- Kretynka.
Popatrzył w jej oczy. Roześmiała się. Przytuliła się do niego.
- I tak jesteś palantem.
- I tak jesteś kretynką.
Pocałował ją. Stali tak chwilę, dopóki podmuch chłodnego wiatru nie sprawił, że dziewczyna zadrżała. Wziął ją za rękę i pociągnął do sypialni. Położyła się, a Frank poszedł pod prysznic. Wrócił, położył się obok dziewczyny i zasnął.
***
Obudził się dość wcześnie, było chyba koło siódmej. Wstał, przebrał się. Usiadł i zapatrzył się w twarz dziewczyny. Wierciła się przez moment, potem zacisnęła powieki.
- Frank, mówiłam ci, nie gap się na mnie, gdy śpię.
- Czemu? Ślicznie wtedy wyglądasz.
- Ech, świr.
Ruda wstała, ubrała się i pociągnęła chłopaka za rękę.
- Czyżbyśmy szli jeść?
- Tak.
Do jadalni


Ostatnio zmieniony przez Frank Mason dnia Wto 23:13, 11 Gru 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lizzie Williams
Uczeń stopnia II


Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Londyn
Płeć: Czarownica

PostWysłany: Wto 23:55, 11 Gru 2012    Temat postu:

Idiota. Palant. Ale za to kochany. I słodki. No i jak go tu nie kochać? Pozwoliła się pociągnąć do pokoju i wpakować pod kołdrę. Czasem trzeba się poświęcić - zachichotała w duchu. Gdy wrócił, wtuliła się plecami w jego klatkę piersiową. Ciepło, miło, wygodnie. Po chwili zasnęła.
***
Obudziła się koło ósmej. Dość długo wędrowała między sanem a jawą, nim w pełni się obudziła. Ktoś na nią patrzył. Mógł to być jedynie Frank.
- Frank, mówiłam ci, nie gap się na mnie, gdy śpię.
- Czemu? Ślicznie wtedy wyglądasz.
- Ech, świr.
Wstała, przebrała się i pociągnęła chłopaka w stronę drzwi.
- Czyżbyśmy szli jeść?
- Tak.
Do jadalni
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mikey Williams
Uczeń stopnia I


Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 359
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Czarodziej

PostWysłany: Śro 16:48, 12 Gru 2012    Temat postu:

- Ale mi się nie chce.
Ziewnął i z rozmachem wyłożył się na łóżku. Zamrugał i i niemal znów zasnął. Uniemożliwiła mu to jednak Anne. Szatynka zmusiła go do wstania łaskotkami.
- No dobrze, dobrze. Już wstaję.
Podniósł się i wyciągnął z torby dżinsy i koszulkę. Wziął prysznic i przebrał się. Wrócił do pokoju, ziewając.
- To gdzie idziemy?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anne Moonstar
Uczeń stopnia II


Dołączył: 22 Paź 2012
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Przedmieścia Londynu

PostWysłany: Śro 19:06, 12 Gru 2012    Temat postu:

Wrócił przebrany z łazienki. Cel osiągnięty.
- Proponują jadalnię. - Uśmiechnęła się na wspomnienie poprzedniego wieczora. Tak, Anne. Zasnęłaś na stole. Zwalaj to na tabletki, tak, tak...
- I dziękuję za wczoraj, po prostu padłam na blat, czekając na ciebie.
Wzięła torbę z oparcia krzesła i podeszła do Mikey'a. Stanęła na palcach i zarzuciła mu ręce na szyję, pozwalając się podnieść i obróć wokół własnej osi. Stanęła na własnych nogach zanim do końca złapała równowagę, więc musiała przytrzymać się okularnika. Ucałowała go w policzek i wzięla za rękę. Zajrzeli jeszcze do sypialni Lizzie, ale wewnątrz nie było nikogo. Nic dziwnego, nadeszła właściwie pora wczesnego obiadu. Anne włożyła buty (na wysokim obcasie, a jakże) i wyszła z pokoju, przepuszczona przodem przez szatyna.
Do jadalni
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mikey Williams
Uczeń stopnia I


Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 359
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Czarodziej

PostWysłany: Śro 20:17, 12 Gru 2012    Temat postu:

- Proponuję jadalnię.
- Jestem za.
- I dziękuję za wczoraj, po prostu padłam na blat, czekając na ciebie.
- Nie ma za co - uśmiechnął się chłopak.
Podniósł się z łóżka, a szatynka zarzuciła mu ręce na szyję. Objął ją w talii i zakręcił. Pocałowała go w policzek, wzięła za rękę i ruszyła w kierunku drzwi. Zgarnął wolną ręką swoją torbę i wyszedł za nią.
Do jadalni
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anne Moonstar
Uczeń stopnia II


Dołączył: 22 Paź 2012
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Przedmieścia Londynu

PostWysłany: Pią 16:42, 14 Gru 2012    Temat postu:

Z sali muzycznej
Weszli do pokoju w milczeniu, trzymając się za ręce. Ucałowała chłopaka w czoło.
- Zaraz wracam - szepnęła nie wiedząc, czy Lizzie przypadkiem nie spała smacznie w swojej części pokoju. Dochodziła druga w nocy, tak przynajmniej pokazywał zegarek na szafce nocnej. Wzięła szybki prysznic i przebrała się w piżamę z długim rękawem. Kiedy wróciła do pokoju, zastała Mikey'a zawiniętego w kołdrę na jej łóżku. Zdjęła chłopakowi buty i okulary po czym wślizgnęła się obok niego. Zostawił niewiele miejsca, rozłożony niemal na całej powierzchni tapczanu, jednak drobnej szatynce udało się wpasować. Położyła głowę na jego klatce piersiowej, wsłuchujac się w miarowe bicie jego serca. I'll be there in a heartbeat... Znajomy, uwielbiany zapach i równy oddech szatyna ukołysały ją do snu.
***
Otworzyła oczy i przeciągnęła się, ziewając. Zapomniała jednak o śpiącym chłopaku i uderzyła go niechcący w nos, fundując niezbyt miłe przebudzenie. Spojrzał na nią zdezorientowany.
- Przepraszam, skarbie, przepraszam, przepraszam, przepraszam - powiedziała, całując go najpierw w bolące miejsce, a później w usta. Uśmiechnęła się, patrząc na niego z troską.
- I dzień dobry. Mam nadzieję, że nie było ci niewygodnie w nocy.
Zsunęła się z łóżka i szybko przebrała się w łazience w brązową, odcinaną w talii, rozłożystą sukienkę. Na ramiona zarzuciła gruby sweter, a na nogi nałożyła baleriny. Wpadła do pokoju, łapiąc po drodze pozostawioną w przedpokoju torbę. Spojrzała na chłopaka z przerażeniem.
- Matko, spóźnimy się na czarną magię! - Złapała chłopaka za rękę i pociągnęła do wyjścia. Zbiegli po schodach, pędząc na lekcję na złamanie karku.
Do sali od czarnej magii, lekcja V
***
Z sali od czarnej magii, lekcja V
Weszła do pokoju, rzuciła torbę na krzesło i padła na kanapę. Chwyciła paczkę herbatników i zaczęła powoli przeżuwać ciasteczka, wpatrując się w zaśnieżony krajobraz za oknem. Fajnie było, chcę więcej takich lekcji.


Ostatnio zmieniony przez Anne Moonstar dnia Pią 16:53, 14 Gru 2012, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mikey Williams
Uczeń stopnia I


Dołączył: 24 Paź 2012
Posty: 359
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Czarodziej

PostWysłany: Pią 20:19, 14 Gru 2012    Temat postu:

Z sali muzycznej
Weszli do pokoju, trzymając się za dłonie. Anne poszła do łazienki. Kurczę, spać. Tak bardzo spać. Położył się na łóżku dziewczyny. Sam nie zauważył, kiedy zasnął. A już tym bardziej nie wiedział, kiedy otulił się kołdrą.
***
Obudziło go silne uderzenie w nos.
- Ałaaaaa...
- Przepraszam, skarbie, przepraszam, przepraszam, przepraszam!
- Możesz tak częściej, jeśli zawsze potem będziesz mnie tak całować. Tylko może nie w nos, dobrze?
Zaśmiał się i wstał z łóżka.
- Matko, spóźnimy się na czarną magię!
Zgarnął torbę i dziewczyna wyciągnęła go z pokoju.
V lekcja czarnej magii
***
V lekcja czarnej magii
Wszedł za szatynką do pokoju. Usiadła na kanapie, a on zajął miejsce obok niej. Wziął ją za rękę. Po chwili jednak wstał.
- Poczekaj moment. Pójdę do Liz, poczytam ci, co ty na to?
Wyszedł do sypialni rudzielca. Jego właścicielka właśnie była za drzwiami do pokoju. Było słychać, jak śpiewa razem z Frankiem. Że też oni mają do siebie cierpliwość.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rose Willton
Seems a bit dead


Dołączył: 23 Paź 2012
Posty: 366
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wirrawie
Płeć: Czarownica

PostWysłany: Pią 21:19, 14 Gru 2012    Temat postu:

Z Pokoju [6].

Dziewczyna z ekscytacją wymalowaną na jej wychudzonej twarzy przekroczyła próg pokoju. Od razu w jej umyśle buchnęło ciepłe powietrze, powodujące opóźnienie mechanicznych reakcji.
Bo przecież nie była niczym innym jak robotem. Zaprogramowanym, by mordować.
-Pierwszy cel. -pieguska z miną Kuby Rozpruwacza podeszła do szatynki pogrążonej w rozmyślaniach.
Dopiero po chwil dotarło do niej jej imię, wykrzyczane piskliwym głosem.
-To Anne. Anne. Anne Moonstar.
-Witaj... Anne. -uśmiechnęła się rozbrajająco.
-Lubisz grać w gry?
Nie czekając na jej opóźnioną reakcję w mgnieniu oka przystawiła tępy nóż do twarzy. Ostrze błyskało niebezpiecznie, potęgując strach u nastolatki, której wyjątkowo dużo czasu zajęła ocena krytycznej sytuacji.
Dziewczyna zamachnęła się drugą, wolną ręką by zadać Anne potężny ból, jednak coś jej w tym przeszkodziło.
Krzyk. Mikes?
-Tobą zajmę się później. Jesteś za słodki...
Rose przepełniona adrenaliną wręcz wylewającą się z jej pokaleczonego ciała kucnęła przy zdezorientowanym okularniku.
-Nie przeszkadzaj mi... Chyba nie chcesz skończyć tak jak ona, prawda? -wymruczała, a a następnie wykonała kolejny skok, by tym razem stanąć przed szatynką.
Niezrażona ostrzegawczymi wrzaskami uderzyła przerażoną dziewczynę w twarz.
-Zostaw ją!
Do pieguski dopadł jakiś chłopak, który w dzikim szale kopnął dziewczynę w brzuch. Ta zatoczyła się niczym pijak, ale zaraz stanęła na nogi.
-Nie ładnie. Oj... nie ładnie.
Z uśmiechem na ustach podeszła do nieznajomego, który dziwnym trafem znalazł się na posadzce. Pocierał dłonią obolałe czoło, przenikliwym wzrokiem wpatrując się w opętaną.
-I co ja mam z Tobą zrobić?
Rose przyłożyła zakrwawiony nóż do policzka przerażonego chłopaka, kreśląc w powietrzu niezrozumiałe wzory. Z namaszczeniem wyrysowała na jego twarzy kreskę, ciesząc się jak dziecko, które znalazło pod choinką kolorowe prezenty.
-Szkoda. Jesteś taki ładny.
Ale pewnie masz już swoją wybrankę, prawda?

W pokoju zaległa cisza, przerywana jedynie miarowym oddechem pieguski oraz szlochem leżącej Anne.
Dziewczyna z zaciekawieniem czekała na reakcję zgromadzonych.
-Czego się boicie? To tylko nóż.


Ostatnio zmieniony przez Rose Willton dnia Pią 21:26, 14 Gru 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Frank Mason
Początkujący


Dołączył: 06 Gru 2012
Posty: 33
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Londyn
Płeć: Czarodziej

PostWysłany: Pią 21:19, 14 Gru 2012    Temat postu:

Z V lekcji czarnej magii
Weszli do pokoju, śmiejąc się i śpiewając. Wpadli do pokoju, wyli "All I Want For Christmas Is You" w wersji rockowej. Gdy byli u Anne, śpiewali już "Unnatural Selection" i tańczyli do kompletu. Z rozpędu nie zauważyli kanapy i runęli na nią z hukiem. Całe szczęście, że nie wylądowali na szatynce.
- Och, wybacz - wykrztusił szatyn. Leżąca pod nim Liz nie mogła opanować śmiechu. W końcu opanowali się i wstali. Wyszli na moment do pokoju rudej. Zagadali się z Mikes'em. Lizzie wyszła do łazienki. Krzyk przerwał rozmowę chłopaków. Mikey wybiegł do sypialni Anne, a Frank poślizgnął się i wylądował na podłodze. Gdy udało mu się podnieść i wbiec do pokoju, scena, jaką tam napotkał z początku go zatkała. Anne, przerażona, Mikes na podłodze... Nie namyślając się długo, podbiegł do rudej dziewczyny, którą dostrzegł wcześniej w pokoju Tab. Kopnął dziewczynę w brzuch. Po chwili sam leżał na ziemi. O nie, moja droga. Nie zrobisz im krzywdy. Odsunął się i podniósł. Jego oczy płonęły niemal tak, jak oczy dziewczyny. Proszę, tylko niech Liz tu teraz nie przychodzi...


Ostatnio zmieniony przez Frank Mason dnia Pią 21:28, 14 Gru 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anne Moonstar
Uczeń stopnia II


Dołączył: 22 Paź 2012
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Przedmieścia Londynu

PostWysłany: Pią 21:41, 14 Gru 2012    Temat postu:

Siedziała na kanapie wpatrzona w okno, czekając na Mikey'a. Kiedy usłyszała ciche kroki, spodziewając się widoku szatyna obróciła głowę, jednak jej oczom ukazał się obraz znanej z widzenia pieguski. Rose Wilton. Chodziły razem na zajęcia. Teraz jednak oczy dziewczyny płonęły czerwonym blaskiem, a w dłoni dzierżyła nóż. Zanim Anne zdążyła odpowiedzieć, wykonać jakikolwiek ruch, miała już nóż przy twarzy. Potem do pokoju wszedł Mikey, następnie Frank. Nie wiedziała, co się działo, kto akurat zyskiwał przewagę, a kto przegrywał. Wiedziała tylko, że ktoś zaczął krzyczeć. A później szlochać. Nie, to ona sama płakała. Krew sączyła się z jej nosa po uderzeniu. Patrz, to za Mikes'a. Zamknij się, możemy zginąć!!! Podczołgała się do okularnika, sprawdzając, czy nie był ranny. Szybkie oględziny. W porządku. Chyba. Za to rozpoczęła się walka między Frankiem a Rose. Szatynka chciała pomóc przyjacielowi, jednak nie miała pojęcia, w jaki sposób.
- Mikey, musimy coś zrobić. Ona nie wygląda normalnie... Zachowuje się, jakby coś nią sterowało... - wyszeptała do szatyna, przesuwając się z nim pod kanapę. A już myślałam, że zaczyna się układać. Że w końcu jest dobrze!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    Zobacz poprzedni temat : Zobacz następny temat  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Windhill High School Strona Główna -> Sypialnie dla dziewcząt Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 25, 26, 27 ... 33, 34, 35  Następny
Strona 26 z 35

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Regulamin